To była dla FC Kasztanów udana kolejka. O 20:00 szampan odpalony, dwa kieliszki za mną, siedziałem gotowy na projekcje jakiegoś dobrego filmu. I wtedy pojawił się on. Jamie Vardy. Pan Maruda, niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów menadżerów FPL. Niedziela wieczur i humor popsuty, cytując klasyka.
Żyjemy w świecie wielkiego Soton
Hassenhuttl robi wszystko, żeby znaleźć się na shortliście nominowanych do nagrody menadżera roku. Czwarte miejsce w tabeli, top 3 jeśli chodzi o liczbę strzelonych goli i kilka świetnych występów na koncie. Sheffield nawet nie pisnęło, tak było bite. 16-3 w strzałach, 68% posiadania piłki przez Świętych – totalna dominacja na St. Mary’s. Świetne Che Adams (gol i 2 strzały), tym razem nieskuteczny Ings (5 strzałów, bez gola, ale z asystą), bardzo dobry występ w obronie, asysta plecami Bednarka i kompletny występ Southampton. Grę Świętych aż chce się oglądać, a Arsenal w środku tygodnia będzie w tarapatach.
Dziwnie to przyznać, ale chyba Sheffield jest obecnie najmocniejszym kandydatem do spadku, nawet większym niż West Brom, a to przecież solidne osiągnięcie ekipy Wildera.
Męczenie buły
Tak w skrócie można opisać występ Tottenhamu z Crystal Palace. Najpierw dominacja i ofensywa gra, a potem cofnięcie się do obrony i czekanie na wyrok. Orły oddały więcej strzałów (16-14), Eze obił słupek, a i Zaha z Schluppem mieli kilka okazji. Tymczasem gol Kane’a to w zasadzie jedna z nielicznych groźnych okazji Kogutów – Harry co prawda oddał aż 5 strzałów, ale pozostałe nie były aż takim zagrożeniem (a i gol, hm, szczęśliwy). Asysta Sona to max co mogło z tego być. Dochodzimy do momentu, gdy mecz lidera z wiceliderem (ale to będzie w środę) będzie meczem na przełamanie obu ekip, więc zapowiada się solidne 0-0. Blanki Salaha i Kane’a? We will see.
Long ball Liverpool
Jurgen oskarżył Fulham, że grali w nie swoim stylu i tylko lagowali na przedpole Liverpoolu, a Niemiec był tym mocno zawiedziony. Ostatecznie mecz zakończył się remisem, a The Cottagers zagrali tylko jedną długą piłkę więcej niż Liverpool. Pierwszy raz w tym sezonie tak widoczny był brak wzmocnień z ławki – Neco czy Origi (czemu zmienił Salaha? Co zmienia te 10 minut w kontekście odpoczynku?) nie wnieśli nic do gry ofensywnej The Reds, gdy ekipa Kloppa desperacko walczyła o zwycięstwo. Zamiast spodziewanego pogromu, był szczęśliwy remis, bo to ekipa Scotta Parkera miała lepsze okazje i tylko głupota Kamary uratowała Salaha przed blankiem. Momo tylko 3 strzały, bez key passów, Mane tylko z jednym uderzeniem. Gdy Jota rzeczywiście wypada na dłużej, to okres świąteczny może być dla The Reds okresem cierpień i ogromnego zmęczenia.
W Fulham wyróżniali się Lookman (choć dalej czasem biega bez głowy) i Reid, który ma już cztery ligowe gole na koncie. Mitrovic raczej na amen spadł z rowerka, więc nikogo nawet nie musi kusić, że warto Serba w składzie mieć.
Vardy Party once again
W naszym podcaście wspominałem, że Brighton będzie łatwiejszym rywalem dla Lisów niż Sheffield (Jezu, w końcu jakaś trafna diagnoza z mojej strony). Tak dla odmiany się nie myliłem. Co z tego, że Mewy dobrze grają w piłkę, skoro katastrofalne błędy w obronie sprawiają, że tracą mnóstwo goli z tzw. dupy. Dunk i spółka pozwolili na 6 strzałów Maddisona (2 gole i bez asysty), 3 strzały Vardy’ego (gol i dwie asysty, choć jakby to powiedzieć – dość kontrowersyjne), a dodatkowo szalał Justin (asysta, 4 key passy, 2 bpsy), o którego istnieniu większość z nas już zapomniała. To pierwsze czyste ligowe konto ekipy Rodgersa od 8 listopada. Jeśli liczyliśmy na kolejny cichy mecz króla strzelców Premier League, to się srogo przeliczyliśmy. Tak, ja też.
Brighton straciło jakikolwiek potencjał – Maupay gra totalny shit, obrona nie broni, Kangur w bramce nie skacze, a Welbeck jest Welbeckiem. Niby można, ale po co (setka zmarnowana przez Danny’ego). Myślę, że utrzymanie Mew nie będzie problemem, ale kilka solidnych oklepów po drodze ekipa Pottera zdąży wyłapać.
Jaki Xhaka, taki Arsenal
Gdy przyszedł Arteta, to wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kanonierzy wrócą do ofensywnego grania, Xhaka odżyje, Auba przedłużył kontrakt. No i na razie idzie nie tak wszystko to, co mogło pójść nie tak. Arsenal, mimo tym razem aż 18 strzałów, nie przyprawił Pope’a o szybsze bicie serca, a Gabończyk, zamiast do siatki Burnley, trafił do swojej. Xhaka ma już tyle samo czerwonych kartek co Fabregas w Premier League – problem tylko w tym, że ma solidne 98 asyst mniej niż Hiszpan. Ot taki żarcik prosto z twittera. Ekipa Mikela Artety to obecnie obraz nędzy i rozpaczy, więc serdecznie współczuję wszystkim kibicom The Gunners. Jeśli za późnego Wengera czy Emery’ego było źle, to teraz jest jeszcze gorzej.
Burnley klasycznie – ktoś z defensywy spoko, z ofensywy nie. 3 BPSy Pope’a to już taki klasyk, że nawet nie ma się nad czym rozwodzić. Niby papież, a jednak król.