Niedziela miała dwie twarzy – z jednej strony bohaterski Raul Jimenez i Nuno z rigczem zdejmujący Saissa z boiska, a z drugiej obrzydliwie blankujący DCL czy Hames. Którą twarz przybrał Wasz zespół?
Mame, machina stanęła
Wiedzieliśmy, że prędzej czy później weryfikacja sensacji tego sezonu w postaci Aston Villi i Evertonu nastąpi. Nie wiedzieliśmy, że stanie się to akurat w GW6, gdy większość z nas podwoiła piłkarzy obu ekip. Ale stało się. Ekipa Ancelottiego zagrała bardzo słabo – Digne bez kluczowych podań i z czerwoną kartką (pechową, bo pechową, ale cóż), DCL solidne zero strzałów i również blisko czerwieni, a Rodriguez dwie kluczowe piłki zagrał, ale całą drugą połowę truchtał i starał się nie pogłębić kontuzji. Podsumowując – gównianie i stabilnie.
Jednocześnie zapowiadają się też kłopoty w kolejnych meczach – Digne wypada, Fawelarz pauzuje jeszcze dwa mecze, nie ma Colemana i nie wiadomo, co ze zdrowiem Hamesa. Dlatego albo przyjdzie wsparcie z ławki albo Everton będzie cierpiał z Newcastle i Manchesterem United.
Na drugim froncie Soton – choć Bednarek i Vestergaard mają kłopoty z tak szybkimi piłkarzami jak Son czy Werner, to DCLa schowali sobie do kieszeni. No i ta ofensywa – paradoksem Świętych jest to, że Che Adams gra wyżej (gol i jeszcze jeden strzał, chyba wezmę go do siebie), to Ings jest po prostu lepszym piłkarzem i dlatego lepiej punktuje (2 asysty, tylko 1 strzał tym razem). Święci to fajny pick, bez względu na to, z kim grają – będą sobie stwarzali okazje, będą strzelali gole, będą fajni do oglądania.
Ps. wiecie, że wczoraj minął rok? Czapki z głów Panie Hasenhuttl.
Nuda, ale z punktami
Mocny kandydat do walki o miano najnudniejszego meczu sezonu. Jeśli kogoś interesuje jak wyglądało całe spotkanie to może lepiej odpuścić i włączyć sobie ostatnie 10 minut. Zamurowane w swoim polu karnym Newcastle i Wilki czekające na to, co wymyślą skrzydła, ot co.
Zapunktowali solidni w tym sezonie napastnicy. Najpierw Raulowi siadł strzał zza pola karnego, a później Callum pięknie odegrał scenę faulowanego piłkarza i wywalczył Murphy’emu rzut wolny. Z perspektywy FPL, wzmocnień składu możecie szukać w Wilkach, głównie w postaciach Podence’a i Neto z naciskiem na tego drugiego. Pod nieobecność Moutinho, bije wszystkie stałe fragmenty, a dzisiaj był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem (4 strzały, 2 stworzone sytuacje, 4 razy faulowany). Z drugiej strony, na Newcastle nie patrzcie wcale. Zero pomysłu poza głupimi szalonymi dryblingami ASM. Sroki nie zrobiły dzisiaj ani jednej akcji, a udało im się strzelić bramkę.
Nuda i bez punktów
Zobaczyliśmy dwie twarze Arsenalu – te ładniejszą (choć to wciąż raczej średnia krajowa niż Scarlett Johansson) i te brzydszą (bardziej Danny Trejo niż Glenn Close). Pierwsza połowa – 11 strzałów, bardzo dobry Tierney (2 podania kluczowe), równie dobry Saka (4 strzały). Druga połowa – 1 strzał, cierpienia, ból i w ostatecznym rozrachunku przegrana. Aubameyang (2 strzały) miał być must havem w pomocy, a obecnie nie dałbym za niego nawet 5,5 w FPL. Ból, cierpienia i brak ofensywnej jakości aż wylewa się z ekipy Kanonierów.
No i do tego Mustafi – jak słabo musiał wyglądać Saliba, żeby Niemiec dalej łapał się do składu?
no trudno się dziwić po tym co odpierdolił Mustafi
— Wojciech Augustyniak (@w_augustyniak) October 25, 2020
Leicester? Nic nadzwyczajnego, ale wejście Vardy’ego (oprócz gola jeszcze jedna setka) wystarczyła na tak dysponowany Arsenal. Poza tym Lisy, znowu nastawione na kontrę, wyglądały raczej biednie – tylko 6 strzałów (4 z nich to dzieło Maddisona) przez 90 minut. Bardzo wysoko grał Justin (w zasadzie lewe skrzydło), a Barnes nie dograł 90 minut i został zmieniony przez Undera – czy pora się martwić o miejsce w składzie Anglika?