Jeśli podobnie jak ja, nie wytrzymaliście presji i, widząc kontuzje Vardy’ego i Mane, kliknęliście przycisk „play wildcard”, to też teraz analizujecie, bez kogo nie można się obyć w najbliższych kolejkach. Kogo menadżer FC Kasztanów traktuje jako must have?
Umówmy się – głównym problemem wildcard jest to, że bierzemy go, żeby wybrać jak najsilniejszy skład, a jednocześnie odsunąć się od wszechobecnego szablonu. Finalnie kończy się tym, że każdy ma taki sam skład i dosłownie 1-2 różnice w składzie. O tym, jak zaskoczyć rywali i kto może być fajną różnicą, napisze jutro Piotrek (chyba?). Dzisiaj o tym, bez kogo ja wildcard sobie nie wyobrażam z różnych powodów.
Trent Alexander-Arnold – numer 1
Gdybym miał wskazać numer jeden na liście, to byłby to angielski obrońca. Najlepsza defensywa w lidze i drugi najlepszy asystent ligi, depczący (no prawie) po piętach Kevinowi de Bruyne. Defensor, który ze średnią 3 key pass na mecz, jest pod tym kątem na trzecim miejscu w lidze (za Belgiem i… Buendią). Ostatni blank? W GW16. TAA to potencjał na duże punkty nawet wtedy, gdy Liverpool nie zachowuje czystego konta. Pierwszy do rzutów wolnych, pierwszy do rzutów rożnych i drugi w lidze pod kątem centr na mecz (znowu za KDB). Tak naprawdę za 7,6 bierzemy obrońcę, który gra i notuje liczby jak skrzydłowy. Dla mnie, patrząc na terminarz The Reds, numer jeden na mojej wildcard liście.
Najlepszy piłkarz w lidze
Swojego zdania na ten temat nie zmieniam i na piedestale stawiam Kevina De Bruyne. Belg, nawet gdy jest ustawiony głębiej, to i tak robi asysty genialnymi podaniami. Oczywiście możemy tylko ubolewać, że KDB nie gra w trójce z przodu jak w meczu z Arsenalem, bo wtedy byłby nieustannie kandydatem do opaski. Mimo to – nie wyobrażam sobie grać bez najlepszego asystenta ligi, najlepszego pod kątem kluczowych podań i centr na mecz, a jednocześnie też po prostu najlepszego pod kątem piłkarskim. Jednocześnie powrót Laporte może być szansą na jeszcze więcej asyst – w porównaniu do Fernandinho czy Stonesa, Francuz jest wirtuozem przy ofensywnych stałych fragmentach gry.
Taka ciekawostka: 2,9 strzału na mecz to 10 wynik w lidze. Pod tym kątem Belg jest lepszy niż Kane, Aubameyang, Ings czy Son.
Nadzieja The Villans
W momencie gdy to piszę, Jack Grealish robi asystę w Carabao Cup z Leicester. I tak to zazwyczaj wygląda – wszystko, co dobre w Aston Villi, nosi znak jakości Grealisha. Anglik jest dla The Villans wszystkim i główną nadzieją na utrzymanie – pod kątem FPL to o tyle lepiej, że po kontuzji McGinna gra jeszcze wyżej, w zasadzie w trójce napastników. Liczby z tego sezonu? 7 goli i 5 asyst (do tego 6 żółtych kartek, ale kto by to liczył…). 2 strzały na mecz, 2,6 key passa i niekwestionowany lider zespołu, który prawdopodobnie do samego końca będzie bronił się przed spadkiem. Terminarz może nie jest zbyt ciekawy, ale już nie z takimi drużynami punktował Anglik.
Ktoś z obrony Sheffield
Cały sezon broniłem się przed Lundstramem i dalej twardo uciekam przed pozyskaniem Lorda. Nie zmienia to jednak faktu, że kogoś z defensywy Sheffield, przy takim terminarzu i tak umiejętnej grze w obronie, nie tylko wypada, ale i trzeba mieć. Choć jednocześnie przyznam, że w tym wypadku mimo wszystko wolałbym Henderson, Stevensa lub Baldocka. Ale to już takie moje zboczenie, które każe mi cały sezon trzymać się z dala od Lundstrama (plotki o tym, że może stracić skład).
Kłopoty w napadzie
Tak naprawdę na szpicy nie ma nikogo, kogo mógłbym wskazać ze stuprocentowym przekonaniem – hej, tak, to się uda. Jest za to pewna szablonowa trójca święta, z którą pewnie lada moment wszyscy ruszą w najbliższe kolejki. Są to:
- Sergio Aguero – pod kątem jakości nie ma tutaj żadnych zastrzeżeń. Argentyńczyk to 6 goli w ostatnich 3 meczach ligowych, znowu (ciągle?) wielka forma i druga najlepsza drużyna ligi. Terminarz? Tottenham (A), WHU (H), Leicester (A), Arsenal (H) i Manchester United (A). Na pierwszy rzut oka – beznadziejny. Potem patrzymy jednak na rekord Sergito – 12 goli ze Spurs, 11 z Kanonierami, 10 z Młotami, 9 z Czerwonymi Diabłami. Po prostu godlike. Paradoksalnie najbardziej martwiłbym się o mecz z WHU – nie o to, czy Kun zapunktuje, ale o to, czy w ogóle z Młotami zagra. 3,2 strzału na mecz, 0,9 key pass – 16 goli i 3 asysty w 18 (!) spotkaniach. Zagrożenie? Rotacja i Champions League/
- Danny Ings – Problem, jaki z nim mam, to to, że – cholera, ale on dużo już nastrzelał. Gdy tyle strzela piłkarza z tego poziomu „mniej niż premium”, to zastanawiamy się, kiedy w końcu przestanie. I tak samo wielu z nas czeka, aż Anglik się zatnie. Tymczasem ani Ingsy ani Southampton nie zwalniają tempa – Święci są w tabeli już na 9 miejscu, były snajper LFC ma na koncie 14 goli i cholernie zielony terminarz na drodze. Aż głupio nie skorzystać. Zagrożenie? Strach, że te punkty już minęły, jak Pukkiego na początku sezonu.
- Raul Jimenez – z Meksykaninem trochę jest tak, jak z Kunem – im trudniejsze mecze, tym przyjemniej mu się strzela. Dlatego gdy na drodze Wolves, uwielbiających grać z czołówką, widzimy United, Leicester i Tottenham, to traktujemy to jako szanse, a nie ryzyko. Gra z kontry to to, w czym Raul i reszta Wilków świetnie się odnajduje, a jeśli chce się być w top6, to trzeba z tym top6 regularnie wygrywać. Na razie 11 goli i aż asysty. Jeden z najbardziej kompletnych napastników ligi. Zagrożenie? Liga Europy.
Czwartym kandydatem, który wyłania się w gronie napastników, jest Aubameyang. Z tym, że tutaj pojawia się kilka problemów:
- Forma Arsenalu i jakość ofensywna Kanonierów
- Forma Martinellego
- Prasowe przebąkiwania o tym, że Gabończyk chce odejść i to najchętniej już teraz
- Pytanie, czy priorytetem dla Artety nie będzie Liga Europy
Co do samej klasy Auby i jego umiejętności strzeleckich wątpliwości nie ma żadnych. Jednak kilka tych powyższych punktów sprawia, że bliżej mi do Aguero i porąbanego Manchesteru City, niż Gabończyka i Arsenalu, po którym raczej spodziewamy się rzeczy złych niż dobrych.
Jak zwildcardują FC Kasztany?
Jak na ten moment wygląda wildcard FC Kasztanów? Chętnie się z Wami podzielę moim aż do bólu szablonowym składem – dalej szukam nowych pomysłów i zaskoczeń, szczególnie, że sezon i tak mam na straty. Z jednej strony ten głos „zaryzykuj, spróbuj, zrób coś głupiego”, a z drugiej „racjonalne kroki dadzą Ci awans do top100k”. Znając życie skończy się pewnie spektakularną klapą, ale tak to już jest z tymi dzikimi kartami.
Dyskusje o wildcard i FPLowym życiu toczą się na naszej grupie – o tutaj!