Wnioski z GW7 – piątek i sobota

0

Cztery mecze siódmej kolejki za nami. I dobrze zerknąć na przegląd wydarzeń przed dzisiejszymi kolejnymi czterema.

Wolves – Palace 2:0

Roman Saiss nas oszukał. A Nuno zaskoczył jakimś no-name’m na wahadle, który jak się okazuje, jest w grze za 5,0. Rayan Ait-Nouri ładnie przedstawił się przed milionami słuchaczy, bo golem i 15-stoma punktami. I co tu dużo pisać, lewe wahadło wyglądało z nim na zdecydowanie groźniejsze niż to, któremu dowodził Saiss. Nie zawiódł także Max Kilman na półlewym środku obrony, także mamy kłopot. Mówi się o reście Saissa, ale czy wróci do składu na za tydzień? Mam obawy.

Świetny na boisku znów był Daniel Podence ( 3 strzały, 1 kp). Gość był ewidentnie najlepszym ofensywnym graczem Wilków i szkoda tylko, że starcza mu energii na jakieś 65 minut. Sporo sprintów i dryblingów powoduje, że Podence podpierał się na kolanach już w 20. minucie meczu. Inna sprawa, że do pierwszego gola mógł jeszcze dołożyć drugiego, ale zmarnował setkę po podaniu Neto. Wilki mają przed sobą Leicester i Soton, a trzymanie pomocnika w tej formie za 5,5 nie jest przestępstwem, w przeciwieństwie do wiary w Raula Jimeneza.

Meksykanin żył z podań Doherty’egoTraore, a zmiana stylu gry odbiera jego posiadaczom smak życia. Przeciw Palace oddał tylko jeden strzał. W tej cenie są lepsi.

Jeśli chodzi o Kryształowych, to znów trzeba przyznać, że wszystko co dobre, dał Wilfried Zaha. Widać, że powrót Patricka van Aanholta dobrze na niego działa, bo Holender fruwa w ofensywie, czego nie gwarantował Mitchell. Można doczepić się do tego, że Zaha był blisko czerwonej kartki za dyskusje z Ait-Nourim, ale też warto zaznaczyć, że Palace nie dostali EWIDENTNEGO karnego za faul na Iworyjczyku. I tu też pojawia się ważne info – kiedy podyktowano karnego w innej akcji, za faul na PvA (ostatecznie anulowany z powodu spalonego), to do piłki podszedł Milivojević. Jednak Serb wyleciał pod koniec z czerwem, więc w kolejnych 3 meczach znów pierwszym do wykonywania jedenastek jest Zaha.

Co z bohaterem Tyrickiem Mitchellem? Lewa obrona jest już świątynią van Aanholta, ale na prawej bardzo słabo spisał się Nathaniel Clyne, więc nadal łudziłbym się, że warty 4,2 młody defensor może być starterem. Trzeba jednak poczekać na jego status zdrowotny. W piątek nie było go w kadrze.

Sheffield – City 0:1

Niesamowite, że bez punktów skończył to spotkanie Raheem Sterling. Dryblował, podawał, wychodził na pozycję, ale brakowało niewiele. Okazuje się, że najlepszym napastnikiem-nie-napastnikiem City jest Ferran Torres. Grający na „9” Hiszpan (łącznie 5 strzałów) w pierwszej połowie miał super okazje, ale dobrze bronił Ramsdale. Były piłkołap Bournemouth nie dał rady jednak po strzale Walkera z 25 metrów, a po czatach i messengerach rozniosło się gromkie „Henderson by to wyjął”.

Widać powrót De Bruyne, Belg uwalniał przestrzenie, ale akurat asysta była im. Rodriego. Po prostu podał do Walkera, a ten zrobił resztę. 2 strzały Mahreza. 2 wspomnianego Sterlinga. Natomiast wracając do KDB – 3 strzały, 3 kp – ale blisko gola był raz. Bardzo fajnie wygląda Joao Cancelo – 4 kluczowe podania. Znów w składzie był Ruben Dias. Obaj są za 5,5 i po najbliższych dwóch meczach z LFC i Spurs mogą przynosić czyste konta.

Sheffield stworzyło sobie jedną groźną okazję przez cały mecz. A właściwie stworzył ją Sander Berge, który po ograniu dwóch rywali wyłożył patelnię do Lundstrama. Ten jednak jak ma w zwyczaju w tym sezonie – przestrzelił.

Dwa najbliższe mecze City to weryfikacja. Ich forma nie zachwyca, nie tłamszą rywali jak mieli to w zwyczaju. Dlatego warto śledzić GW8 i GW9, żeby potem wsiąść w ten hype-train:

Burnley – Chelsea 0:3

Cóż, po zapowiadanych rotacjach przez Lamparda można było oczekiwać odpoczynku Timo Wernera i jeszcze na godzinę przed pierwszym gwizdkiem, Niemiec był awizowany na ławkę. Kontuzja na rozgrzewce Pulisicia spowodowała jednak, że na boisko obok Abrahama wyszedł właśnie były gracz RB Lipska i grał na skrzydle. To był ten sam Werner co na początku sezonu – oddał ledwie 2 strzały, ale po fatalnym błędzie i stracie piłki na własnym boisku, skorzystał z prezentu i zdobył gola. Asystował mu Ziyech, który wcześniej trafił do siatki. Inna sprawa, że Pope mógł zachować się lepiej, ale forma Marokańczyka już pozwoliła na wczorajszy wzrost ceny. Warto dodać, że wczoraj oddał 1 strzał i 1 kluczowe podanie, z których wyszło zacnie wyglądające 14 pkt.

Wysoko znów grali Chilwell (na dole) i James (do góry). Niewiele brakowało, by ten pierwszy wykończył wrzutkę drugiego. Chilwell miał jeszcze asystę, ale na spalonym był Giroud.

Trzeciego gola w sezonie (!) zdobył Zouma. Przyfanzolił głową po rogu z niesłychaną siłą, ale chyba nie zachowa takiej średniej, co? Przed Chelsea mecze z Sheffield i Newcastle. W teorii Chilwell wydaje się pewniejszym składu niż James, a Werner nadal zagrożony oczekiwanym restem. No i Pulisic – na razie brak info o urazie, a cena już leci w dół.

Burnley na razie nie pozostawia złudzeń. Setkę miał Barnes, ale przy wciskaniu lobu, dodał na padzie za dużo siły. Z dystansu próbował jeszcze Lowton i tyle. Dyche i spółka jadą teraz do Brightonu, później zagrają u siebie z Crystal, ale czy można oczekiwać czegokolwiek?

That Sucks The Office GIF - Find & Share on GIPHY

LFC – WHU 2:1

Gomezowi na środku obrony tym razem partnerował 23-letni Nathaniel Phillips, który ubiegły sezon spędził w drugoligowym Stuttgarcie. I zagrał lepiej niż bardziej znany kolega, który już w 6. minucie wybił piłkę pod nogi Fornalsa. Ok, nie było tam przy nim choćby Wijnalduma, ale Gomez mógł zachować się solidniej. I ta akcja wytyczyła losy spotkania. Podwójna murarka była dla Liverpoolu trudna i zdecydowały właściwie dwie akcje.

Najpierw prąd odłączyło Arthurowi Masuaku. Francuz, znany z tego, że lubi odwalić, kopnął w rogu pola karnego odwróconego tyłem do bramki Salaha i sędzia Kevin Friend wskazał na wapno. Salah się nie pomylił. W drugiej połowie murowania ciąg dalszy – okazje miał Robertson, ale jego wrzutko-strzał obronił Fabiański. Poza tym był jeszcze nieuznany gol Joty (faul Mane na Fabianie) oraz genialna prostopadła piłka Shaqiriego, którą wykończył własnie Jota. To trzeci mecz z rzędu Portugalczyka z golem, który jest obecnie najlepszym graczem The Reds. Warto dodać, że Shaqiri podobną piłką popisał się we wtorkowym meczu z Midtylland – tam też dopiero jego prostopadłe zagranie w pole karne wyprowadziło LFC na prowadzenie.

Jeśli chodzi o Jurgenpool – naprawdę trudno wierzyć w czyste konta. W drugiej połowie WHU powinno dołożyć gola, ale posępił się Fornals i nie podał do świetnie ustawionego Bowena. Poza tym, ofensywne tridente jest zmęczone i ma kłopot ze skruszeniem defensywnych murów rywali. Garść statystyk – strzały: Salah 3, Mane 1, Firmino 0. Świeżość dali Shaq i Jota i kto wie, czy zaraz zwłaszcza ten drugi nie zastąpi w pierwszym składzie Firmino. Z ceną 6,3 Jota śmiało może przewodzić następnemu Szalonemu Spojrzeniu – nawet mimo tego, iż w GW8 mamy starcie mistrza z vice-mistrzem.

WHU zaczyna teraz przyjemny kalendarz i aż żal kontuzji Antonio. Mówi się o 4-6 tygodniach. Punkty z przodu może przynieść jednak Bowen (jeśli poda mu Fornals), a czyste konta mogą towarzyszyć Coufalowi (4,5) i wspomnianemu Masuaku (również 4,5) – o ile oczywiście ten ostatni utrzyma koncentracje i nie będzie myślami na tanecznym parkiecie.