Z pisaniem tekstów jest czasem problem. Nie każdy może, nie każdy lubi. Ale przychodzi czas podsumowań, jest to modne i fajne, więc też chciałem trochę pochwalić się, pożalić i wspólnie ponarzekać
A narzekać jest na co. To nie był najłatwiejszy sezon. Próbowałem grać mądrzej, rozsądniej niż rok temu. Nie robić impulsywnych transferów. Efekt taki, że skończyłem 80485 w OR. Rok temu byłem 2089 na świecie i normalnie przez rok kazałbym kolegom siebie nazywać jebanym królem świata gdyby nie Piotrek. On oczywiście (przypomnę, można go nie lubić), akurat wtedy musiał być 28 na świecie. Ale do rzeczy.
Za co zapamiętam ten sezon? Był 27 czerwca 2019. Mój klient dostał negata na kredyt inwestycyjny, analityk zostawił jakiś zdawkowy komentarz, więc by na moment przenieść się w inny świat, wszedłem na stronkę fantasy sprawdzić kiedy startuje sezon. I się okazało, że wystartował. Chyba parę sekund wcześniej, bo dostałem ID 164. I to chyba mój największy sukces w tym sezonie. Pamiętam, że od razu napisałem na messengerze ekipie Spojrzenia, by się pocieszyli ze mną. Piotrek odpisał „trent 7”. Wróciłem do pracy, powiedzieć klientowi, że nie dostanie kredytu.
Sezon ruszył, postawiłem na silną trójkę w obronie (hehe Stones), by nie robić tam korekt i zostawić transfery na pomoc i atak. Zacząłem z przytupem jak covid. Później było uspokojenie i na koniec desperackie próby wypłaszczenia krzywej gdy udało się wejść do 50k. No, żeby już nie spadało chociaż. TC dostał w 24. kolejce Salah (48), więc było spoko.
Najgorszym, a zarazem najlepszym momentem sezonu była 29. kolejka. Niemal 6 i pół miliona osób i kont zombie okazało się lepsze ode mnie. Normalnie bym się martwił, ale miałem możliwość być w Londynie z nowo poznanymi znajomymi i z Panem Błajetem na meczu Arsenalu z WHU i Chelsea z Evertonem. Spełniłem swoje marzenie, więc co tam jakaś FPL i leszcze, którzy mnie wyprzedzili.
Wróciłem do Polski, spiąłem dupę i postanowiłem odrobić straty. Przez jebane dziewięć kolejek byłem pierwszy na świecie, ale nic to nie dało. Ranking nawet nie drgnął, walka z wiatrakami. Horror. Wracając do ciekawostek liczbowych, bo po nie tu pewnie wpadliście, przypomnę że Sasin wydał 70 mln zł na wybory, które obiecał zorganizować, a które się nie odbyły i nie oddał tych pieniędzy.
Na ocenę końcową sezonu wpłynął jeszcze jeden fakt. W mini-lidze z ekipą Spojrzenia walka na całego trwała do samego końca. Mimo, że każdy z nas obrał inną strategię, jeden drugiemu doradzał ze szczerego serca. No, może z małym wyjątkiem, ale pewnie domyślacie się już kto mi doradził wybór Ozila na powrocie Premier League. Ostatecznie wyprzedził mnie właśnie Piotrek i po świetnej walce Michał. W pewnym momencie w ostatniej kolejce całą naszą trójkę dzieliło łącznie 9 punktów.
Sezon nie był dla mnie wybitny pod kątem miejsca w rankingu, ale na pewno nie zapomnę go nigdy. Zobaczyć na żywo pięknych Girouda i Alonso czy Guendouziego przy linii końcowej, gdy jeszcze nie był najgorszym zbrodniarzem, tego mi nikt nie odbierze. Niestety zaraz odbiorą mi ID drużyny. Ale w nowym sezonie też znajdę jakieś małe rzeczy, by się z nich cieszyć czy wkurwiać innych.
PS. Odwróć tabelę, a Błajet będzie liderem, odwróć tabeeeeelę…