Sezon w 300 znakach: Burnley

0

Pocałunek śmierci, czyli awans do europucharów zakończony walką o utrzymanie w kolejnym sezonie, to nie tylko polska przypadłość. Ekstraklasowy gen dopadł także podopiecznych Seana Dyche’a, ale kiedy już trzeba było na dobre skończyć z lizaniem się wiadomo gdzie, to ekipa miedzianego Mourinho ogarnęła sprawę i znów pozwoli nam oglądać swój wielki futbol w Premier League.

„Weźmy takiego Daniela Radclife’a, który grał Harry’ego Pottera. Jako 13-latek dostał 130 tysięcy za swoją rolę, więc naprawdę myślicie, że za drugi film wziął tylko 150?” – Sean Dyche na temat przejścia Alexisa Sancheza do Manchesteru United.

Szalenie istotny fakt

Burnley był z początku klubem rugby, który swoje mecze rozgrywał na stadionie do krykieta. Fakt, że nigdy nie było tam za dużo futbolu niech potwierdzi to, że wygrali oni mecz z najmniejszym posiadaniem piłki w historii Premier League. 19% wystarczyło do rozpykania Liverpoolu 2:0.

Menedżer

Red Mou, który gdyby miał więcej pieniędzy, to miałby lepsze wyniki niż Jurgen Klopp. Dzięki niemu w Burnley żyją życiem zastępczym – spadł, by potem awansować do elity i jeszcze ugrać wybitne 7. miejsce w sezonie 17/18. W każdym meczu idzie na wojnę i ma słabość do znanych sobie nazwisk.

Gwiazda drużyny

To jak szukać w lesie największego drzewa. Uznajmy, że jest nim Jaś Tarkowski, który w ubiegłym sezonie znacznie obniżył loty, ale nadal będąc w dobrej formie jest łakomym kąskiem dla 3/4 ekip w lidze. 27-latek rok temu był o krok od wyjazdu na MŚ, dziś musi udowodnić, że nie był „one season wonderem”.

Ocena transferów

Nazwisko „Rodriguez” odmieniane jest w tym tekście przez kilka przypadków i trudno się dziwić, bo jest on wielką nadzieją fanów. Dobrze, że przyszedł Pieters na lewą obronę. Pożegnano też Toma Heatona, ale zdrowy Nick Pope z Hartem i Peacock-Farrellem w odwodzie powinien dać radę. Ogólnie – wciąż mało, 5/10.

Słaby punkt

Kreatywność w pomocy. Umówmy się, że Burnley gra skrzydłowymi dogrywającymi do Wooda i Barnesa, jednak ewidentnie brakuje tu planu B. Jay Rodriguez może pełnić rolę „10”, ale to niewielki upgrade do Westwooda, Hendricka, czy Corka.

Kto rozczaruje?

W Burnley po prostu trudno dużo oczekiwać, bo doskonale znamy potencjał zawodników i ich ograniczenia. Największe wymagania przed powracającym do klubu po 7 latach Rodriguezem oraz Tarkowskim – kolejny przeciętny sezon tego drugiego na stałe może zabić jego marzenia o grze w lepszym klubie.

Preseason

Dużo goli z ekipami z niższych angielskich lig oraz imponujące 6:1 z Niceą. Błyszczał zwłaszcza Chris Wood (9 goli w w 382 minuty). Co ważne, Rodriguez grał w meczu z ekipą z Francji na skrzydle. Na koniec mocny akcent w postaci wygranej 2-0 z Parmą (oba trafienia Jaya R).

Młody talent

21M/3G/4A to bilans 20-letniego Dwighta McNeila z ubiegłego sezonu. Pośród starych koni był wyróżniającym się źrebakiem, który wdarł się na skrzydło do pierwszego składu. Wracający po kontuzji Brady i transfer Rodrigueza mogą ograniczyć jego minuty, ale z pewnością warto się mu przyglądać.

Kto do fantasy?

Popularna nitka twitterowa doradzi wam Ashleya Barnesa (6,5) i jego niezwykłą aktywność oraz skuteczność w polu karnym – polecam. Zwłaszcza od GW5 kalendarz wygląda zacnie – w obronie Pope/Pieters mogą dać jakość za 4,5, a z przodu poczekajmy na rolę (atak, czy skrzydło?) Jaya Rodrigueza (6,0).

Nasze przewidywanie

Za słaba jakość na TOP10, ale za duże doświadczenie na spadek. Okolice 15 miejsca powinny być miejscem do lądowania dla „The Clarets”. Sezon 17/18 pozostanie znów niezwykłym wspomnieniem.

Sprawdźcie, czy Southampton tym razem będzie miało spokojniejszy sezon.