Martwią nas czerwone strzałki w ligach prywatnych, a w tym samym czasie nogę łamie Daniel Amartey, w studiu mdleje Glenn Hoddle, a helikopter (prawdopodobnie) z właścicielem Leicester płonie pod stadionem. Sobota była druzgocąca dla piłkarskiej społeczności nie tylko w Anglii i zmusza do refleksji. Ileż można przejmować się błahostkami, skoro prawdziwy świat może runąć w kilka minut?
Jeśli uporządkowaliście wszystkie ważniejsze sprawy, to zapraszam na skrót sobotnich meczów pod kątem FPL.
Brighton – Wolves 1:0
- każdy fan tej gry znał kalendarz Ryana od GW8, ale chyba nikt nie spodziewał się 30 punktów w 3 meczach. Żałuję, że się nie skusiłem i zazdroszczę, jak ostatnio co tydzień. Brighton wygrało 1:0 trzykrotnie z rzędu pierwszy raz od 1981 roku.
- ale znów mieli naprawdę kupę szczęścia – najpierw ewidentna ręka Izquierdo w polu karnym po strzale Doherty’ego, później „big chance” wspomnianego wahadłowego, strzały z dystansu znów Doherty’ego i Nevesa czy też setka Bennetta (!) – coś powinno było wpaść do bramki
- Nuno zaszalał ze zmianą składu – wreszcie Jotę zastąpił Adama Traore, ale mimo kilku udanych dryblingów i przyspieszeń trudno nazwać te zmianę genialną
- Murray zdobył 4 gola w 5 meczu na własnym boisku – znaleźć się w polu karnym to on potrafi
- teraz przed Brighton Everton i jeśli Richarlison nie zdejmie CSa Ryanowi, to chyba nic nie jest w stanie odebrać kangurowi bonusowych punktów
- Jeśli chodzi o Wilki, to wspomniany Doherty wciąż jest super okazją, natomiast szczególnie pod względem dwóch następnych kolejek wytransferowanie Jimeneza wydaje się dobrym pomysłem
Fulham – Bournemouth 0:3
- „Premier League man vs Premier League boys” – tak podsumowano to spotkanie w Match of the Day
- Wilson w 10 meczach zdobył 5 goli i miał 4 asysty – wczoraj pewnie wykonał „11” pod nieobecność Kinga – łącznie oddając 5 strzałów. Kapitalnie zachował się także przy golu na 2:0 – zaliczył kluczowe podanie do Frasera, a Brooks zdobył 3 gola w 4 ostatnich spotkaniach
- Bournemouth zagrało formacją 3-4-3, to pokazuje jak wiele pomysłów ma Eddie Howe na ten zespół – Fulham rozbili w pył i zasłużenie są obecnie w TOP6
- teoretycznie w kalendarzu zaczynają się schody, ale ich forma jest ważniejsza niż terminarz
- Mitrović oddał 2 strzały, ale nie sprzedawajcie go przecież przed meczem z Huddersfield
- Kamara to kompletny dzban, najpierw chciał wymusić karnego kiedy już minął Begovicia, a w końcówce odkopnął piłkę po swoim faulu – cud, że nie wyleciał jak McDonald, który ratował ekipę przed kolejnym golem i skończył z drugą żółtą kartką
- Fulham przecieka, ale ma w teorii za dobrą kadrę na spadek – pytanie czy utrzyma się z Jokanoviciem za sterami?
- Ciekawostka: w ciągu tych 10 kolejek, serbski szkoleniowiec wprowadził w pierwszej XI aż 68 zmian między poszczególnymi spotkaniami
Liverpool – Cardiff 4:1
- Liverpool stracił gola u siebie pierwszy raz od 24 lutego i był to wynik pecha oraz śpiącego Lovrena (nowe, nie znałem)
- ofiarą rotacji padł Robertson, ale występ Moreno był o jakieś 2 klasy słabszy od przeciętności Szkota – nie jest on żadną alternatywą, po prostu dał odpocząć
- Lallana jest beznadziejny i niech nie kradnie więcej minut wspaniałemu Shaqiriemu
- Mo Salahowi wraca pewność siebie – w ostatnie 8 dni miał 4 gole i 2 asysty – absolutnie gracz meczu, naszym zdaniem należały się Liverpoolowi dwa karne za faule na nim – ogólnie poziom sędziowania był blisko poziomu Cardiff
- Mane znów nie grał wielkiego meczu – 3 strzały dały mu dwa gole – trochę fart posiadaczy jak w sierpniu
- potrojenie LFC to nadal dobry pomysł, ale do tego tercetu chyba możemy odradzić Firmino, który na razie szuka wielkiej formy – mimo mojej osobistej miłości – trio Alisson, Robertson/VVD, Salah wydaje się najlepszym rozwiązaniem
- co do Cardiff – irytował nas strasznie Bennett i jego bezradne faule na Momo – poza tym Murphy zszedł z kontuzją i nie wiadomo czy jego dwa korzystne następne mecze będą w ogóle opcją na udział skrzydłowego
Watford – Huddersfield 3:0
- Polecany przez nas Deulofeu tak wyglądał na „average formation”, a kosztuje 5,4 mln (4 strzały i 1 key pass – do tego miał jeszcze sytuację sam na sam) – ogólnie nawet powrót do zdrowia Deeney’a nie musi zabrać mu miejsca w składzie
- tercet z Hughesem i Pereyrą (6,3) pracował perfekcyjnie na tle słabych technicznie piłkarzy Huddersfield, cała trójka to super opcja na następne dwie kolejki
- Watford przyjemnie się ogląda – gol na 3:0 to perfekcyjnie rozegrany stały fragment gry
- natomiast gole Deulofeu i Pereyry to po prostu świetna technika, obaj minęli kilku przeciwników i trafili do siatki
- posiadaczy Holebasa może martwić dobry mecz Masiny – kto wie czy nie wygryzie on 35-latka ze składu, skoro do stałych fragmentów Gracia ma sporo ludzi
- Kiko Femenia będzie się bił o prawą obronę z Janmaatem, tutaj nie warto ryzykować rotacji
- pierwszego gola zdobył Success, który idealnie uwalnia w ofensywie wspomnianą trójkę ofensywną, kto wie czy nie robił tego lepiej niż Gray/Deeney?
- Huddersfield mogło strzelić gola – 3 świetne interwencje Fostera ale do FPL nadal nie szukamy w tym stadzie
Leicester – WHU 1:1
- Marko Arnautović na 2 godziny przed meczem życzył swoim kumplom powodzenia – prawdopodobnie z meczu wyłączyła go choroba
- Zastąpił go Chicharito, ale co ciekawsze – za kontuzjowanego na 6 miesięcy Jarmolenkę, zagrał 20-letni Diangana za 4,5 – jeden strzał i 100% udanych dryblingów to jego bilans, ale przy terminarzu WHU warty obserwacji na 5. slot
- Trudno mówić choćby o Felipe Andersonie, czerwona kartka Noble’a jeszcze przed przerwą skłoniła Młoty do defensywy, w której błyszczał Fabian Balbuena. I on i Diop naprawdę mogą być ciekawą opcją w obronie, bowiem gol Lisów, to czysty fart i rykoszet Ndidiego w 90. minucie
- Jeśli chodzi o Leicester, to znów nie zagrał Pereira, ale złamana noga Amartey’a, z pewnością da mu pierwszy skład za tydzień. Iheanacho zdobył gola ze spalonego i tyle – Vardy wszedł po przerwie i był groźniejszy – prawdopodobnie wróci do pierwszej XI
- James Maddison ma kapitalnie ułożoną nogę do stałych fragmentów gry i znów mógł mieć asystę – tym razem lepszy od Iborry był Fabiański
Newcastle Southampton 0:0
- Soton powinno zamknąć ten mecz w pierwszej połowie, setkę miał Elyonoussi, świetnie strzelał Stephens – jeśli ciśnie Cię ekipa Świętych, to znak, że obrona Newcastle nie błyszczy, ale to z kolei daje pole do popisu Dubravce
- W drugiej połowie świetną okazję miał także Long – ale uwaga – Soton nie strzeliło gola od 5 meczów
- Newcastle jest jak Monaco – wciąż nie wygrało meczu w lidze
- Od obu ekip warto uciekać w FPL, zwłaszcza w ofensywie
No
— have newcastle won a game (@geordieswinning) October 27, 2018