Wnioski po sobotnim GW11

0

Mahrez w składzie to naprawdę nie była zła decyzja. Po prostu klasycznie zabrakło punktów. Co jeszcze rozczarowało nas podczas wczorajszego grania?

James Rodriguez

Po 18 punktach z Brightonem w GW4, wydawało się, że sympatyczny Kolumbijczyk będzie z nami na dobre i na złe. Od tego czasu przydarzył mu się uraz, kilka świetnie wykreowanych sytuacji oraz asysty drugiego stopnia, czyli… wszystko to, za co nie dają punktów w FPL.

14 punktów w 7 kolejkach to dość łatwa średnia do wyliczenia. Wczoraj tę niechlubnę passę można było przerwać, ale genialnego podania nie wykorzystał Gylfi Siggurdson. Co dalej z Evertonem i Rodriguezem? Kalendarz zachęca do odwrotu, a posiadanie Calverta to status quo – raczej nikt nie będzie dawał mu opaski w najbliżych meczach, więc może to czas na zwolnienie slotu?

Garść statystyk strzałów: 3 wspomniany James, 4 – DCL i 2 Richarlison. Brazylijczyk zapunktował za asystę i 2 bpsy. Jego świetne podanie w drugiej połowie stworzyło setkę na dublet dla Calverta-Lewina, ale tym razem lepszy był Nick Pope.

Przed zespołem Ancelottiego, do końca roku mecze z Chelsea, Leicester, Arsenalem, Sheffield i Manchesterem City. Nie ma co rezygnować z napastników przeciwników w niebieskich koszulkach. Pytanie, czy nie zrezygnować z evertońskiego odcieniu tego koloru.

O Burnley w FPL nie ma co.

28 punktów kapitana

W teorii sztos, co nie? A jednak znów jest minimalny niedosyt po tym, co pokazał Kevin De Bruyne. 6 strzałów, 2 kluczowe podania, asysta i gol z karnego to nie wszystko – KDB jest w wybornej formie, posiada go wciąż niewielu graczy (21,5% live ownership) i szczerze rozważam pozostawienie mu opaski na starcie z Manchesterem United.

Jeśli w Twoim składzie pojawił się Mahrez, to niedosyt musi być większy. Niech za jego występem przemówi fakt, że nie wpisał się na listę strzelców lub asystujących, a i tak zgarnął dodatkowy punkt bonusu. Najpierw jego genialne zagranie zmarnował Sterling, później… jego genialne zagranie zmarnował Sterling, a w drugiej połowie sam na sam po piłce od Algierczyka polazł De Bruyne. I zepsuł. Łącznie 5 szans stworzonych i tylko jeden strzał. Wynikało to głównie ze sposobu atakowania City – Mahrez schodził do linii bocznej, a bliżej pola karnego szarżował Joao Cancelo.

O Cancelo osobny akapit, bo to, że skończył bez asysty i gola także jest niespodzianką. Widać było, że na prawej obronie czuje się jeszcze lepiej niż na lewej. Posiadacze Portugalczyka lub Walkera w następnych kolejkach trafią pewnie albo okrągłe zero, albo dwucyfrówkę.

Pep nie zrobił żadnej zmiany w ciągu meczu. To może oznaczać, że podobny skład wyjdzie na GW12. Może, ale nie musi. Ci, którzy postanowili zagrać z Guardiolą w ruletkę będą czekać na potwierdzone składy do samego końca. Minusy? To gra Jesusa i Sterlinga. Obaj często tracili piłkę i marnowali okazje. No ale ten drugi ostatecznie skończył z golem i asystą za wywalczonego karnego. Kto powiedział, że świat jest sprawiedliwy.

O Fulham w FPL nie ma co.

Manchester United bez Bruno to Arsenal

Po pierwszej połowie, West Ham mógł prowadzić jakieś 3, może 4 do zera. Gola po rogu walnął Soucek, sam na sam od połowy boiska biegł Haller, obramowanie bramki obił Fornals, świetną okazję miał Bowen. A potem po przerwie wszedł Bruno Fernandes.

I w 45 minut wykreował 8 (słownie: osiem!) okazji swoim partnerom. Zapunktował co prawda tylko przy asyście do Pogby, ale i tak zgarnął 3 punkty bonusu. Magik. Poza tym tylko 45 minut dostał Cavani, z urazem zszedł bardzo średni Martial. Więcej niż gola mógł mieć Rashford (4 strzały, słupek). Punkty zgarnął nawet Alex Telles, który w obronie przypomina żywot Marcosa Alonso.

Manchester wygrał dziewiąty raz z rzędu na wyjeździe. Trudna to drużyna do rozkminienia, ale łatwe jest jeden wniosek – mieć Bruno w swoim składzie. Cokolwiek by się nie działo.

Co do WHU – Soucek znów przedstawił się jako najlepszy 5. slot pomocy na świecie. Przy cenie 4,9 ma już 2 gole i asystę. Punktowo to poziom Aubameyanga, który jest nieco droższy. Hallerowi brakuje pewności siebie, Bowen jest niezwykle aktywny, Cresswell jest groźny przy każdym rzucie wolnym – wczoraj świetnie obronił go Henderson. Jak wróci w końcu Antonio, to będzie jeszcze lepiej. O ile znów się nie połamie. Przepraszam Panie Moyes, że nie wierzyłem.

Jak co tydzień – skuteczność Timo Wernera

Niesamowite, że Niemiec znów kończy tylko z asystą. Najpierw spudłował z metra na pustą bramkę, później zmaścił sam na sam po podaniu Chilwella. A asystę dołożył dopiero w 93 minucie. Łącznie 5 strzałów i 3 kluczowe podania. Na środku ataku wyszedł piękny Oli Giroud i zdobył gola z 3 strzałów. 4 (!) bramkę w sezonie walnął Zouma i tym tempem idzie na jakiś chory rekord. Znów fajniej z bocznych obrońców wyglądał James (2 kp, asysta), ale Chilwell to także mega zagrożenie. A, no i Ziyech. Ziyech is dead. Uraz mięśniowy może wykluczyć go na kilka tygodni.

Leeds jak to Leeds, z masą błędów w defensywie. Trzeba dodać, że pozwolili na aż 23 strzały Chelsea. To dobra wieść dla posiadaczy zawodników WHU. 3 strzały oddał Bamford (gol), Pawiom należał się także rzut karny. Poveda był faulowany przez Chilwella, ale… się nie wywrócił.

Bielsa i spółka wchodzą w zielony kalendarz, ale dobrze wiemy, jak to z nimi bywa. Nie da się jednak ukryć, że Bamford okazje będzie miał nadal, a jest tańszy choćby od wspomnianego na wstępie DCL-a.

Komu kolejkę ratują dziś Jota i Salah?