Szalone spojrzenie przed GW13: Co da nam Jose w FPL i kto oprócz Kogutów ma sens?

0

Jose Mourinho, Jose Mourinho i jeszcze raz Mauricio Pochettino. Ten temat wokół Premier League będzie jeszcze najmodniejszy przez wiele dni, ale zastanówmy się, czy zmieni to coś w sprawie przedstawicieli wagi koguciej i ich przydatności w FPL. Poza tym, sprawdźmy kto jeszcze może szczycić się tytułową “sensowną różnicą”.

SPURS: Możliwe, że nie ma się co grzać, ale dobrze wiemy, że atmosfera w Tottenhamie nie była mocną stroną, a popularny efekt nowej miotły to nie tylko urban legend. 

Jose się ostatnio pogubił, wie to każdy, ale czyż to nie jego ostatnia szansa na utrzymanie w trenerskim topie? Czyż to nie jest – przepraszam wszystkich fanów – ale w pewien sposób najmniejszy klub za jaki się bierze od czasów Porto, co tylko potęguje wyzwanie? Myślę, że nie można go skreślać od razu. Kadra jest nadal mocna, właściwie w Tottenhamie mocna jak nigdy, dlatego z pewnością będzie to arcyciekawa przygoda i powrót – nie oszukujmy się – wielkiej postaci do Premier League. Jeśli ogłasza się nowego trenera 11 godzin po zwolnieniu starego, nie może być przypadku w tym planie. 4-letni kontrakt oznacza zaufanie.

Spurs pod wodzą Pochettino zdobyło zaledwie 17 punktów więcej niż w analogicznym okresie przed erą Argentyńczyka. 2019 rok był katastrofą, którą przykrył spalony Sterlinga i przestrzelony karny Aguero w ćwierćfinale LM oraz mecz z Ajaxem w Amsterdamie. Mauricio nie dało się nie lubić, wprowadził wielu młodych graczy na salony, sprawił, że Tottenham grał świetną dla oka piłkę, był klubem ze ścisłej czołówki, stałym bywalcem w TOP4, symbolem piłkarzy klasowych, niekojarzącym się z miernością ligowych przeciętniaków.

Ale ostatnie 11 miesięcy było naprawdę bardzo złe, z małym wiosennym przebłyskiem, zwieńczonym golem Divocka Origiego w 88. minucie finału w Madrycie. Zwolnienie nie jest niespodzianką, ale sądzę, że Manchester United, Bayern, może nawet Real Madryt niebawem pozwolą Pochettino zdobyć upragnione trofeum. A nam, ta zmiana pozwoli korzystać z odświeżonych opcji w FPL.

Jan Vertonghen (5,2; 1,5%), Paolo Gazzaniga (4,5; 3%)Serge Aurier (4,8; 1,9%) w defensywie oraz Hueng Min-Son (9,6; 7,7%) w ataku wydają się opcjami do rozważenia – wszak pamiętamy, że Mou w przeciwieństwie do Unaia Emery’ego woli wygrywać 1:0 niż 5:4. Poczekajmy na mecz z WHU i atakujmy, zanim zrobią to wszyscy.

Pozostali:

Dwight McNeil (6,0; 1%) – w trzech ostatnich meczach, w których grał więcej niż 60 minut zanotował dwie asysty i gola. Odrodzenie i forma Chrisa Wooda współgrają z precyzją dośrodkowań giermka Seana Dyche’a. Z WHU zanotował 5 dośrodkowań i aż 4 kluczowe podania, będąc najlepszym na boisku. Jedną asystę zabrał mu VAR. Przed Burnley mecze z Watfordem na wyjeździe i Crystal Palace u siebie. Szansa na punkty jest.

Diogo Jota (6,1; 3,1%) – 1 gol i 0 asyst od sierpnia. „Z czym do ludzi” napiszecie, ale Jota oddaje niewiele mniej strzałów na mecz od Jimeneza (2,4 do 2,8) i jest to dość prawdopodobne, że w końcu się przełamie – choćby jak w ubiegłym sezonie. Nie oszukujmy się, Portugalczyk jest gorszy od Meksykanina i nie ma karnych, ale jego posiadanie to głównie konta zombie, a i różnica w cenie wynosi 1,2 mln. Typ dla biedaków z nadzieją – kolejne 4 mecze to wyjazd do Bournemouth, dwa mecze u siebie z Sheffield i WHU oraz delegacja do Brightonu. Pozostając w temacie „Wilków”, godny rozważenia jest też Romain Saiss – grający obrońca za 4,4 z posiadaniem 0,5%.

Alexandre Lacazette (9,3; 1,7%) – guess who’s back. Na ratunek Emery’emu. Tylko 405 minut w tym sezonie, ale 2 gole i 2 asysty. 2,7 SpG ogólnie i 1,9 z pola karnego. Prawdziwy lis szesnastki. Na GW13 opcja nawet kapitańska, później też jest nieźle: