Skoro Salaha ma prawie 70% graczy i znaczna większość przekaże mu opaskę kapitana, jedyną szansą na awans są różnice. Tutaj proponujemy oczywiście te skrajne, ale jeśli zachowamy formę dawidową z ubiegłej kolejki (Tielemans, Broja, Wilson), to nikt nam za te sugestie krzywdy na mieście nie zrobi.
Kelechi Iheanacho (7,0; 3,1%) – kiedy włączono FPL w połowie lipca, Kelechi miał ponad 20% posiadanie. Dziś mało kto o tym pamięta, bo Nigeryjczyk zaczął sezon jako rezerwowy, ale zmiana taktyki Lisów na 3-5-2 ponownie pozwoliła mu na grę w pierwszym składzie (pozdro Harvey). Ostatnie 3 mecze to gol z Palace i asysta z United – łącznie 5 strzałów i 5 kluczowych podań. Według bukmacherów zaprzyjaźnionego BETFAN-a, Iheanacho ma 33% szanse na gola w starciu z Arsenalem. Bądźmy czujni na zdrowie Vardy’ego – mimo zapowiedzi Rodgersa o dobrym zdrowiu Jamie’go, to jednak starcie o nieżyczliwej porze – w sobotę o 13.30.
Maxwel Cornet (6,0; 0,3%) – przychodził z Francji jako obrońca mogący grać na skrzydle. Natomiast u Seana Dyche’a wygląda bardziej jak napastnik. Francuz popisał się dwoma widowiskowymi golami przeciwko Soton i po cichu wychodzi z cienia swojej wersji 2.0, czyli Allana Saint-Maximina. Kalendarz Burnley wygląda okej, cena Corneta wygląda okej, więc pozostaje tylko wierzyć w ponadprzeciętną skuteczność. Ze Świętymi jego xG wyniosło ledwie 0,34 i z dwóch strzałów wyczarował aż 15 punktów. Poza tym, Brentford niemal przed chwilą przegrało z ekipą nastawioną na kontrę, a do tego na dłuższy czas wypadł David Raya.
Reece James (5,6; 6,7%) – Ben Chilwell szybko przebił dwucyfrowy procent posiadania, a tymczasem kolega z drugiego wahadła wciąż jest niszą. Plusem Jamesa jest możliwość gry także w trójce z tyłu – jak we wtorek w Pucharze Ligi – może to zwiększyć jego szanse na grę. Mimo, że znów zabłysnął w serii rzutów karnych, to jedenastek raczej nie przejmie, ale chyba wszyscy wiemy, że jest zdolny do potężnych punktów – 18 oczek z Arsenalem i 13 z Norwich nie wzięło się przecież znikąd.