Dlaczego kochamy Fantasy Premier League?

3
Dlaczego kochamy Fantasy Premier League?

W jaki sposób można spędzić poniedziałkowy wieczór? Wypoczywając z kobietą swojego życia, przepijając czas i pieniądze ze znajomymi lub oglądając kolejny sezon Gry o Tron czy innego Better Call Saul. To te najpopularniejsze opcje. Równie dobrze można jednak oglądać starcie jakiegoś Burnley ze Stoke. Do takiej choroby doprowadza Fantasy Premier League.

To właśnie cały urok FPL. Z nic nieznaczącego dla układu tabeli i całego świata meczu dwóch drewnianych ekip robi wydarzenie godne poświęcenia całego wieczoru. Bo przecież w Burnley gra Heaton, może obroni karnego? Jeśli tak, to wolę to zobaczyć na własne oczy i cieszyć się razem z nim z moich komputerowych oczek. A Stoke? Pod wpływem piątkowych używek i przypływu szaleństwa ktoś zdecydował się kapitanować jakiegoś Shaqiriego – i jak tutaj nie obejrzeć meczu swojego kapitana, który może zadecydować o miejscu w prywatnej lidze FPL?!

Give it to McAuley!

Myślisz, że to bzdura? Każdy tak mówi do momentu, aż zaczyna się rywalizacja i internetowe punkciki naprawdę zaczynają wiele znaczyć. Z pozoru niewinne ustawianie składu przeradza się w głębokie analizy i czytanie blogów eksperckich. Dnia nie zaczyna się od kawy, ale od przejrzenia zmian cen zawodników FPL. W pracy myślisz o weekendzie – ale nie o tym, gdzie i jak zaimprezujesz, ale kogo i po co kupisz. Odświeżasz twittera sto razy na minutę, aby zobaczyć, czy system aby na pewno zaliczył asystę Twojemu zawodnikowi czy może po prostu przypisał ją McAuleyowi.

Mało tego – ta głupia gierka może wpływać na Twoje sympatie co do poszczególnych bohaterów Premier League. Gdy do tej pory jeszcze lubiliście Guardiolę, to po jego pierwszej magicznej rotacji to się zmieni (w głowie pojawią się taki określenia jak głupi, łysy filozof czy wygrywa tylko z samograjami i nawet nie umie ustawić składu #freeaguero), jeśli Harry Kane do tej pory nie opluł Was żadnym niespodziewanym hat-trickiem, to po prostu sprzedajcie go na jedną, niepozorna kolejkę, a gdy jeszcze cenicie Petra Cecha, to poczekajcie na jego serię tysiąca meczów z jednym straconym golem. Łaska menadżerów FPL na pstrym koniu jeździ, a sympatie zmieniają się jak w kalejdoskopie.

Rywalizacja wzniesiona na jeszcze wyższy poziom

Cała zabawa nabiera jeszcze większego znaczenia, gdy uda się Wam zaangażować aktywnie rywalizujących znajomych. Wówczas czynnik grywalizacji dodatkowo potęguje emocje i wpływa na fascynowanie się każdym małym punktem. Dochodzi do tego element trash talku i stalkingu, gdy nieustanie obserwujemy wszelkie zmiany w składzie rywala. Codzienne rozmowy bez przerwy schodzą na temat FPL, a znajomi na imprezach patrzą na Was jak na dziwaków, gdy żarliwie dyskutujecie o wyższości Nathana Ake nad Holgate’m. „ICH DZIEWCZYNY ICH NIENAWIDZĄ! SPRAWDŹ DLACZEGO!”

Jeszcze lepiej gdy do tego dochodzi mały pierwiastek hazardu, a prywatnej lidze robi się zrzutkę dla zwycięzcy. Nawet mała stawka motywuje do jeszcze dokładniejszej analizy każdego transferu i formy poszczególnych drużyn. Emocje wzrastają powoli do niebezpiecznego poziomu, a ostatnie kolejki ogląda się w samotności, nerwowo obgryzając paznokcie i sprawdzając swoją znajomość łaciny podwórkowej oraz jej zakres. Dostać się może każdemu – od trenera, który źle wybrał skład, przez piłkarza, który nieudolnie podał do Twojego zawodnika, aż po przypadkową osobę, która w nieodpowiednim momencie napisała coś na Messengerze.

Uważajcie na #FPL. To gówno naprawdę wciąga nawet niepozornych sympatyków Premier League. Dlatego z tą grą trzeba ostrożniej niż z fajerwerkami, bo potem skończycie jak ci wszyscy nieszczęśnicy, którzy spośród setek fascynujących pomysłów na poniedziałkowy wieczór wybierają ekscytujące starcie Watfordu z West Bromwich. My jesteśmy wśród nich.

Zalety:

  • Nieustanna wiara, że next year will be our
  • Budowanie pozycji eksperta w kwestiach Premier League (byłem top500 na świecie, a Ty co osiągnąłeś w swoim marnym życiu?)
  • Nawet mecz West Brom – Watford wygląda ekscytująco (ale sobie pooglądam jak McAuley ustawia defensywę)
  • 16:00 w soboty to najlepszy moment tygodnia (flashscore: ON)
  • Buduje sympatię do poszczególnych zawodników (Ighalo, pamiętamy!!!)
  • Znasz nawet rezerwowych obrońców Stoke City

Wady:

  • Podważanie pozycji eksperta w kwestiach Premier League (ehhhh, miałem pecha, zapomniałem zrobić transferów, gówniana gra, etc.)
  • Irytuje
  • Wkurwia
  • Konieczność wykorzystywania piłkarzy, których się nie lubi
  • Decyzje transferowe podejmowane w piątkowy wieczór pod wpływem trunków wysokoprocentowych
  • Wysoki potencjał konfliktu ze znajomymi współzawodnikami
  • Zagrożenie, że bardziej zaczną was interesować fplowe punkty niż wyniki Waszej ulubionej drużyny
  • Niebagatelny wpływ na weekendowy humor

obserwuj „eksperta” FPL na twitterze: filipmfn

Comments are closed.