Fantasy Premier League to prosta gra. Wybierasz najlepszych swoim zdaniem piłkarzy, z potencjałem na gole i asysty, a oni potem i tak nie punktują. Co jednak mogłoby się zmienić, żeby to niepunktowanie było jeszcze bardziej przyjemne i wciągające?
Przez te lata grania w FPL i gry im podobne (ekipa draft.pl i discordzik – pozdrowienia), mam kilka swoich obserwacji, które sprawiłyby, że gra byłaby przyjemniejsza dla mnie. Mam też kilka spostrzeżeń i pomysłów swoich lub cudzych, które mogłyby spodobać się innym graczom, nawet jeśli niekoniecznie mi. To co, lecimy z krótką listą pomysłów?
Co dobrze byłoby wprowadzić?
- Możliwość wyboru 6 pomocników zamiast trzech napastników
Obecnie skład musi składać się z dwóch bramkarzy, 5 obrońców, 5 pomocników i 3 napastników. A gdyby dać mimo wszystko większą elastyczność i możliwość wyboru? Co jeśli wolimy mieć 6 pomocników, a tylko 2 napastników? Czy taka dowolność nie byłaby dodatkowym atutem i uatrakcyjnieniem rozgrywki? Szczególnie, że fazy sezonu są różne – raz marzymy o trzech napastnikach, innym razem oddalibyśmy wszystko za 6 asa w pomocy.
Wtedy to menadżer bierze na siebie ryzyko, że np. zagra w 10, gdy jego dwóch napastników wypadnie ze składu i nie będzie miał żadnego snajpera do wystawienia. Tak, ta zasada się nie zmienia – chociaż jeden atakujący musi być w wyjściowym składzie, a punktować może maksymalnie 5 pomocników. Taki sposób grania wprowadziliśmy w draft.pl i do czasu kwarantanny sprawdzał się wybornie.
- Wolniejsze zmiany cen
Mało jest rzeczy, które tak irytują, jak zmiany cen jeszcze w trakcie kolejki. Z jednej strony my i wszyscy nam podobni uczymy cierpliwości – poczekajcie do konferencji, wiele może się zmienić, Liga Mistrzów w środku tygodnia. Potencjalne urazy, zawieszenia, zmęczenie. Po drugiej strony barykady niecierpliwi, w FPL głównie kojarzeni z Azjatami. Przez to np. w sytuacji, gdy Kane gra w sobotę i strzela trzy gole, to drugiego dnia kosztuje już 11,1, a nie 11,0. Ciężko w takiej sytuacji planować transfery i zachować spokój, gdy nasz budżet wystarcza na styk. Przez ten pośpiech czasami w sobotę sprzedajemy piłkarza A, nazwijmy go Trent, a w niedzielę piłkarz B, nazwijmy go Marcus Rashford, doznaje kontuzji. A my już mamy przed sobą -4 na horyzoncie, żeby w następnej rundzie zagrać w 11.
Może prosta zmiana – brak zmiany cen w trakcie kolejki – mogłaby sporo ułatwić nasze fplowe życia? Nie jest to rozwiązanie idealne, ale na pewno kierunek, w którym warto by iść.
- Zmiana systemu bonusów
Systemy bonusowe niby są dokładnie opisane, opierają się na konkretnych statystykach, ale niekoniecznie oddają dyspozycję danych zawodników w meczu. Bardziej opłaca się napastnikom zachowawcza gra i jeden strzał na mecz z golem, niż wielkie strzelanie i ryzykowanie z różnych pozycji. Czy na pewno to właśnie taka bojaźliwość powinna być nagradzana? Oczywiście, wśród piłkarzy można znaleźć takich, którzy są bonus magnesami jak Pope, Ings czy Vardy, ale na drugim biegunie mamy takich, którzy dużo strzelają i dużo pudłują jak Momo czy Sterling, co negatywnie odbija się na ich BPSach. To trochę głupie, żeby martwić się, czy piłkarz, który zdobył dwa gole, wyprzedzi w bonusowych punktach golkipera, który zaliczył trzy interwencje. Ale tak to teraz czasem wygląda.
- Nagrody za wywalczenie karnego
Wywalczone karne nie liczą się jako asysty w annałach futbolu. Liczą się za to w FPL. A może dałoby się to jednak uspójnić w innym kierunku? Zawodnik, który wywalczył karnego, dostaje punkty bez względu na to, czy karny został wykorzystany czy nie. Dajmy na to, że Martial jest faulowany w polu karnym – zrobił swoje, wywalczył jedenastkę. Do piłki podchodzi Bruno i strzela w słupek. Czy to wina Martiala, skoro Francuz swoją część roboty wykonał wzorcowo? Dla kompromisu, żeby nadać tutaj mniejsze znaczenie niż asystom, proponowałbym dwa punkty za wywalczenie karnego.
Tak, jestem też za tym, żeby faulowany dostawał punkty nawet w sytuacji, gdy to on sam strzela karnego. A to, że może w jednym momencie zyskać dodatkowe 8, czy nawet 11 punktów, wliczając w to bonusy? No cóż, nikt nie odbierze Immobile goli z karnych w Serie A, to dlaczego mamy odbierać strzelcom i faulowanym ich zasługi?
- Punkty minusowe za zrobienie karnego
Biedny David Luiz, ale co zrobić? Tak jak nagradzałbym wywalczenie karnego, tak karałbym też prokurowanie jedenastek. Jeśli przez głupotę jednostki cierpi drużyna i wszyscy tracą CS w FPL, to ten zawodnik mógłby stracić też dodatkowy punkt, bez względu na to, czy strzelec karnego wykorzysta. Przykładowo – David Luiz zanotowałby w tym sezonie dodatkowe -5 oczek. Czy ktoś by z tego powodu płakał? Szczególnie, gdy jest VAR i mamy szansę uniknąć tzw. karnych z dupy. Oczywiście, o ile Anglicy nauczą się z tego VARu korzystać.
Nowe boosty
Boosty to zawsze potężna broń, która często może zdefiniować sezon. Jedni mają potem solidny punkt od Mane, a inni 25 od Aguero. Wiem, że są wrogowie jakichkolwiek dodatkowych feature’ów, które wprowadzają dodatkowy element losowości, ale czy to właśnie nie ta losowość nas jara? Jakie jeszcze boosty, poza obecnymi, bardzo udanymi, mogłaby wprowadzić Fantasy Premier League?
- Boost: wymiana kapitana
Wybór kapitana to newralgiczny moment. Małym wsparciem jest tutaj wicekapitan, który w kryzysowych momentach jest w stanie uchronić nas przed rotacjami łysego z Manchesteru. Jednak gdy Pep wprowadzi Sterlinga na 5 minut po cenny punkcik, a w tym czasie nasz wicekapitan Salah zrobi punktów 15, to delikatnie mówiąc, kukle nas swędzą. A co, gdybyśmy raz w sezonie, po zakończeniu kolejki, mogli dokonać zmiany kapitana na wicekapitana?
Byłby to dodatkowy element strategii – czy to już jest taki moment sezonu, kiedy nam się to opłaci? A może będziemy mieli jeszcze lepszą okazje i zyskamy np. 20 punktów na jednej zmianie, gdy na vice czekał Antonio po czterech strzelonych z Norwich bramkach? Oczywiście, nie dałoby się tego chipa łączyć z triple captainem. Co to, to nie.
- Boost: wprowadzenie kogoś z ławki
Staramy się budować skład tak, żeby nasza ławka mogła dostarczyć nam punktów w kryzysowym momencie. Czasami mamy skład tak silny, że ciężko posadzić kogokolwiek. Dajmy na to, że decydujemy się w składzie na Ingsa, który gra z Leicester. Na ławce sadzamy Greenwooda, bo obawiamy się, że nie wyjdzie w pierwszym składzie. Pierwszy blankuje i dostaje żółtą kartkę, drugi strzela dwa gole w meczu z Aston Villą. Czy niefajnie byłoby mieć możliwość, oczywiście raz w sezonie, wprowadzić wybranego zawodnika z ławki? Jak dla mnie brzmi to jak super opcja i ciekawy dodatek.
Zmiany, których bym nie chciał
- Nagroda dla piłkarza meczu i dodatkowe punkty
Pamiętam, że coś takiego było w ustaw ligę czy w innej ekstraklasowej rozgrywce, a o nagrodzie piłkarza meczu decydowały smsy wysyłane w trakcie spotkania. Nie wierzę, że przy obecnej popularności i wszechobecności Fantasy Premier League, czynnik growy nie miałby decydującego znaczenia dla man of the match. Wtedy w zasadzie co mecz piłkarzem meczu byłby Salah, KDB i Kane, bo to ich ludzie mieliby w składzie, a ten dodatkowy punkt razy dwa robi wrażenie. Od woli i głosów ludzi już zdecydowanie lepsze są czyste cyferki i bonus pointy.
- Dodatkowe punkty za liczbę odbiorów
Coś, co dodatkowo promowałoby defensywy słabszych ekip, ale jednocześnie coś, co moim zdaniem wcale nie pokazuje, czy występ defensywny danego piłkarza był dobry. Obecnie coś podobnego jest w Fantasy Champions League – za każde trzy odzyskane piłki (przechwyt / odbiór) piłkarze dostają jeden punkt. No nie jestem kupiony tym, żeby jeszcze dodatkowo na whoscored fascynować się liczbą odbiorów.
Jeszcze jeden przykład z Fantasy Champions League, którego nie widziałbym w FPL – dodatkowy punkt jest też za gol zdobyty po strzale zza pola karnego (meh). Widzicie, jak wartość Rubena Nevesa i Ward-Prowse’a rośnie?
- Powrót 2-5-3, czyli all out of attack
Był to boost bardzo mało praktyczny i wejście free hita to jedna z najlepszych jakościowo zmian w historii FPL. Choć zdarzają się kolejki, kiedy takie ustawienie miałoby sens, to wymuszenie trójki obrońców po pierwsze – daje większe zbalansowanie w ekipie, po drugie – daje też większe emocje. To był zawsze jedyny chip, którego mógłbym nie wykorzystać, a nic bym nie stracił.