Spotyka się dwóch kumpli – Wiesz, chcielibyśmy, żebyś do nas więcej nie przychodził. – Dlaczego?! – Kiedy byłeś ostatnio, to zginął nam złoty zegarek. – Ale to nie ja! – Wiem. Zegarek się znalazł, ale niesmak pozostał.
Nie będę ukrywał, że ciężko mi ocenić dopiero zakończony sezon. Z jednej strony: podium Gibraltarskiej i 60 466 w OR przed sezonem brałbym w ciemno. Z drugiej strony ostatnimi 3 kolejkami miałem atakować TOP 25k, a skończyło się na obsraniu zbroi w sposób tak spektakularny, że wyczyn Lisów i Napoli to przy tym pikuś. Wnioski na przyszłość są. Podzielę się nimi na starcie nowego sezonu, jak wszystko na chłodno przetrawię. Póki co niesmak jest za duży.
Z ciekawostek, nie licząc ostatniej kolejki obejrzałem w tym sezonie całe 45 minut meczu WBA-CFC, gdzie do przerwy mój zespół dostawał do przerwy 3 w papę. Na więcej w tym sezonie nie miałem sił i ochoty. Każdy mecz zlewał się w jedną wielką plamę, w której trudno było odróżnić kto z kim gra i o co. Czas gdy grała liga wołałem spędzić na dobrą planszówką czy po prostu z rodziną. Swoje robiły też frustracje kompletnie nie kompatybilnymi zespołami jak SHU czy BRI, których w żaden sposób nie mogłem rozgryść.
Zakończony sezon, bardziej będzie mi się kojarzył z momentami (Shaw wchodzący z 3 slotu ławki w meczu z City), ludźmi, których poznałem na Swojej drodze oraz projektami, w które się zaangażowałem. Spojrzenie, Gibraltarska trochę tego było przez te 38 kolejek. Nie żałuję jednak, ani minuty spędzonej nad tą grą i z chęcią odpaliłbym dziś tą nieszczęsną apkę, by wstawić kolejnych „must have” do swojego składu. Dla poprawy humoru, mój skład z pierwszej kolejki sezonu (nadmienię, że miałbym 521 pkt mniej niż teraz)
Na koniec, jeszcze krótko o wynikach drużyny bloga. Zaufanie do grającej o LM CFC nie skończyło się dobrze, więc transfery Kilman, Jota -> Rudi, Mount i odpalony BB skończyły się 47 punktami. Z plusów, chłopaki zgrywają się coraz bardziej więc drżyjcie wszyscy w 4 lidze Gibraltarskiej. Dominator nadchodzi!