Pocałunek śmierci, czyli witaj znów Europo

0

Święto zakochanych coraz bliżej. To znak, ze wraca ona – kochanka do której wzdycha cały piłkarski świat. Z jednej strony romantyczna, pociągająca jak zeszłoroczny Ajax. Z drugiej nieobliczalna, niewybaczająca błędów  i bezwzględna w swojej miłości. Jedno jest pewne wraca ona – Liga Mistrzów.

Polska myśl szkoleniowa lubi nazywać rozgrywki w ramach Europejskich pucharów pocałunkiem śmierci. Anglicy wciąż mają komplet drużyn w grze, co dla Nas oznacza jeszcze większy ból głowy niż zazwyczaj. Rotacje, kontuzje i zmęczenie spowodowane walką o przetrwanie zawodników ciągnących nasze składy po zielone strzałki. Na kogo więc stawiać, z kim wiązać nadzieje? Zapraszam do lektury!

Liverpool

Kalendarz w EPL sprzyja, ale dziś nie mówi się o tym czy, a kiedy LIV zapewni sobie mistrzostwo. Dalsza postawa  przyszłych mistrzów, właściwie jest uzależniony od dwóch czynników: numer GW, w którym tytuł zostanie zapewniony oraz ewentualnej porażki (czy się przydarzy?). Oba zdarzenia dla Nas jako menadżerów oznacza praktycznie koniec sezonu dla graczy LIV w naszych składach, bo priorytety The Reds mogą być inne.

Matematyka mówi, że nowego mistrza możemy poznać już po meczu z EVE (A). Sukces graczy Kloppa, nie jest dla Nas końcem świata. Najważniejsi gracze będą grać dalej, istnieje jednak większe niż teraz ryzyko rotacji. Druga opcja jest taka, że wzorem Pepa aktywowany zostanie protokół 60 min tj. przy korzystnym wyniku gwiazdy będą szybko ściągane z boiska. Większym zagrożeniem będzie ewentualna porażka w najbliższych spotkaniach. LIV ma szanse powtórzyć wynik Invincibles i zakończyć sezon bez przegranego meczu. W tym względzie najtrudniejszy będzie mecz z City, nieujęty w powyższym kalendarzu.  Utrzymanie tego miana, powinno być motywacją dla graczy Kloppa na resztę sezonu. Najgorszym scenariuszem pod kątem FPL jest szybkie zdobycie mistrzostwa i równie szybkie zanotowanie przegranej. Oznaczać to będzie po prostu koniec ligowego sezonu dla graczy Liverpoolu.

Szczególną uwagę chciałbym zwrócić na 2 mecze: z WAT (A) oraz następujący po nim BOU (H). Nie wierzę, by Klopp odpuścił szansę na kolejny puchar i pokonanie CHE. Zwłaszcza, że Vicarage Road w tym sezonie jest wyjątkowo nieprzyjemnym miejscem. Spodziewałbym się w tym meczu ławki dla graczy, którzy ostatnio grają wszystko (Mo, TAA). Spotkanie w następnym GW czyli BOU (H), może się okazać tytułowym pocałunkiem śmierci (przynajmniej dla Nas). Atletico w LM to nie jest łatwy rywal, wiec przypuszczam, że wszystkie siły zostaną rzucone do gry w Europie.

W przypadku graczy LIV zwróciłbym jeszcze uwagę na ewentualne kontuzje. Nawet przy drobnych urazach sztab szkoleniowy, jeżeli nie będzie musiał, nie będzie ryzykował zdrowiem danego gracza. Zwłaszcza, przy grze z słabszymi zespołami.

Na koniec, czy warto pozbywać się graczy LIV ze składu? Sam jestem dumnym posiadaczem trójki z nich i tak długo, jak tytuł nie będzie przyklepany, nie planuję zmian w tym zakresie. Mo i TAA to gracze do końca sezonu i jak kontuzja ich nie dopadnie, pozostaną ze mną. Trzeci Gomez – tu wszystko zależy od tego jak będzie spisywała się obrona przyszłych mistrzów, aczkolwiek nie wykluczam jego zamiany na Jamesa z CHE. Jeżeli o mnie chodzi, życzyłbym sobie więcej problemów tego typu.

Manchester City

Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz – nie ma chyba lepszego określenia na obecną pozycję Obywateli. Zeszłoroczny triumf został całkowicie przysłonięty przez dokonania bandy Kloppa. Kalendarzowa zima w pełni, a zawodnicy z błękitnej części Manchesteru właściwie zakończyli już ligowy sezon. Właściwie w EPL zostało tylko jedno wyzwanie, przerwać marsz LIV i sprawić, by przyszli mistrzowie poznali smak porażki.

Sytuacja w lidze sprawia, że jednym sposobem, by zrehabilitować się za cały sezon i przyćmić wyczyn LIV, jest Liga Mistrzów. Bezpośrednia rywalizacja w finale europejskiego pucharu – nie ma chyba lepszej możliwej klamry spinającej rywalizację tych dwóch wielkich szkoleniowców. Jednak, by taki plan się ziścił, najpierw trzeba pokonać pierwszą i zarazem najtrudniejszą z możliwych przeszkód – Real Madryt. Nie chce zagłębiać się w szanse poszczególnych drużyn na wygraną. Dla Nas, pod kątem FPL nie ma, to aż tak wielkiego znaczenia. Dużo istotniejszym faktem jest to, że Pep wszystkie swoje najlepsze armaty skieruje na Europę. Zwłaszcza, ze kalendarz w lidze nie sprzyja. Dodatkowo, sytuacji nie ułatwia przełożony mecz z Wet Hamem.

Pepem nie jestem i nigdy nie będę. Sam jednak w składzie mam obecnie najlepszego gracza Obywateli czyli KdB, więc w wielu głowach rodzi się pytanie, co z nim zrobić. Patrząc na terminarz moim zdaniem wygląda to następująco: West Ham/Leicester – gdybym miał oceniać minimum w jednym z tych meczów będzie rest belga (stawiałbym tu raczej na występ z Lisami). Następne mecze w których go zobaczymy (nie licząc LM) to finał Carabao, derby Manchesteru i mecz z LIV w 32 kolejce. W skrócie jak komuś nie chce się czytać całego opisu: ryzyko blanka w GW27, 30 oraz 31. Jak dorzucimy do tego wcześniej potwierdzone informacje o braku meczu w GW28 otrzymujemy praktycznie 4 blanki w 7 najbliższych kolejkach. Do tego 2 ciężkie mecze z Man Utd oraz Liverpoolem. To wszystko sprawia, że po West Hamie pomimo, że mam go od początku, sympatyczny Belg oraz jego argentyński przyjaciel z ataku opuszczają mój skład.

Sytuacja Obywateli w lidze otwiera jednak możliwości przed graczami, którzy grają w tym roku mniej.  Jak ktoś ma nerwy ze stali i szuka fajnych budżetowych opcji, może pomyśleć o Bernardo Silvie czy Fodenie. Oszczędzenie przez Pepa liderów, otworzy przed zawodnikami „2 szeregu” możliwość pokazania się i zrobienia czegoś dla drużyny. Każdy z nich ma coś do udowodnienia, a to że potrafią grać w piłkę już nie raz udowadniali.

Chelsea

O The Blues nie potrafię pisać bez sentymentu. Odkąd w 1998 po raz pierwszy ujrzałem w jej barwach grę norweskiego napastnika, moje serce jest niebieskie. Z tym większą przyjemnością patrzę, w jaką stronę płynie łajba sterowana przez Franka.  To, za czego brak przez lata wściekałem się w domowym zaciszu, teraz staje się faktem. Zamiast ściągać kolejne drewniany odpady, w klubie zaczynają grać osoby, które w jakiś sposób utożsamiają się z niebieskimi barwami. Może to pokolenie doczeka się jeszcze tak pięknej historii, ja jak w 2012 roku – życzę im tego z całego serca.

Niestety  na ten moment, rywal jakiego wylosowali, sprawi, że LM pasuje Chelsea jak świni siodło. Jeszcze przed ostatnią kolejką chciałem, by The Blues spadli do LE. To rzeczywiście sprawiłoby, że chłopaki nabraliby niezbędnego doświadczenia. Nie robię sobie złudzeń – przed zawodnikami z Londynu, dwa ostatnie mecze w tegorocznym pucharze. Odpadną po walce, ale Bayern to póki co za wysokie progi.

Jest też druga strona medalu, nadchodzący kalendarz i brak obciążenia pucharami sprawia, że Chelsea całą uwagę skupi na walkę o top 4. Zielone fixy, brak rotacji wśród największych graczy (choć tu też zdarzają się niespodzianki – człowiek kupuje Williana w ramach różnicy, a gra Pedro) sprawia, że od GW32 podwojenie The Blues będzie bardzo kuszące. Abraham, wspomniany przeze mnie Willian, wracający Pullisic – jak są zdrowi, wydają się pewni składu. Warto też zwrócić uwagę na Reece’a Jamesa. Młodziak ma ciąg na bramkę nie mniejszy niż Azpi, wydaje się, że wywalczył pierwszy plac, a kosztuje póki co grosze. Podsumowując, przy planowaniu transferów warto brać pod uwagę graczy Franka, bo niebieski pociąg może za chwilę odjechać szybciej niż nam się wydaje.

Na koniec jeszcze kilka słów odnośnie FA Cup. Nie chcę wypowiadać się  na temat tego spotkania gdyż uważam je, za klasyczne 50/50%.  Jednego jestem jednak pewien, obojętnie kto przejdzie dalej, na pewno nie przyjdzie to łatwo.

Tottenham

Na jednej z pierwszych konferencji prasowych po przybyciu do klubu, Mourinho rzucił odważne słowa o tym że nigdy nie przegrał finału LM. Presja tych słów towarzyszyć będzie mu w każdym spotkaniu Europejskich Pucharach. To tez pokazuje podejście, którym szkoleniowiec Tottenhamu będzie kierował się przy układaniu składu. Nie będzie odpuszczania, zwłaszcza że niemiecka drużyna jest do ogrania.

W lidze Tottenham też ma o co grać. 6 pozycja, 4 punkty straty do TOP4, to nie jest sytuacja nie do odrobienia. Kalendarz jest w najlepszym razie średni, ale też drużyny Mourinho nie grały nigdy nie wiadomo jak ofensywnie. Rozpatrywałbym to też bardziej jako zaletę, gdyż Portugalczyk dużo lepiej czuje się w meczach z najlepszymi. Zaletą Tottenhamu jest też to, że ich szkoleniowiec znany jest z tego, iż składem za dużo nie rotuje. Dlategom jak ktoś tylko wywalczy miejsce składzie, to jest mała szansa, że straci skład – nawet grając kompletną kaszanę.

Czy Tottenham jest więc opcją? Niewątpliwą zaletą Kogutów jest też ich przedział cenowy. Praktycznie każdy znajdzie niezłego zawodnika w cenie jaką ma do dyspozycji.  Podejrzewam też, że schodząc z graczy City wielu menadżerów z zaciekawieniem spojrzy na Sona. Nie żebym odradzał taki ruch, bo w tej półce cenowej nie ma właściwie żadnej alternatywy. Jak wspomniałem w akapicie powyżejm nie spodziewałbym się jednak fajerwerków jak w meczu z BUR w pierwszej części sezonu. 1 może 2 strzelone gole na mecz, czasem czyste konto, to coś, co oferują Nam Tottki. Bezpieczna alternatywa, dla osób, które zatęskniły za Mou i jego osobowością.  Ja sam czekam do meczu z AV, całkiem możliwe, że „sympatyczny” Koreańczyk zawita do mojego składu za KdB. Po prostu obawiam się niestety tego, ze wzorem całego sezonu w najbardziej oczywistym momencie, komuś coś odpier*oli (przepraszam za to słowo, ale nie ma chyba lepszego określenia na odpały Kogutów).