Troszkę spóźniony, troszkę skrócony ale jest! Ci, którzy nie kliknęli jeszcze Salaha, może znajdą parę ciekawych nazwisk, zapewniających im zielone strzałki. Zapraszam na przegląd wydarzeń w 9 kolejce zmagań.
NEWCASTLE – CHELSEA
Nie ma co ukrywać – ci z koszulkami Chelsea w składzie muszą być mocno rozczarowani. Praktycznie każdy mógł kończyć to spotkanie z dwucyfrówką. Zouma po rożnym Mounta był centymetry od kolejnego trafienia, po kolejnym ciasteczku od Zyiecha strzał głową Abrahama wybronił Darlow. Gandalf z Maroka prawie wynalazł też lek na nieskuteczność Wernera, niestety był minimalny spalony. Timo mógł spokojnie kończyć to z bardzo grubymi punktami, no ale marnować takie sytuacje to aż nie przystoi. No chyba, że Che Adamsowi. Trzeba mu jednak oddać – przy bramce Abrahama zaliczył piękną asystę po rajdzie przez pół boiska.
Co do obrony, rożne Zoumy to może być nie mniejszy potencjał niż Chilwell. Parę bramek jeszcze w tym sezonie strzeli oj strzeli. Ben też mógł zdobyć swoją, ale wyręczył go Fernandez. Dziś już nikt nie pamięta Kepy i kolejny baboli – Chelsea w defensywie prezentuje się wybornie.
Co można powiedzieć o drużynie która oddaje 1 celny strzał? Mógłbym powiedzieć, że Żoeilton zmarnował przypadkową setkę, że Longstaff oddał strzał życia w poprzeczkę, ale po co?
WATCHLIST: Mount (6.8) Abraham (7.2)
ASTON VILLA – BRIGHTON
Nie wyciągałbym z tego meczu daleko idących wniosków. Zwycięstwo Brighton to jakaś anomalia, przypadek. W jednej akcji po dośrodkowaniu Grealisha Watkins (1) oraz Trezeguet (2) zmarnowali 3 setki w przeciągu 5 sekund. A było tego zdecydowanie więcej! Praktycznie każdy gracz Aston Villi to potencjał na punkty. Nawet Trezeguet, a pod nieobecność Barkleya, Traore. Ogółem The Villans oddali 15 strzałów oraz stworzyli 4 duże sytuacje strzeleckie. W samej końcówce VAR okradł ich również z karnego.
March posyłający bombę w samo okienko i Welbeck strzelający podcinką po samotnym rajdzie przez pół boiska? Mówiłem – anomalia. Do tego czerwona kartka Lamptey’a nie wróży najlepiej przed wizytą The Reds. Klasycznie setkę zmarnował też Maupay.
WATCHLIST: Trezeguet (5.3) Konsa (4.7)
TOTTENHAM – MANCHESTER CITY
„W poszukiwaniu utraconej skuteczności” Josep Guardiola. Osobny rozdział z pewnością poświęcony będzie Jesusowi. Prawie ustrzelił hattricka – leżąc zablokował lecący w bramkę strzał KdB oraz zagrał piłkę ręką przy bramce Laporte. Brakowało zmarnowanego karnego. The Citizens oddali 22 strzały, 15 z boxa. Forma Kuna pilnie poszukiwana a wraz z nią odłożone punkty KdB. Bo jak nie z Burnley to kiedy Kevin?
Jedynie Jesus i Lloris dzielili go od dwucyfrówki. To jego dwa ciasteczka z rzutów wolnych marnowali kolejno Rodri i Dias.
Spurs to klasyczne PachPach za linie obrony do Sona od (nie, nie Kane’a) Ndombele. Że też Guardiola dał się na to nabrać. Później konterka i po asyście Harry’ego strzela Lo Celso. Punkty są ale gra nie wygląda za ciekawie. Przeciwko szczelnej obronie Chelsea może być różnie.
WATCHLIST: KdB (11.6) Cancelo (5.5)
MANCHESTER UNITED – WEST BROM
Czerwone Diabły powinny rozstrzygnąć to spotkanie znacznie wcześniej. Patelnie po ładnym rozegraniu Rash-Bruno klasycznie zmarnował Martial, groźnie z dystansu uderzał Marcus. Ogółem 17 strzałów, 63% posiadania piłki, 3 duże szanse, a na końcu jak zwykle cieszą się posiadacze Bruno. Ale przez chwile zrobiło się cieplej co?
Jak Bruno fauluje to VAR anuluje karnego, jak przestrzeli to powtórzy. VAR to prawdziwy anioł stróż Portugalczyka i zamiast -2 jest 11 pkt. Można powiedzieć zaledwie 11 pkt, gdyż mogło być znacznie grubiej. Ciekawie wygląda również gra Tellesa, zwłaszcza bite przez niego rzuty rożne.
West Brom uzupełnia skład podium drużyn o istnieniu których należy zapomnieć.
WATHLIST: Telles (5.5)
FULHAM – EVERTON
Widowisko na Craven Cottage przypominało mecz podwórkowy – taki gdzie nikt nie myśli o obronie. Poza asystami Digne (z trzeciej okradł go Richa) defensywa The Toffies niewiele ma bowiem do zaoferowania. Dużo chęci widać było u Fawelarza. Raz nie trafił w piłkę na 5 metrze, raz zbyt długo zwlekał ze strzałem po ładnej indywidualnej akcji – spokojnie mogła być dwucyfrówka. DCL jak zwykle robił to co do niego należy czyli stał tam gdzie trzeba.
Kiedy wydawało się, że konkurs na najgorsze wykonanie karnego mamy już rozstrzygnięty. Ivan Cavaleiro podniósł poprzeczkę jeszcze wyżej. Ciężko polecić kogoś z ofensywy która marnuje kolejne 3 jedenastki. O obronie lepiej nie wspominać.
WATCHLIST: Richarlison (7.8)
SHEFFIELD – WEST HAM
Mam wątpliwości czy Sheffield zdobędzie w tym sezonie choćby punkt. Jak już McBurnie miał na nodze piłkę na 1-1 to trafił w poprzeczkę. Nie no, umówmy się – Sheffield dla nas nie istnieje.
West Ham niewiele lepiej. Atomowym uderzeniem zza boxa popisał się Haller i jednoczeście zakończył ten festiwal strzelecki. Jednak rychły powrót Antonio przekreśla jego szanse na miano „opcji”. Wyróżnić jednak należy po raz kolejny Coufala (3 kluczowe podania, celny strzał) oraz Fabiańskiego. Słabsze zawody Cresswella, choć to po jego rożnym w poprzeczkę trafił Rice. Soucek klasycznie kusi, kusi i marnuję dwusetki. Sytuację z początku spotkania chyba trudniej jest zmarnować niż wykorzystać, ale Czech dał radę.
WATCHLIST: Coufal (4.6)
https://ibb.co/9bHWk5H
LEEDS – ARSENAL
Solidny trening strzelecki to jest to czego potrzeba obecnie podopiecznym Bielsy. Bramka Leno była tego wieczora zaczarowana i choćby grali dogrywkę i tak by nie wpadło. W obramowanie bramki trafiali kolejko Rodrigo, Bamford oraz Raphinha. Dogodne sytuacje marnowali też Klich, Harrison czy Dallas (4 strzały). Ogółem Pawie oddały 25 strzałów, 66% czasu posiadali futbolówkę – całkowicie zdominowali zagubiony Arsenal.
Oficjalnie chciałbym też przeprosić Patricka Bamforda za przed sezonową szyderkę. Jest trochę drewniany, nie da się ukryć, ale łatwość z jaką odnajduje się w polu karnym musi budzi szacunek. Przeciwko The Gunners 5 strzałów (wszystkie z boxa), 2 duże okazje, słupek, a jako, że Leeds jest fixo-odporne nie ma chyba obecnie lepszej opcji w ataku.
O! Auba na szpicy, teraz to będzie! Było – przerażająco słabo. Jeżeli tak wygląda jego gra na szpicy to już wolę go na skrzydle. Ale to jak wybór między dżumą, a cholerą. Choć w sumie postęp jest – zaliczył pierwszy celny strzał od 4 października. Ale przy takim trio w środku jak Xhaka – Willock – Ceballos nawet Haaland mógłby mieć problemy. Najgroźniejszą sytuację (i jedyną) w tym spotkaniu zmarnował Saka po podaniu Bellerina. Najlepszym graczem Arsenalu naturalnie Leno, najgorszym naturalnie Pepe. W 51 min odcięło mu prąd i odwalił Zideane’a.
WATCHLIST: Harrison (5.5) Raphinha (5.4) Dallas (4.5)
LIVERPOOL – LEICESTER
Plotki o śmierci The Reds są mocno przesadzone. Powiem więcej – to bzdury. Bez Thiago, VdV, TAA, Salaha, Gomeza piłkarze Kloppa dali prawdziwy koncert gry. 24 strzały, 13 celnych, 19 z boxa, 7 dużych szans strzeleckich (6 zmarnowancych). To mogła być dwucyfrówka. A dodajcie do tego Salaha. Dan Burn pewnie już teraz ma koszmary. Co warto odnotować świetna gra obrony. Milner godnie zastąpił TAA, a Robbo spokojnie mógł dorzucić dwie asysty.
Impreza bez karnych to nie impreza co Jamie? Zaledwie 26 kontaktów z piłką, 7 strat – ogólnie Lisy wyglądały w tym meczu słabiutko. Dobrą sytuację po wolnym miał co prawda Vardy, ale na tle Liverpoolu wyglądali jak drużyna z Championship. Może powrót Castagne coś zmieni bo na Barnesa chyba nie ma co liczyć. 4 kluczowe podania zaliczył Maddison.
WATCHLIST: Jota (6.6) Maddison (7.0)
BURNLEY – CRYSTAL PALACE
Godni siebie rywale – Orły kontra Zbójcerze. Że też w poniedziałki zawsze trafiają nam się takie hity. Jeszcze bez Zahy? Koszmar! Imponująca jak na te drużyny liczba strzałów (15-10 dla CRY) oraz 6 dużych (?!) sytuacji nijak nie przekładała się nad zagrożenie pod bramką. Guomundsson trafił w poprzeczkę, przełamał się Wood, choć duży udział przy bramce miał Kouyate. W 90 min spotkania mógł się co prawda zrehabilitować, ale jak trwoga to do…
Czyli najlepszego gracza w tym spotkaniu. Z uwagi na fixy i potencjał ofensywny można próbować z PvA ale to już na własną odpowiedzialność. Aha, nie polecam piłkarz Michy Batshuayi.
WATCHLIST: —
WOLVERHAMPTON – SOUTHAMPTON
Nie ma się co czarować, Wilki były w tym spotkaniu lepsze. Oddali 20 strzałów, 9 celnych, 15 z boxa. Remis to głownie zasługa Alexa McCarthy’ego raz po raz bombardowanego przez Samedo (dobitkę zmarnował Dendo), Podence czy Neto (po dwie dogodne okazje). Bramkę ze spalonego strzelił też Jimenez.
Bardzo dobrze w rolę Ings’a wcielił się natomiast Adams. Nigdy nie sądziłem, że to powiem ale to obecnie najgroźniejsza broń Świętych. Zaliczył asystę przy bramce Walcotta, a mógł zaliczyć dwie gdyby Theo nie przestrzelił w sytuacji sam na sam. Świetnie obsłużył też Armstronga.
WATCHLIST:
Zieloności!