Sharon Stone w „Nowym Papieżu” swoje firmowe zagranie poczyniła, gdy sir John Brannox odwrócił głowę, ale nam trudno będzie nie zauważyć faktu, iż kolejna kolejka potrwa długie dwa tygodnie. W ostatnim graniu przed krótką, zimową przerwą nie zawiodły Dzikie Karty z obroną Sheffield i Newcastle, a najpopularniejszy kapitan zrobił swoje.
Liverpool – Soton 4:0
- „Wynik nie odzwierciedla przebiegu gry” mawia klasyk i rzeczywiście, różnica wynika głównie z obrony „Świętych”, która kompletnie się posypała po przerwie – Stephens i Bednarek dali popis tego, jak nie bronić
- Duet Gomez – VVD miał problemy z Ingsem – dodatkowo po kontuzji wciąż niepewny jest Fabinho; od gola Ingsa (4 strzały) Liverpool uratował Alisson oraz… Long, który raz zablokował strzał Danny’ego pędzący w bramkę
- Ogólnie Ings był naprawdę świetny – w akcji poprzedzającej gola na 1:0 dla LFC, minął defensywę i kiedy już miał oddawać strzał… upadł licząc na karnego. Danny odrób lekcję i wróć do strzelania w kolejnej kolejce, bo masz formę życia
- Iście genialny występ Firmino – znów bez gola, ale gdzieś ten hat-trick asyst zniknął pośród chwały i dubletu Salaha – przy wielu opcjach w ataku na następne kolejki (Auba, Augero, Jimenez, Ings, Vardy), Firmino nadal będzie różnicą i w przeciwieństwie do pierwszych dwóch – zagra w GW28
- Ponadto, podwójna obrona LFC w każdej kombinacji oprócz Gomeza to zagrożenie ofensywne, Joe nie bez powodu jest tańszy – nawet nie pojawia się w polu karnym przy rzutach rożnych
- Jeśli chodzi o Soton, wraca terminarz, więc Ings zostaje w składzie – do rozważenia Redmond – wczoraj 3 strzały, 1 kluczowe podanie
Watford – Everton 2:3
- Oba zespoły w obronie to żart, naprawdę trudno liczyć tu na czyste konta, choć prędzej i tak widziałbym je po stronie Watfordu – jeśli nauczą się bronić przy stałych fragmentach gry
- Apropo sfg – znów świetnie dogrywa Sigurdsson – poza akcjami bramkowymi, raz dał idealną piłkę do Calverta-Lewina z rzutu wolnego, jednak ten nie skierował jej w światło bramki
- Jeśli Yerry Mina będzie starterem, to można szukać szans właśnie przy piłkach Islandczyka, kryjący go wczoraj Cathcart został kompletnie zezłomowany
- Fabian Delph to dzban i kandydat do jednego z najgłupszych wykluczeń tego sezonu – obie żółte kartki zdobyte kompletnie bez sensu i większego zagrożenia
- Do notesu: 4 strzały i 1 kluczowe podanie Doucoure (choć raczej niegroźne, to po prostu potwierdzenia gry na „10”)
- Kończą się kalendarze obu ekip – Watford ma Brighton, Everton Crystal Palace, później teoria mówi o odwrocie od obu zespołów
West Ham – Bright0n 3:3
- Proszę wstrzymać się z hitami na Roberta Snodgrassa. „Scottish Messi” oddał dwa strzały w światło bramki i oba padły ofiarą rykoszetu, które dały „Młotom” gole. Farciarz kolejki znany.
- Proszę wstrzymać się nawet nie z hitami, ale transferami obrońców WHU. Pierwszy stracony gol, to błąd Fabiana i piąstkowanie zakończone na plecach/głowie Ogbonny, będące preludium do samobója; natomiast drugi to komedia pomyłek, nieudanych wybić i niezrozumienia. Słowem, koszmar.
- Jeśli chodzi o ofensywę „Mew”, to Mooy, Gross, Trossard, Maupay i jak się okazuje – Murray mogą punktować, ale trudno wskazać pewniaków do pierwszego składu. Gdybym miał wybrać jednego Brightonistę na następne 4 kolejki, byłby to klasycznie Matt Ryan.
- Natomiast WHU wchodzi w skórę Norwich. Chętnie kapitanowałbym pewniaka grającego przeciwko nim. Następne mecze ekipy Moyesa to wyjazdy na Manchester City i Liverpool. Wiecie co z tym zrobić.
Bournemouth – Aston Villa 2:1
- Gdybym miał 60 milionów funtów, to pal licho kłopoty tego świata, kupiłbym sobie Jacka Grealisha i patrzył jak gra sam ze sobą na podwórku. 5 strzałów, 5 dryblingów, 5 kluczowych podań i to doprawdy niesamowite, że nie zapunktował przeciwko Bournemouth. Absolutny kozak, jeśli macie – to nie sprzedawajcie, ale to nic odkrywczego.
- Natomiast gdybym miał kolejne 60 milionów funtów i w moim ulubionym klubie bronił Pepe Reina, to przekazałbym wszystko właścicielowi, trenerowi i samemu Reinie, żeby dał sobie spokój. Zero plusów, a i zawalił przy golu na 2:0. To jest dramat, dajcie tego Nylaanda.
- „Wisienki” miały sporo farta. Dziwi nieodzwigdany rzut karny po tym, jak Ramsdale znokautował Engelsa, ciosem którego nie powstydziliby się na bokserskich galach w Kinszasie. Trudno wierzyć w ich utrzymanie, trudno kogokolwiek polecić do FPL.
- Poza Jackiem G., warto docenić Targetta, który jest niczym Matt Doherty 2.0. Gość przy dośrodkowaniach z drugiej strony boiska, zajmuje pozycję rasowej „9”. Aż przypomina się ulubiony rajdowiec fanów Premier League – Marcos A(A). Przy DGW, które będzie miała Villa, Targett może być ciekawą alternatywą.
Leicester – Chelsea 2:2
- Tammy Abraham w formie kończyłby ten mecz z golem. Podobnie Jamie Vardy, który zmarnował sam na sam z Willy’m Caballero.
- Vardy’ego ratuje jeszcze kapitalne wyłożenie do Barnesa, jednak ten zmarnował stuprocentową okazję przy wyniku 2:2. Mimo to, właśnie Barnes (3G i asysta w ost. 3 meczach) wydaje się być aktualnie najlepszym lisem w lidze i to jego, a nie Pereza wrzuciłbym dziś do składu przy dzikiej karcie.
- Skoro doceniliśmy Minę, warto docenić Rudigera – brakowało tego byka przy stałych fragmentach gry w Chelsea. Mount obok Siggy’ego zasiada w pierwszym rzędzie najlepiej dogrywających ze stojącej piłki w GW25.
- Co zrobić z Jamie’m? Trudno sprzedać, ale jeśli już to zrobiliście, to pamiętajcie, że od GW28 znów wchodzi we wspaniały terminarz. Ja osobiście pożegnam Maddisona, Soyuncu też nie wydaje się opoką, a mecze z Wolves i Man City nie zwiastują czystego konta. Jeśli wciąż wierzycie w ekipę Rodgersa, to wspomnieni Barnes i Vardy są chyba jedyną nadzieją.
- Chelsea? Czekamy na lepsze dni.
Crystal Palace – Sheffield 0:1
- John Lundstram zmarzł. Podobnie jak Martin Kelly. Oraz Brandon Williams, ale o tym później. Warto trzymać obronę (Egana/Baldocka/O’Connella/Stevensa/Hendersona) nawet mimo blanku w GW28. Monolit, mimo że Palace miało swoje okazje.
- No właśnie, to nie był zły mecz „Orłów”. Dwukrotnie ratował Henderson, a wygrana wynika z wielbłąda Guaity, który zamiast piąstkować wpadł z piłką wkręcaną z rogu do własnej bramki.
- Co robić z Lordem? Berge zebrał dobre recenzje, ale jeśli mamy go od dawna, to warto poczekać na mecz z Bournemouth – tryb „panika” trzeba włączyć, jeśli znów go zabraknie.
Manchester United – Wolves 0:0
- Debiut Fernandesa dość obiecujący, był aktywny, pokazywał się do gry, chciał brać odpowiedzialność na siebie. Ale to na razie tyle. Nie stało się nadal to, o czym marzyli fani United. Andreas Pereira nadal nie usiadł, a Greenwood po wejściu znów był bliski gola. Może w końcu Ole to zauważy?
- Po jednej szansie zanotowali Traore i Jimenez. Ten pierwszy huknął z dystansu minimalnie niecelnie, ten drugi skopiował swoją akcję z FA Cup, kiedy wygonił się do boku i odpalił rakietę w krótki róg. De Gea był jednak czujny. W obronie nie zagrał Williams, co może martwić widlcardowiczów, wszak Shaw nie wypadł źle.
Newcastle – Norwich 0:0
- Creme de la creme, dla smakoszy, dla wybrańców, starcie oddzielające chłopców od prawdziwych mężczyzn było naprawdę emocjonującym widowiskiem!
- Szablonowy Lascelles nie zawiódł, ale sam Pukki powinien kończyć mecz choćby z dwoma golami. Dobry mecz Dudy (5 kluczowych podań!), który zmarnował setkę, ale i chyba zapewnił sobie pierwszy skład. Gdyby Buendia zagrał za Ruppa, to mogłyby być trzy punkty dla „Kanarków”.
- W Newcastle sporo błędów w defensywie, które ratował Dubravka, ale i z przodu dobre zawody Almirona i Saint-Maximina – obaj mogli mieć po golu, ale i Tim Krul był tego dnia dobrze dysponowany. W najbliższych tygodniach powinni sobie zapewnić utrzymanie, ale zielony kalendarz i Jamaal Lascelles za drobne w szablonie zawiodą jeszcze nie raz.