Napastnik trzeciego slotu i problemy egzystencjalne z nim związane

0

Napastnik trzeciego slotu. Niby gość, od którego nic nie oczekujemy, a i tak regularnie marnotrawimy transfer, by zmienić Joselu na Wilsona, a potem liczymy na cuda i gole, by ostatecznie klasycznie zostać z niczym i minusowymi punktami. Czy warto myśleć o tym, kogo na trzecim slocie ustawić?

Umówmy się – to nie jest sezon, gdy napastnicy premium wiodą prym. Wśród najlepiej punktującej „10” jest tylko jeden (sic!) napastnik, a imię jego Harold. Figuruje w tym zestawieniu 5 pomocników, trzech obrońców (KC MARCOS MODELU) i rodzynek bramkarski w postaci De Gei. Wszystkie Lukaki i inne Moraty są w cieniu. Skoro tak trudno jest znaleźć napastnika do duetu z Kane’m, to po co zaprzątać sobie głowę tym graczem trzeciego slota?

Sam mam ten zasrany problem. Zresztą należę do tych, którzy od września do 5. sierpnia żyją w przekonaniu, że napastnicy premium są przereklamowani i lepiej zainwestować w pomoc, po czym zaczynam sezon z linią napadu Lukaku-Kane-Firmino. Przypomnijcie mi proszę o tym tekście w sierpniu, żebym znowu nie wpieprzył się od początku sezonu z trzema drogimi kasztaniakami z przodu.

Rotacja, rotacja, rotacja a trzeci slot

Są tacy, którzy mówią, że nie wybiera się formacji do grania, tylko piłkarzy według formy i terminarza. Oczywiście, zgadzam się z tym. O ile na początku sezonu można było grać ze swoją parszywą trzynastką i rotować jednym graczem, to teraz już tak kolorowo nie jest. Kontuzje, zawieszenia i rotacje dojechały już wszystkich, a niektórych do tego stopnia, że musieli ratować kolejkę Free Hitem. Dlatego nie ma chyba żadnych wątpliwości, że trzeba mieć szeroki skład jak jakiś Manchester City, by co kolejkę nie ratować grającej jedenastki nerwowymi transferami czy -4. Jednocześnie trzeba też podjąć decyzję co do tego, jak zbalansować skład – bardziej w tym kontekście mowa o trzecim slocie. Czy liczymy od naszego napastnika na regularnych 10-12 punktów czy rezerwowe 2, gdy inne opcje z pierwszego składu umrą, też całkowicie nas zadowolą.

No i tutaj dochodzimy do sedna – czyli wyboru zła koniecznego. Uznajmy, że tacy gracze jak Firmino czy Vardy, to bardziej napastnicy drugiego slota, którzy mają dopełniać duetu z tym najdroższym graczem naszej fpl ekipy (Harry prowaaadź), a nie ci, którzy za 8,5 miliona mają blokować miejsce jakiegoś taniego kasztana. W takim razie kto?

Historia FC Kasztanów

Jak wyglądała moja historia z trzecim slotem? Zacząłem sezon z Firmino, który dobrze wszedł do gry i spłacił się kilkoma niezłymi występami, by potem całkowicie zatracić skuteczność (pytanie, kiedy znów to zrobi, bo znowu go mam, tym razem na slocie numer 2 i jestem pewien, że zaraz się zatnie). Potem wymieniłem go na Joselu (swego czasu mocno go tostowałem na blogu i grupie – co ciekawe akurat po meczu, gdy zmarnował cztery setki dostrzegłem w nim ultra potencjał. Byłem ślepy). Zawiódł na całej linii, strzelając w tym czasie dwa-gówno gole (jeden nogą Matipa), a ja poszedłem z pełnym entuzjazmem po Calluma Wilsona. Efekt? Cztery mecze w FC Kasztany, sześć punktów, stek wyzwisk, przekrwione ze zdenerwowania oczy i buchająca z nosa para. No i oczywiście kolejny transfer, a tym razem zbawieniem miał być Calvert-Lewin. Snajper, z którym wiązałem przyszłość i snajper, który miał pozostać w mojej ekipie nieudaczników do końca sezonu.

trzeci slot fpl spiderman
Kogo bym nie miał na trzecim slocie, to finał jest zawsze ten sam

No i właśnie ten nieszczęsny Calvert-Lewin. Wydawał się idealnym kandydatem – wysunięty zawodnik niezłej drużyny, która pod wodzą Allardyce’a zalicza renesans formy (bynajmniej nie jest już zagrożona spadkiem). No to nagle włodarze Evertonu postanowili uszczęśliwić nas, Bogu ducha winnych menadżerów FPL, nowym napastnikiem – Cenkiem Tosunem. Młody Anglik albo zejdzie na skrzydło albo usadowi się na ławce, a żadnych z tych perspektyw nie napawa optymizmem. To może zagrać all in z Tosunem? 7,5 miliona za kota w worku, który równie dobrze może być Lukaku, jak i Sandro Ramirezem, nie za bardzo zachęca. No i rodzi się problem.

Bida z nędzą

Sprawdźmy alternatywy. Bournemouth? Josh King super był rok temu jako pomocnik, teraz super nie jest. O Wilsonie pisałem wyżej, Defoe jest połamany, Afobe to dla Howe’a ostatnia deska ratunku. Southampton? Gdy Pellegrino wreszcie zostanie wyrzucony na zbity pysk, a Austin przeżyje więcej niż trzy kolejki, to może tak. Gabbiadini i Long to kasztany niegodne miejsca w FC Kasztany. Murray i Hamed podobnie. Zbawieniem miał być Chicharito, ale nie wygląda na to, by Moyes darzył go sympatią większą niż Declana Rice’a, o potężnym Andym Carrollu nie wspominając. Z kolei ten wysoki fircyk, były rekordowy transfer LFC, co mecz bliżej jest czerwonej kartki niż gola.

Lecimy dalej. Deeney to przede wszystkim straszny idiota i kryminalista, którego w składzie może mieć co najwyżej menadżer FC Więzienie, a Gray pewnie prędzej dostanie zawieszenie za głupiego tweeta niż strzeli gola. Mounie narobił nadziei w pierwszej kolejce, a potem przepadł jak kamień w wodę, będąc rotowanym z Depoitre. Berahino nie jest już nawet człowiekiem, a co dopiero zawodnikiem FPL, z kolei Crouch ma już wszystkie lata świata i prawdopodobnie jest rówieśnikiem Ibisza. Ayew, Bony i Abraham albo są połamani albo grają w ekipie nieudaczników. Swoje zdanie o pajacu Joselu wyraziłem już wcześniej i nie zamierzam nigdy więcej marnować na niego klawiatury. Holy shieeeet, jaka bieda.

Z czołowych klubów nikt nie oferuje alternatywy dla trzeciego slota – ci napastnicy albo są cholernie drodzy albo słabi i bez szans na grę. Inaczej wygląda to jednak w kwestii pomocników, gdzie można znaleźć kilka ciekawych alternatyw.

I tutaj pojawia się to pytanie – czy jest w ogóle sens przejmować się tym, kto będzie na trzecim slocie w napadzie naszej ekipy, skoro są lepsze alternatywy?

Midfielders for the win

Wydaje mi się, że nie. Ten sezon obrodził w pomocników ze średniej półki, którzy regularnie i dobrze punktują (coś jak Joshua King w ubiegłym sezonie). Po co więc zawracać sobie głowę trzecim napastnikiem? Gross, Lingard, Zaha, Richarlison, Arnautovic – to wszystko piłkarze, którzy kosztują poniżej 7 milionów. Do tego Ramsey, Shaqiri, Choupo-Moting, Matt Ritchie czy Gudmondsson. Każdy z nich na pewnym etapie sezonu punktował dobrze/bardzo dobrze. Czy nie lepiej więc skupić się na rotacji pomiędzy pomocnikami w formie i to wśród nich szukać punktów?

United Dance GIF by Deezer Brasil - Find & Share on GIPHY

Tu dochodzi też kolejny bardzo ważny czynnik – gole pomocników liczone są za 5 punktów. Dlatego na pierwszy rzut oka tak samo wyjdzie nam posiadanie gracza środka pola, który strzeli cztery gole, jak napastnika, który strzeli 5. Nie można zapominać też o punkcie za czyste konto, co szczególnie w przypadku Gudmondssona czy Lingarda może mieć duże znaczenie (defensywy Burnley i United są super jak żona Kamila Stocha). Przecież wiemy, że to jedno, magiczne oczko może być kluczowe w pojedynku ligi H2H. Czemu nie podnieść go z ulicy?

Skoro można mieć lepsze punkty taniej, to po co przepłacać? Dlatego osobiście stawiam na 4-4-2/3-5-2 i już myślę, jak spieniężyć Calverta i jeszcze na tym mądrze oszczędzić, przy okazji kombinując pomoc/obronę z kosmosu. Może nawet uda mi się wreszcie wypieprzyć Gomesa? A Wy jaki macie plan w tej kwestii? 🙂

Mój skład znajdziecie tutaj – zapraszam, oceniajcie, krytykujcie, pomóżcie!

Ciekawą dyskusję o przeliczaniu punkty/cena znajdziecie tutaj. Krótko mówiąc – czynnik ten nie zawsze powinien być decydujący, bo zależy nam przecież nie na współczynniku, ale na ogólnej liczbie punktów.

Generalnie (tryb skromny_off) najlepsze dyskusje o FPL znajdziecie w naszej grupie 😉

Sprawdźcie, kogo polecamy w tej kolejce