Kolejny nudny hit kolejki, ruletka Pepa, rękawek Ingsa – działo się w sobotnie popołudniu. I to niekoniecznie korzystnie dla graczy FPL.
Zaczęło się od razu boleśnie, bo od blanku Evertonu. Populacja Digne’ów, DCLów i Fawelarzy nie rosła po to, by The Toffees odbili się od Newcastle. Ale stało się, a długimi momentami to Sroki kontrolowały mecz i oddały więcej strzałów (11-13). Digne – 1 strzał i 2 kluczowe podania, Calvert z tylko jednym uderzeniem, a najwięcej razy, bo 4, próbował Richarlison. Boli.
Jakby tego było mało, to dodatkowo opluł Callum Wilson – dwa trafienia, obite obramowanie bramki i świetny mecz Anglika (łącznie 6 strzałów). Newcastle nigdy nie spadnie, hej Newcastle nigdy nie spadnie.
Pep jak ja cię kurła nienawidzę
Nie zdążyliśmy się otrząsnąć po pudłach DCLa i golach traconych przez Digne’a z kolegami, a już Guardiola ogłosił skład. I był to skład bez Sterlinga, Cancelo, Stonesa i Mahreza. Tym samym kolejka ledwo się zaczęła, a wielu użytkowników straciło jednocześnie kapitana i wicekapitana. Co tu dużo mówić – dzięki łysa pało.
A City, po rozgromieniu WBA, wróciło do minimalizmu – jeden, szybki gol i kontrola nad meczem. Trafienie Jesusa po asyście Ferrana jest tak bez znaczenia dla losów FPL, jak to, co zjadłem na śniadanie, dla losów świata. Najwyżej ktoś z Boglem stracił CSa. Ruben Dias fenomenalny występ w obronie i 8 punktów, Gundo z 3 key passami, ale podobnie jak Foden – bez strzału na bramkę. Liczyliśmy na więcej. To co, w środku tygodnia zupełnie nowa jedenastka?
Zwycięstwo The Blades nad United to był raczej łabędzi śpiew, a teraz wszystko wróciło do normy. Dalej będą toczyć wyrównane mecze ze średniakami, ale Lundstram już raczej nie zawita w naszym składzie w tej dekadzie.
Kit
Kolejny „hit” kolejki w wykonaniu Manchesteru United i kolejne 0-0. RZYGI. I to z Arsenalem bez Saki, Auby i Gabriel. RZYGI x2. Bruno 2 strzały i 1 kp, Rashford dwa uderzenia, Pepe 4 strzały i 3 kluczowe podania, Lacazette ze strzałem w poprzeczkę, Shaw 3 attempted assists.
I to by było na tyle z tego gówno meczu.
Piłka rękawkowa
Jeden rękaw, a ile złości/radości w domach menadżerów FPL. Za luźny rękawek Danny’ego Ingsa zadecydował o tym, że Emi Martinez zamiast trzech punktów, zdobył 10 punktów. O tak, to dokładnie o ten rękaw chodzi.
Rotacja bramkarzy pokonała po raz kolejny – Johnstone wydawał się logiczną opcją zamiast Martineza, a tutaj zonk i FPL znowu pokarało. A wszystko przez ten rękaw i absurdy VAR…
No nic, wróćmy do rzeczy przyjemniejszych, czyli samego meczu – Święci byli lepsi, szczególni w drugiej połowie totalnie zdominowali The Villans, ale brakowało skuteczności. Che Adams wszedł z ławki i wniósł jakość (2 strzały, 1 key pass), ale to nie wystarczyło. Danny Ings bardzo pechowo, bo oprócz nieuznanego gola, mógł też strzelać karnego, którego nie dopatrzyli się sędziowie.
Tymczasem w AV klasycznie – Grealish z asystą (jedyny jego KP wczoraj) i bez żółtej kartki (obawy o zawieszenie właśnie minęły, uff), Watkins z czterema strzałami bez efektu bramkowego, a trafieniem popisał się Ross Barkley. Witaj z powrotem Ross.
Co jeszcze warto wiedzieć?
- Zaha z blankiem, mimo trzech strzałów. Nieregularność Anglika się szybko potwierdziła
- Wolves byli, są i chyba jeszcze trochę będą słabi i nieciekawi w FPL
- Pereira z WBA zrobił 39 punktów w ostatnich 4 meczach. To ligi bez big6 na pewno jest opcją, ale czy do normalnego składu?
- Fulham rozkrzaczyło się w obronie, Arreola bez czystego konta, a żadnemu Cavaleiro to my już nie ufamy.