Znacie to uczucie, gdy macie wszystkich kluczowych szablonowych graczy, poza jednym, i do 19:30 wszystko pięknie idzie ponad average, a potem argentyńska Kuna wchodzi i życie nie jest już takie jak dawniej? Taka właśnie była ta kolejka. Albo miało się Aguero albo łzy w oczach i czerwone strzałki w tabeli.
Po golach Aguero po raz pierwszy w tym sezonie Fantasy Premier League doznałem wylewu i poczucia ogarniającej mnie beznadziei. Przypomniałem sobie cały słownik podwórkowy, nienawistnie ładując wyzwiska na zmianę w stronę niewinnego napastnika z Argentyny i bardziej winnego potomka Polaków rodaków czyli Schemichela (zawalił dwa gole). Nerwy musiałem ukoić oglądając Vaianę na Netfix, którą zresztą polecam (choć Coco jeszcze lepsze jakby co).
Aguero wciąż ma przebłyski
Czasami wydaje się, że Sergito to nie jest już tym samym piłkarzem, który w dużej mierze ciągnął City do poprzednich mistrzostw, ale to wciąż gość nietuzinkowy i ścisła czołówka napastników świata. Nie grając wybitnego meczu, strzelił 4 gole i ponownie całkowicie zatrząsnął w posadach klasyfikacją FPL. Gdyby nie Jesus, to napad Aguero – Kane byłby koniecznością wszystkich poważnych menadżerów. To już trzeci raz w tym sezonie, gdy Kun strzela co najmniej trzy gole. Na drugim biegunie obrona Manchesteru City. Nie dość, że zaczyna się rotacja stoperów, a Kyle Walker jest skandalicznie drogi, to Obywatele nie potrafią zachowywać czystych kont. Teoretycznie trzy prawie bezbłędne mecze z Burnley, Newcastle i Leicester i trzy stracone gole. Otamendi bye, bye?
Kane to piłkarz do końca sezonu
Nie ma co do tego żadnych wątpliwości, a golem z Arsenalem tylko to potwierdził (inna sprawa, że powinien strzelić trzy). Harry’ego powinno się mieć dla świętego spokoju, bo nie tylko może strzelić z każdym, ale z każdym może strzelić 2-3 gole. Potencjalny kapitan bez względu na to, czy naprzeciwko stoi Crystal Palace czy Arsenal. Dlatego w Kejna po prostu warto zainwestować i czuć się bezpiecznie. Przeciwko Arsenalowi 4 strzały, czyli minimalnie poniżej średniej, a terminarz zwiastuje potężne punkty Króla. Na drugim biegunie Son i Alli, których lada moment może dotknąć rotacja, a i punktów za dużo ostatnio nie dowożą. Aha, w Trippiera (moim zdaniem byłby najlepiej punktującym obrońcą FPL, gdyby nie Aurier) i Daviesa też bym nie inwestował – co z tego, że są świetni, skoro Pochettino uparcie rotuje wahadłowymi?
Duet marzeń
Salah i Firmino są tym, co chcemy otrzymywać w FPL co tydzień. Duet, który doskonale ze sobą współpracuje, co przy okazji przekłada się na gole. Najpierw Momo podał Brazylijczykowi, a potem reprezentant Canarinhos odwdzięczył się piękną piętka. Duet z Liverpoolu to w zasadzie must have, bo poraża regularnością i kreatywnością. A wiecie, co jest najgorsze? Salah dał 13 punktów, po raz kolejny potwierdził, że jest w wybitnej formie, a ja w GW28 znowu dam kapitana Kane’owi jak uparty wół.
https://gfycat.com/RectangularScaryHammerkop
Aha, nie zapominajcie, że Van Dijk, szczególnie w kontekście blank gameweek, też jest opcją i prawdopodobnie lada moment zostanie nowym zawodnikiem FC Kasztanów.
Szybkie wykolejenie pociągu Arsenalu
Naprawdę jestem w szoku, że Kanonierzy dali radę zagrać z Tottenhamem gorszy mecz niż Manchester United. Dopiero w ostatniej minucie powiało optymizmem i szansą na wyrównanie, ale pozostałe 90 to bezładna kopanina w wykonaniu podopiecznych Wengera. Aubameyang rozegrał mecz w stylu Romelu Lukaku i zanotował 23 kontakty z piłką, nie oddając żadnego strzału. Mkhitaryan (taki klasyczny Miki z ostatnich tygodni w United) i Oezil wyrzuceni na skrzydło, dali zero kreatywności. O wylewach Kościelnego i Bellerina nawet nie ma co wspominać. I tylko Wilshere wyglądał jak gość gotowy podjąć rękawicę, ale to za mało, żeby wygrywać mecze z czołówką.
Z dala od Manchesteru United
Alexis Sanchez, Paul Pogba, Anthony Martial – zapomnijcie o nich wszystkich. Czerwone Diabły nie mają żadnego balansu w ofensywie i prawie nie stwarzają sobie klarownych sytuacji. Newcastle było beznadziejne, a i tak dało radę strzelić gola. De Gea, Smalling, Jones – okej. Reszta na ogromny minus. Nie, Jesse Lingard też nie jest zbawicielem Waszej ekipy.
Co jeszcze warto wiedzieć?
- Shaqiri po raz pierwszy podczas swojej przygody z Premier League strzelał gole w dwóch kolejnych meczach
- Arnautovic powrót do zdrowia uczcił golem i przypomniał, że jest najlepszym graczem WHU. Niestety terminarz nie sprzyja transferowi Austriaka
- Jamie Vardy jest przeciwieństwem Romelu Lukaku i w stym sezonie strzelił już gola każdej drużynie z top6
- Obrony średniaków to jedno i to samo gówno
- Watford to fplowe gówno, które śmierdzi bardziej niż obrony średniaków
- Nie pytajcie mnie, jakim cudem Everton strzelił trzy gole, a Walcott (według whoscored piłkarz meczu, w fpl 1 punkt) nie brał udziału przy strzeleniu żadnego z nich – też chciałbym to wiedzieć.
Sprawdźcie, kogo polecaliśmy przed tą kolejką i czy znowu się skompromitowaliśmy.
No i to co tygryski lubią najbardziej, czyli przygotowania do blank gameweek i końcówki sezonu.