Co słychać u FPL Legends? vol. 1

0
Co słychać u FPL Legends? vol. 1

Nie trzeba być legendą Premier League, by zostać legendą FPL. Jest kilku bohaterów, których fani gierki zapamiętali o wiele lepiej niż zwykli fani brytyjskiego futbolu. Sprawdźmy w takim razie, co słychać u legend FPL?

John Lundstram

Dla FC Kasztanów to największy antagonista sezonu 19/20. Dla wielu bohater i żywa legenda. Mało tego, były nawet prośby, żebyśmy zrobili koszulki z jego podobizną (swoją droga – inne, fajne możecie kupić tutaj). Oczywiście się nie zgodziliśmy, bo pomysł był obrzydliwy jak zakończenie Gry o Tron.

Wracając do sedna sprawy – John Lundstram w sezonie 19/20 kosztował 4,0 i był sklasyfikowany jako obrońca. Wiele było plotek o tym, czy będzie grał w pierwszym składzie Sheffield United czy nie, byli nawet tacy, którzy przeglądali fora kibicowskiej tej niezwykle popularnej w Polsce drużyny. Koniec końców Anglik grał i to w nie obronie, ale na środku pomocy. Dzięki temu nie tylko notował czyste konta (a defensywa Sheffield z Deanem Hendersonem w bramce spisywała się bardzo dobrze), ale też dawał swoje akcenty w ofensywie. Lundstram skończył sezon w 144 punktami, ceną 4,6, a zabłysnął przede wszystkim w GW21. Dwa gole, czyste konto, 21 punktów, ograne Burnley i płacz niżej podpisanego, który uparcie grał bez Johna.

Sezon skończył z 5 golami (sezon wcześniej w Championship strzelił… 0) i 4 asystami. Legenda. Co robi teraz? Siedzi w ekipie Rangers i gra pierwsze skrzypce w lidze szkockiej. W 22 już rozegranych meczach ma 5 goli na koncie i był kluczową postacią dla Giovanniego van Bronckhorsta, a teraz dla Micka Beale’a. W tym sezonie ligowym 28-letni piłkarz tylko raz nie wyszedł w podstawowej jedenastce. Czy patrząc na jego imponujące występy w środku pola ligi szkockiej (Rangers są na 2 miejscu), jest szansa na jego powrót do Premier League i FPL? Znam kilku gości, którzy by się z tego ucieszyli.

Odion Ighalo

Ostatni akcent Ighalo w Premier League to jego epizod w Manchesterze United (solidne 90 minut w lidze), ale kojarzymy go przede wszystkim ze świetną grą dla Watfordu. Duet Ighalo-Deeney to była jedna z najbardziej ekscytujących wówczas historii w lidze. Po fantastycznym sezonie w Championship (2o goli i 4 asysty), Nigeryjczyk zanotował doskonałą kampanię 15/16, kończąc ligowe rozgrywki z 16 bramkami. To przełożyło się na 175 punktów w FPL, a to wszystko za skromną cenę 5,0 milionów.

Później było już gorzej i w kolejnych rozgrywkach skończyło się jedną bramką w 18 występach. Ighalo wyemigrował później na 3 lata do Chin, gdzie strzelał jak na zawołanie. 15 trafień w 27 występach, 21 w 28 (drugi najlepszy strzelec ligi) i 10 w 17 meczach. Jego pierwszy chiński zespół (Changchun Yatai) spadł z ligi mimo 21 goli Nigeryjczyka, a przed przejściem do Shanghai Shenhua zarzekał się, że odrzucił dla nich ofertę FC Barcelony (brawo).

Obecnie Ighalo występuje w Al Hilal Saudi FC i to już drugi klub Nigeryjczyka w Arabii. W sezonie 21/22 został nawet królem strzelców rozgrywek (24 trafienia, wyprzedził chociażby Taliscę), a jego drużyna została mistrzem kraju. Obecnie Al Hilal zajmuje drugie miejsce w tabeli i Ighalo (8 goli w 12 meczach) tuż za Al-Nassr z Cristiano Ronaldo. I to głównie dzięki Portugalczykowi, już teraz możecie oglądać mecze Ighalo w lidze arabskiej na antenie pewnej polskiej stacji! Fajnie, że Nigeryjczyk dalej strzela, ale szkoda, że nie oglądamy go już w Premier League.

Kevin Mirallas

Mirallas w barwach Evertonu był złotem. Szczególnie w sezonach 12-13 (6 goli i 6 asyst) i w sezonie 13/14 (8 goli i 9 asyst) zdobył serca fanów Fantasy Premier League, gdy był jednym z najlepszych skrzydłowych ligi. Wówczas Belg był łączony chociażby z transferem do Spurs czy do Manchesteru United. Finalnie w The Toffees Mirallas spędził 5,5 sezonu, a w tym czasie strzelił 29 goli i miał 20 asyst. Po tym czasie, zamiast jednak trafić do top6 angielskiej elity, wylądował w Olympiakosie. I tak zaczął się prawdziwy rollercoaster.

Od 2018 roku Kevin Mirallas zmieniał klub aż 5-krotnie. Grał w Fiorentinie, w lidze belgijskiej w barwach Royal Antwerp, w Turcji jako piłkarz Gaziantep FK i w Portugalii w Moreiense. Mimo ogromnego potencjału Belg tułał się po mniej znaczących w Europie ligach. W swoim najlepszym sezonie poza Anglią strzelił 5 goli w lidze tureckiej. W tym wypadku piłkarski talent nie poszedł w parze z temperamentem i głową, bo to były główne czynniki, które zahamowały rozwój Belga.

Teraz, od lipca na mocy wolnego transferu 35-letni Mirallas gra dla AEL Limassol i na ten moment ma 2 gole i 1 asystę w lidze cypryjskiej w 14 meczach. Szkoda, że tak się to wszystko potoczyło, bo z Belga to był kawał piłkarza i czysta przyjemnością było oglądanie go na brytyjskich boiskach.

Leighton Baines

Drugi gracz Evertonu na liście i prawdopodobnie top3 legend Fantasy Premier League. Przykład lojalnej legendy klubowej, która w swoim życiu zanotowała grę dla tylko dwóch drużyn. W 2007 roku zameldował się w ekipie The Toffees po transferze z Wigan (za 7,5 miliona funtów) i później, nieprzerwanie przez 13 sezonów reprezentował barwy Evertonu. Kilka z tych sezonów to były legendarne punktowo łowy dla menadżerów Fantasy Premier League.

Baines wprowadził punkty obrońców w FPL na wyższy level. W swoim rekordowym sezonie 10/11 zdobył 5 goli i miał 10 asyst – to wówczas zanotował wynik na poziomie 178 punktów. W nagrodę w następnych rozgrywkach kosztował horrendalne 8,0, ale i tak wynagrodził posiadaczy 4 trafieniami. W 13 sezonach tylko cztery razy zszedł poniżej 100 punktów w FPL. Do pełni szczęścia brakowało tylko lepszego zespołu, który pozwalałby Bainesowi notować więcej czystych kont – Anglik w 420 występach zanotował 113 meczów na 0 z tyłu. Łącząc to z 32 trafieniami i 53 asystami – brzmi wybitnie.

Może przy 210 punktach TAA czy 213 Robertsona nie robi takiego wrażenia, ale wtedy to było prawdziwe woooow, szczególnie łącząc to z powtarzalnością obrońcy Evertonu i wykonywanymi przez niego karnymi. Jednocześnie Bainesy był pierwszym obrońcą w Premier League z 50 asystami (w kwietniu 2017) – boss.

Baines oczywiście to nie było tylko zwykły asset w FPL, ale też bardzo dobry piłkarz. W kadrze rozegrał 30 spotkań (np. na Mundialu w Brazylii był w składzie), przez lata był czołowym piłkarzem nie tylko Evertonu, ale i jednym z najlepszych obrońców ligi. Obecnie jest trenerem młodzieżowej drużyny u-18 w Evertonie – może to on w przyszłości zastąpi Dyche’a?

Michu

The one and only. Dla wielu z nas to do dziś symbol gościa, którego przez Fantasy Premier League pokochaliśmy. Historia znana i lubiana – napastnik w realnym życiu, który został zaklasyfikowany jak pomocnik w Fantasy Premier League. W połączeniu ze smykałką do strzelania goli, Hiszpan stał się ulubieńcem menadżerów FPL.

Wszystkie cuda działy się w sezonie 12/13. Michu przychodził do Premier League opromieniony 15 golami w La Liga w barwach Rayo Vallecano i miał zastąpić wielbionego w Swansea Sigurdssona. Popisy Hiszpana oczywiście nie uszły uważnym oczom menadżerów FPL, którzy szukali różnic na start sezonu. Ale nawet ci, którzy spodziewali się po Michu wiele, byli zaskoczeni jego 18 bramkami i 3 asystami.

Zanim jednak do tych 18 goli doszło, przypomnijmy startowe fakty. Michu kosztował 6,5 miliona i w ciągu 4GW (strzelił 4 gole w tym czasie) podrożał do 7,4. Sezon kończył z ceną… 8,5 miliona. Skończyło się na 190 punktach (drugi najlepszy wśród pomocników wynik za Bale’m) i zostaniu legendą gry. Od tamtego momentu co sezon szukamy nowego Michu.

Co u Hiszpana działo się potem? W kolejnym sezonie zawiódł i walcząc z kontuzjami, strzelił tylko 2 bramki w 17 występach. W rezultacie sezon 14/15 zaczynał już jako piłkarz Napoli, ale i tam problemy zdrowotne dawały o sobie znać. Finalnie w barwach włoskiego klubu zagrał 6 razy we wszystkich rozgrywkach. Karierę zakończył po sezonie 16/17, gdzie w barwach Realu Oviedo strzelił tylko jednego gola w 27 meczach drugiej ligi. Zdrowie okazało się czynnikiem, który zahamował obiecującą karierę Michu – na szczęście, mimo urazów, i tak udało mu się rozegrać chociaż jedno spotkanie w narodowej kadrze.

Kogoś brakuje na tej liście? Dajcie znać, to może kilku z tych grajków pojawi się w części drugiej :O Bo tak, druga część na pewno się pojawi 🙂

Podoba Wam się ten tekst? Postawcie autorowi kawkę.