Wnioski z GW22 vol. 1

0

Wiecie co jest gorsze niż słaba kolejka? Kolejka, którą uważacie za dobrą, a która kończycie z czerwoną strzałką. FC Kasztany pozdrawiają z wynikiem na poziomie average.

Katastrofa

Chyba tak najłatwiej nazwać mecz, w którym łącznie oddano łącznie 13 strzałów. Zdecydowanie derby Londynu nie były najlepszym początkiem weekendu z Premier League. Najciekawszy moment? Wylew Aubameyanga. Poza tym niewiele się działo. Arsenal niby na fali wygranej z United i dobrej drugiej połowy z Leeds, ale gra totalnie się nie kleiła i od 30 minuty to Crystal Palace miało przewagę oraz prowadziło grę. To chyba najwięcej mówi o poziomie sobotniego meczu. Przy okazji kapitan z Gabonu wypada na trzy mecze, bo raczej nikt o zdrowych zmysłach nie będzie składał odwołania od tej czerwonej kartki. Może warto zaryzykować z Martinellim? Ofensywa Orłów, zgodnie z przewidywaniami – po prostu nie warto. Defensywa – też warto coraz mniej.

Pełna dominacja

Śmiem twierdzić, że wczorajsze spotkanie z Norwich to najlepszy mecz United w tym sezonie. Wiadomo, po drodze były wygrane z City czy remis z Liverpoolem, ale to chyba pierwsze takie spotkanie, gdy Czerwone Diabły dominowały od początku do samego końca. Poza jednym strzałem Cantwella – Kanarki nie istniały na boisku. Kreatywność i ruch bez piłki Rashforda, doskonałe prostopadłe piłki Maty, śmigający lewą flanką Williams i kontrolujący środek pola Fred. To był Manchester United, który chce się oglądać. Niesamowita sinusoida, patrząc na to, że w środku tygodnia skończyło się obrzydliwym oklepem ze strony Manchesteru City. Rashford 3 strzały i drobny uraz, 3 strzały także Martiala i co ciekawe – dwa strzały Williamsa. Jeśli jest szansa, że młody będzie grał nawet co drugi mecz, to za 4,0 chyba można, a nawet trzeba, zaryzykować. Wczoraj asysta przy karnym i pudło z dwóch metrów.

Zdjęcie

Zaskakująco dobre Spurs

Wszyscy, jak jeden mąż, spodziewaliśmy się wycofanego Tottenhamu, czekającego tylko na kontrataki. Tymczasem spotkała nas miła niespodzianka i Koguty Mourinho poszły na wymianę ciosów. Spurs mieli dużo pecha (świetne okazje Sona, Moury i Lo Celso), że hit kolejki kończą bez punktów. Ciekawym zabiegiem był też Aurier grający nie na wahadle, ale na prawym skrzydle – kilka dobrych wrzutek ze strony Iworyjczyka mogliśmy oglądać. Alli, Moura i Son – całe tiro zgodnie z czystym przebiegiem, ale nie ma wątpliwości – wszyscy będą punktować, a Anglik wygląda na ulubionego piłkarza Mou, grającego wszystko od deski do deski.

Zaskakująco dobre Spurs to też zaskakująco słaby Liverpool. To nie jest tak, że The Reds nie mieli swoich okazji, bo już po 2 minutach mogli prowadzić po strzale Firmino. Faktem jest jednak, że ekipa Kloppa nie wzniosła się wczoraj na wyżyny swoich możliwości. W expected goals było po równo, a to ekipa z Londynu oddała więcej strzałów. Salah i Mane tym razem nie błyszczeli, choć ten pierwszy wyszedł z boju chociaż z asystą. Jednocześnie The Reds osiągnęli szóste z rzędu czyste konto – podwojenie Trenta (1 key pass) i Robertsona (0, ale zaczął wykonywać rożne #watch) na DGW brzmi jak opcja. Bartek z naszej redakcji chętnie na tym korzysta. Podobnie jak kibice Liverpoolu, którzy mogą już chyba oficjalnie otwierać szampany, co?

Co jeszcze warto wiedzieć?

  • Będzie druga część wniosków (hehe)
  • Ings oddał 9 strzałów z Leicester. 9 przeciwko nienajgorszej przecież defensywnie Lisów. Ja pieprzę ten biznes i nie bawię się w granie bez Anglika. Chociaż to niestety James Ward-Prowse strzela jedenastki, a nie Danny
  • Wilder powiedział, że ten pierun Lundstram już nigdy w życiu nie w stanie z ławki i wprowadził Besicia, by lepiej kontrolować grę. W rezultacie stracił gola, cudem nieuznanego przez VAR, więc miejsce Lorda na boisku raczej niepodważalne.