5 wniosków po meczu Lech – Sandecja

0

Jeśli Lech niedzielnym występem miał uspokoić kibiców przed rewanżem z Norwegami, to śmiało można powiedzieć, że Lechitom dodatkowo udało się rozpalić ogień niepewności co do rezultatu czwartkowego spotkania.

Problem z wyprowadzaniem piłki poznaniaków

Tetteh jaki jest, każdy widzi – duży, silny i kompletnie surowy technicznie. Wyzwaniem dla norweskiego pomocnika jest podanie do najbliższego kolegi z zespołu, a długie przerzuty to dla niego czarna magia jak dla Walcotta powolne bieganie. Gdy dodamy do tego nie zbyt pewnie czującego się z piłką przy nodze Lasse Nielsena i Dilavera, który niby umie zagrać do przodu, ale trochę się boi, to pojawia się problem z szybszym rozrzuceniem ataku z zasieków defensywnych. W meczach, gdzie wśród rywali będzie postawiony autobus (tak jak dziś i pewnie tak jak w czwartek), może to być nie lada problemem.

God Bless Gytkjaer

Nicki Bille Nielsen jest największym beneficjentem konfliktu Robaka i Bjelicy. W każdym innym wypadku oglądałby pewnie mecze siedząc wygodnie na ławce rezerwowych lub lecząc kaca przed telewizorem. Dziś po raz kolejny potwierdził, że kibice Lecha woleliby go spotkać w Pijalni wódki i piwa, gdzie mógłby być niezłym wodzirejem imprezy, a nie oglądać go na boisku. Wciąż bardziej jestem w stanie uwierzyć, że Duńczyk nienawidzi Legii, niż że przesądzi o losach czwartkowego spotkania. Na Haugesund Gytkjaer jest niezbędny.

Sandecja czyli bardziej WBA niż Barcelona

Jeśli ktoś spodziewał się, że Sandecja wejdzie do Ekstraklasy z przytupem i zagra z Lechem na fantazji, to zdecydowanie się przeliczył. Ekipie z Nowego Sącza znacznie bliżej do West Bromwich Albion i taktyki Pulisa niż do filozofii Guardioli i gry w trójkątach. Stałe fragmenty gry (lewą nogą Brzyski, prawą Cetnar), walka, walka, walka, stałe fragmenty gry, walka, walka, walka. Tak w skrócie wyglądał dzisiejszy występ beniaminka.

Situm wie, co w trawie piszczy

Na razie zdecydowanie najlepiej wśród nowych nabytków Bjelicy wygląda Situm. Na pierwszy rzut oka widać, że gość rozumie grę kombinacyjną i z pewnością coraz częściej będzie szukał niekonwencjonalnych rozwiązań. Jego współpraca z Kostewyczem, Jevticiem czy Majewskim może wyglądać naprawdę dobrze, gdy pojawi się zgranie. Dobrze też wygląda w grze głową – dziś dwa świetne zgrania do „Majki”.

Bjelica znowu potrzebuje czasu

Nie chcę krytykować szkoleniowca Lecha, bo uważam, że robi dla Kolejorza dobrą robotę, ale kolejny raz narzekanie na brak czasu jest po prostu słabe. To oczywiste, że może brakować zgrania, lecz to samo można powiedzieć o Sandecji, gdzie także pojawiło się kilka nowych twarzy. Lechitów czeka za chwilę jeden z ważniejszych meczów sezonu z Haugesund, a tam nie będzie taryfy ulgowej. Tutaj nie ma miejsca na falstart. A jeśli do kogoś poznaniacy mogą mieć pretensje, że tak szybko zaczęły się poważne spotkania, to tylko do siebie za występ w finale Pucharu Polski.

obserwuj autora na twitterze: filipmfn