Wnioski z GW7 – niedziela boleści

0

Czy to była udana niedziela? Jeśli mieliście w składzie Calluma, Grealisha, DCLa i Lampteya – to tak. Jeśli mieliście Sona na kapitanie, to wolelibyście, żeby ta niedziela nie odbyła się, podobnie jak wybory korespondencyjne organizowane przez Sasina. Co jeszcze, poza blankiem sympatycznego i wkurzającego Koreańczyka, warto wiedzieć?

Tym razem zaczynamy od dupy strony, bo większość z nas najbardziej obchodził mecz Spurs. Czyli mecz, który raczej nas negatywnie rozczarował. Harry gol z karnego (dość wątpliwego), uderzenie w słupek z pół metra i bez bonusowych punktów. Anglik dawno nie wyglądał tak słabo. Tradycyjnie trollem okazał się Son – w momencie, gdy wszyscy dają mu opaskę, on radośnie blankuje (1 strzał, 1 key pass i ogólna marność). Pewnie blanka powtórzy z WBA, a potem, gdy już nikomu nie przyjdzie do głowy mianować Koreańczyka kapitanem, Sonitsu przyfasoli 18 punktów z Manchesterem City. Bale strzelił zwycięskiego gola, ale ciężko powiedzieć o nim coś więcej – po prostu strzelił, krzyknął Vamos i do gabloty. Z duetu bocznych obrońców lepiej wypadł Reguilon – kolejna asysta, a Doherty bliżej był sprokurowania karnego (co robił VAR???) niż punktów w ofensywie.

Brighton? Tutaj największym trollem okazał się Potter, który a) posadził Ryana na ławce b) nie uwzględnił Maupaya w składzie. Obie decyzje to „decyzje taktyczne”, czyli krótko mówiąc – cholera wie, co z tego wynika. Kolejny słaby mecz Trossarda (1 strzał, 1 key pass i hype opadł), a najlepiej znowu wyglądał Lamptey (znowu zszedł z boiska z urazem), tym razem nawet strzelając gola (czemu VAR go nie anulował? nie wiem). Cała reszta raczej do utylizacji, jeśli jeszcze jest w Waszych składach.

Kit nad kitami

Hitem, a w zasadzie to kitem kolejki, było spotkanie United z Arsenalem. Od tamtej nudy aż do dziś boli głowa. Jedyny gol to strzał z karnego (w pełni zasłużonego) Aubameyanga (tradycyjnie – jeden z jego dwóch strzałów w tym meczu). Bardzo słabo zagrał Bruno (1 key pass), beznadziejnie Pogba (szkoda gadać), odcięty był Greenwood (pomarańczowa kartka), a i Rashford oddał tylko 1 strzał. Najlepsi na boisku byli Partey (ale w FPL to nas totalnie nie obchodzi), Gabriel (sztos obrońca) i Bellerin – i to Hiszpana uważam za najlepszą opcję z Kanonierów, bo strzelać to tam raczej nie kazano. Ale czy mecze z Wolves, Aston Villą i Leeds zapowiadają czyste konta?

Im Out Premier League GIF by Arsenal - Find & Share on GIPHY

Obrodziło w gole

Kiedy ostatni raz w Premier League jeden zawodnik strzelił dwa gole z rzutów wolnych w jednym meczu? Nie wiem, ale wiem za to, że to właśnie James Ward-Prowse dwukrotnie nie dał żadnych szans Martinezowi kopiąc ze stojącej piłki. Czy jest opcją? Tylko na 4-5 slot pomocy, jeśli nie oczekujemy, że będzie punktował co mecz. Stałe fragmenty to tutaj raczej jedyny potencjał na punktowanie.

Martwić może:

a) kontuzja Ingsa – świeci się na pomarańczowo i nie wiemy, co z nim dalej (wczoraj gol, bpsy i 1 key pass). Jednocześnie ten uraz może wpłynąć na grę Che Adamsa, bo Long raczej nie jest nawet blisko tego poziomu

b) 3 głupio stracone gole – posiadacze McCarthy’ego i KWP mogą się czuć zawiedzeni.

c) uraz Jana Bednarka, który w pierwszej połowie grał super

Wokół Aston Villi i jej żelaznej defensywy hype szybko opadł (0 pkt Martineza, 0 Konsy, Mings uratował się golem), ale ofensywa dalej daje nadzieje. Barkley jest tylko tańszym półśrodkiem – nawet jeśli to on pije stałe fragmenty, to cała gra toczy się wokół Grealisha, który jest mózgiem drużyny. Wczoraj gol i dwie asysty, a to pewnie tylko początek punktowanie. Dowiedzieliśmy się też jednej bardzo ważnej rzeczy – karne w The Villans strzela Watkins, co cieszy posiadaczy tego ancymona (np. ja). No i tyle.

Nie ma Hamesa, nie ma kreatywności

Ciężko wymagać kreatywności od Evertonu, gdy nie gra trzech najbardziej kreatywnych graczy (Hames, Fawel i Digne). Ale ciężko usprawiedliwiać drużynę, która chce walczyć o top6, po porażce z Newcastle. Dlatego ustalmy fakty – The Toffees zagrali słabo, a mimo to DCL oddał 5 strzałów i zgarnął 8 punktów. Jeśli chodzi o napad, to ten gość jest must havem ponad Kane’a czy innego Jimeneza. Reszta piłkarzy Evertonu na boisku? Nie, nie zawracajmy sobie tym głowy (Siggurdson niby 5 strzałów, ale who cares?)

W tym samym czasie, po cichutku, Callum Wilson awansował na drugie miejsce w klasyfikacji punktowej jeśli chodzi o napastników. Czy jestem zdziwiony? Owszem, bo Newcastle kaleczy ofensywę w stylu podobnym do Crystal Palace, a Anglik i tak i tak strzela. Karne, przypadkowe akcje, wrzutki – Wilson robi to wszystko. Gorzej wygląda sytuacja w przypadku ASMa, który zanotował kolejnego blanka i nie dograł całego meczu. Jeśli ktoś z ekipy Srok, to tylko Callum. No, ewentualnie jakiś Lascelles czy Lewis na kiju.

Wnioski z soboty przeczytacie tutaj.