Przedświąteczne szaleństwo nie tylko w sklepach, ale też w Premier League. W ciągu najbliższych kilku tygodni rozegra się pierdyliard meczów, a trafienie ze składem i nadążenie za rotacjami, będzie graniczyło z cudem. Święta, czyli najbardziej magiczny okres w roku i w FPL.
Czasami menadżerowie Premier League mówili, że kto prowadzi w tabeli po świątecznym okresie, ten zostaje mistrzem Anglii. Można powiedzieć, że podobnie jest w FPL – kto zawali ten okres i nie poradzi sobie z rotacjami, ten nie ma czego szukać w czołówce tabeli. Kim grać, by nie skompromitować się już w pierwszy świąteczny weekend?
Faraon?
Choć kandydatów na kapitana jest wiele, to jednocześnie wielu z nich wygląda na opcje bardzo zdradzieckie i potencjalnie oszukańcze. Weźmy na przykład Salaha – nie można się przyczepić do jego strzeleckiej formy czy umiejętności, a Wilki nie wyglądają na super groźnego rywala, ale jest też druga strona medalu. Spójrzmy jednak na wyniki Wolves z czołówką ligi – 2-1 z Chelsea, 1-1 z City, 1-1 z Arsenalem i tylko Tottenham dał radę wcisnąć ekipie Nuno trzy gole. Czy Momo da radę strzelić więcej niż raz?
Kapitan z Gabonu?
Ryzykownym wyborem jest też Auba. Z jednej strony jedna z najgorszych defensywnie drużyn ligi (średnio ponad 20 strzałów na bramkę Burnley co mecz – drugi najgorszy wynik to Brighton i 16 uderzeń), ale z drugiej Gabończyk, który od czasu madnessu z Tottenhamem nie strzelił nic. Mało tego, w pucharze Myszki Miki zagrał cały mecz i znowu nie strzelił. Dlatego tym razem pytaniem jest nie tylko to, czy strzeli, ale też ile minut zagra.
Inna sprawa, że dwa ostatnie mecze Auby z ławki, to kolejno 15 i 12 punktów…
Wiara w siłę City?
Kapitana śmiało można też szukać w City, gdzie na czele dwóch mocnych kandydatów w linii pomocy. Zarówno Sane jak i Sterling są w dobrej formie i powinni zacząć mecz w wyjściowej jedenastce. Z kolei ekipa Pepa powinna dość łatwo rozprawić się z Crystal Palace. Tym razem zdecydowanie mocniej stawiałbym na skrzydłowych The Citizens niż na Aguero, szczególnie po dobrych występach Jesusa. Rywalizacja o pozycję numer „9” znowu ma miejsce.
Nie można zapominać też o Edenie Hazardzie. Belg ostatnio co gra, to albo asystuje albo strzela. Leicester nie jest wybitnie broniącą ekipą, więc i tutaj piękny Eden ma szanse coś ugrać. Bilans skrzydłowego Chelsea z Leicester? 8 meczów, 7 goli, dwie asysty. Sounds good.
Tym razem chyba mniej atrakcyjnym wyborem jest Kane, szczególnie, że mecze na Evertonie to nigdy nie jest łatwa przeprawa. Bardziej atrakcyjne jest za to znowu United – Pogba, Martial, Lukaku – wszyscy oni powinni lada moment zacząć znowu punktować. Nawet jeśli Czerwone Diabły nie będą wygrywać, to chociaż strzelać i grać bardziej ofensywnie niż za Mou. Dlaczego? Bo gorzej się nie da.
Kogo jeszcze warto mieć?
- Raczej nie Sona, bo lada moment wylatuje na kolejne azjatyckie wojaże
- Matt Doherty jest pięknym zastępstwem dla Douglasa
- Felipe Anderson > Robert Snodgrass
- Rondon is on fire
- Alonso ma fajny terminarz, czemu chcę go wyrzucić?
- Wszyscy uważnie obserwujemy Manchester United
- John Bednarek is that guy for 3,9
Co zrobią FC Kasztany?
Fabian zmienił Bego i tyle. Na kapitanie raczej Sane, bo wierzę w moc City. W następnej kolejce planuję szalony ruch – Marcos/Robertson i Fraser off, Richarlison i Digne in. Nie wiem jednak, czy wystarczy mi odwagi na tak z pozoru mało rozsądne transfery.