23 lata i koniec czekania – Forest wreszcie w elicie

0
23 lata i koniec czekania – Forest wreszcie w elicie

Nazwę Nottingham Forest słyszała prawdopodobnie zdecydowana większość kibiców angielskiej piłki, ale w ostatnich latach była ona raczej kojarzona z Championship. Jak to się stało, że ekipa ze środkowej Anglii awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju dopiero po 23 latach?

Kiedy 16 sierpnia 1992 w pierwszym transmitowanym w telewizji meczu Premier League, Forest podejmowali Liverpool, fani tych pierwszych pamiętali jeszcze stare dobre czasy. Nottingham było Mistrzem Anglii sezonu 1977/78 oraz wygrało Puchar Europy w 1979 i 1980 roku, a legendarną ekipę prowadził równie legendarny trener Brian Clough. 

I właśnie z tym samym menedżerem, świętowali wygraną we wspomnianym starciu z “The Reds”. Jedynego gola tamtego sierpniowego popołudnia ustrzelił Teddy Sheringham, ale były to dobre złego początki dla zespołu z City Ground. Tydzień później Sheringham był już w Tottenhamie, a w maju, na koniec pierwszego sezonu nowej ery angielskiej piłki, to właśnie Forest zlecieli z ligi. Ławkę trenerską opuścił Clough, a otoczenie po spadku zmienił m.in. Roy Keane. Irlandczyk trafił do Manchesteru United za rekordowe wówczas 3,75 miliona funtów. Resztę jego historii już znacie.

Well Done Love GIF by Manchester United - Find & Share on GIPHY

Losy Forest diametralnie różnią się od sukcesów Keane’a. Co prawda wrócili oni do Premier League już sezon później i zajęli trzecie miejsce (najwyższa pozycja beniaminka w historii obok Newcastle 93/94!), a rok później dotarli do ćwierćfinału Pucharu UEFA, ale jak mawia klasyk – gry w Europie nie potrafili połączyć z ligową młócką. 9. miejsce w lidze gwarantowało jeszcze spokój, ale sezon później znów byli na dnie i wrócili na niższy poziom. 

Falowanie i spadanie trwało. Kolejny sezon na zapleczu to znów awans. Kolejny sezon w Premier League to znów spadek. Tutaj jednak nie było odpowiedzi jaką raczą nas ostatnio Norwich i Fulham. Rok 1999 to ostatni, w którym drużyna z okolic lasu Sherwood prezentowała swoje wdzięki na najwyższym szczeblu. Degrengolada zaczęła się w klasycznym stylu. Klub pod wodzą Davida Platta wydawał więcej niż mógł, co tydzień notując stratę wysokości 100 tysięcy funtów. W dodatku zakupieni włoscy weterani – Moreno Mannini, Salvatore Matrecano i Gianluca Petrachi, na których wydano blisko 10 milionów funtów, nie wywalczyli awansu. Sam trener zdecydował się na popularny ostatnio w Kraju nad Wisłą manewr. Opuścił klub na rzecz prowadzenia reprezentacji Anglii do lat 21. Później, w sezonie 02/03, Forest dotarli jeszcze do baraży (6. miejsce), które przegrali, ale już kolejny rok przyniósł historyczne wydarzenie. Zespół z City Ground stał się pierwszym zdobywcą europejskiego trofeum, który wylądował w trzeciej lidze. 

Forest till I die

Gdyby serwisy streamingowe powstały 15 lat wcześniej, to prawdopodobnie Forest byliby tym, czym dla bezstronnych fanów piłki jest dzisiejszy Sunderland. Tytułowym klubem, któremu kibicuje się aż do śmierci. Ba, przecież skala sukcesów drużyny Clougha była zdecydowanie większa. Puchar Europy to jednak inna para kaloszy niż “The Great Escape” z Connorem Wickhamem na szpicy. Do Championship wrócili po 3 sezonach pod wodzą Colina Calderwooda, który był 12 trenerem w ciągu 13 lat od odejścia Clougha. A kilka lat później, w 2012 roku uwierzyli, że wreszcie nadszedł ich czas. 

Fani Forest widzieli przecież doskonale, jaki zespół zbudował Manchester City za pieniądze arabskich właścicieli. Tutaj miało być podobnie. Kiedy my żyliśmy Mistrzostwami Europy w Polsce i na Ukrainie, pieczę nad utytułowanym klubem przejęli bogaci biznesmeni z Kuwejtu. Rodzina Al-Hasawi przedstawiła oczywiście plan zakładający awans, ale skończyło się tylko na dwukrotnej grze w fazie play-off. Jednak w 5. sezonie ery Al-Hasawich, Nottingham bliżej było już do League One niż Premier League. Po zajęciu 21. miejsca w tabeli Championship w 2017 roku, doszło do kolejnej zmiany właścicielskiej. Tym razem władzę nad klubem zdobył Evangelos Marinakis, grecki przedsiębiorca i właściciel Olympiakosu Pireus, który jakimś cudem wciągnął klub do elity. 

Zanim jednak to nastąpiło, musiały minąć jeszcze 4 lata. Już od samego początku urzędowania Marinakisowi co chwilę spoglądano na ręce. Z Olympiakosem zdobył aż 7 mistrzostw kraju z rzędu, a klub grał regularnie w Lidze Mistrzów. Warto jednak zaznaczyć, że syn znanego w kraju polityka nieprzypadkowo miał łatkę kontrowersyjnego.

W 2017 roku podczas przejęcia klubu, nie od początku było jasne, czy deal dojdzie do skutku. Przeciwnicy Marinakisa zarzucali mu łapówkarstwo, a pewna plotka głosiła, iż był zamieszany w wysadzenie piekarni należącej do jednego z ligowych sędziów, który odmówił współpracy. Grek zasłynął także z bójki z jednym ze swoich piłkarzy – Djibrilem Cisse. Ostatecznie transakcja została potwierdzona, a zespół który utrzymał się tylko dzięki lepszemu bilansowi bramek (spadło Blackburn), miał zyskać nowy początek. Już w pierwszym dniu kadencji, grecki biznesmen chwalił się swoim “manifestem”. Zapowiedział m.in. pozostawienie na trenerskim stołku Marka Warburtona, powrót stabilności klubu oraz obniżenie cen biletów. Jego motto brzmiało: “Nie składam obietnic, spełniam je”.

 I trudno nie odmówić mu progresu na przestrzeni kolejnych trzech sezonów. 17., 9. i 7. miejsce działały na wyobraźnię fanów. W tym ostatnim sezonie to Forest mieli gorszy bilans bramek. Szóste miejsce gwarantujące baraże, dwoma golami przewagi ugrało Swansea.

Sezon 20/21 to jednak powrót koszmarów. Sabri Lamouchi, były reprezentant Francji, był czwartym trenerem Marinakisa. Po Warburtonie, Aitorze Karance (któremu pozwolono przeprowadzić w styczniu aż 10 transferów) i Martinie O’Neillu, wydawało się, że jego pozycja jest niezagrożona z uwagi na dobry sezon. Nic bardziej mylnego. Słaby start w kolejnej edycji rozgrywek spowodował kolejną zmianę. Zastąpił go Chris Hughton, znany z wprowadzenia do elity Brighton. “Brak stabilności klubu” nie martwił już tak Marinakisa, skoro wyniki się poprawiały. Forest z Hughtonem zajęli jednak tylko 17. miejsce, a rozgrywki 21/22 rozpoczęli od siedmiu meczów bez wygranej. Błędem irlandzkiego trenera wydawało się oparcie na graczach, którzy wcześniej pracowali z nim na południu Anglii. Duet Knockaert&Murray tym razem się nie popisał. 21 września 2021 ekipa z City Ground szorowała dno tabeli, ale grecki właściciel w końcu trafił w dziesiątkę.

Season 6 Amc GIF by Better Call Saul - Find & Share on GIPHY

Era Coopera

Swansea, które przez dwa poprzednie sezony grało w play-offach i które było swego czasu lepsze od Nottingham zaledwie bilansem bramek, nie dogadało się ze swoim menedżerem. Po przegranym finale baraży z Brentford, w którym błyszczeli dobrze znani dziś z Premier League Toney i Mbuemo, Steve Cooper skłócony z władzami klubu, którym nie spodobał się jego flirt z Crystal Palace, odszedł ze stanowiska. W Palace pewnie nie żałują teraz wyboru Patricka Vieiry, ale i historia Coopera zakończyła się przecież happy endem.

Anglik to były pracownik Akademii Liverpoolu oraz były selekcjoner młodzieżowych reprezentacji Anglii. W 2017 roku w rozgrywanych w Indiach Mistrzostwach Świata do lat 17, zdobył z “Synami Albionu” złoty medal. Królem Strzelców tamtego turnieju został Rhian Brewster, a miano MVP przypadło Philowi Fodenowi. Inne nazwiska, które robią wrażenie to choćby Jadon Sancho, Marc Guehi, czy Emile Smith-Rowe.

Co ciekawe, po zwolnieniu Hughtona, Forest w jednym meczu ligowym poprowadził tymczasowy trener, były piłkarz m.in. Burnley – Steven Reid i to w tym spotkaniu zespół z City Ground pierwszy raz wystąpił w ustawieniu, wykorzystywanym później przez Coopera do końca sezonu. Nottingham wygrało 2:0 z…Huddersfield, z którym później spotkało się w finale baraży. Były menedżer Łabędzi poprowadził drużynę już w następnym starciu domowym z Millwall. A bardzo szerokie ustawienie 3-4-2-1 stało się znakiem rozpoznawczym zespołu i ewoluowało w 3-4-1-2.

“Jeśli kiedy jesteśmy na dnie drugiej ligi i na stadion nadal przychodzi 25 tysięcy widzów, to znak, że jest to unikatowe miejsce” – mówił Cooper po swoim debiutanckim starciu na City Ground. I trudno odmówić mu racji, Tylko 6 klubów czekało wówczas dłużej na powrót do Premier League, ale w mieście wciąż żyło się sukcesami przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych.

Formacja pozostała niezmienna i tak na wahadłach szaleli Djed Spence i Max Lowe, którego później z powodu urazu na lewej stronie zastąpił nominalny środkowy pomocnik – Jack Colback. Grający w środku James Garner był odkryciem ligi, a Ryan Yates trafił do “11” sezonu. Zaskakującą roszadą było przestawienie młodego Brennana Johnsona na atak, mimo że ten wcześniej występował jako ofensywny pomocnik. Na tej ostatniej pozycji zastąpił go wypożyczony z Watfordu Phillip Zinckernagel. Johnson odpłacił się 18 golami i 10 asystami, a 2 z nich wbił w półfinałach play-off z Sheffield, które ostatecznie zakończyły się awansem po serii rzutów karnych. Tam bohaterem był Brice Samba, który obronił 3 jedenastki.

Mecz finałowy z Huddersfield znacznie różnił się od pierwszego po zwolnieniu Hughtona. Kibice „Terierów” nie kryli żalu zwłaszcza do arbitra tego meczu – Johna Mossa, który dwukrotnie nie podyktował rzutu karnego w – wydawałoby się – dość oczywistych sytuacjach. Ostatecznie Nottingham wygrało 1:0, a Cooper za swoim trzecim podejściem wygrał fazę play-off i to z drużyną, którą zbudował na wypożyczonych zawodnikach.

Transfery na już

Co to oznacza w kwestii gry w Premier League? To, że skład na pierwszą kolejkę i spotkanie z Newcastle będzie się drastycznie różnił od tego, co widzieliśmy podczas finału barażowego meczu na Wembley. Djed Spence na razie wrócił do Middlesbrough, ale on akurat nawet bez umiejętności gry w golfa i tak trafi do elity – właściwie czekamy tylko na jego prezentację w Spurs. Poza prawym wahadłowym, wypożyczeni byli także Lowe, Zinckernagel, Keinan Davis i James Garner – losy tego ostatniego wydają się najważniejsze dla Forest. Usługami środkowego pomocnika i wychowanka Czerwonych Diabłów może być zainteresowany Erik Ten Hag. Przygotowania do sezonu rozpoczął właśnie z Manchesterem United.

Beniaminek Premier League już od czerwca jest jednak bardzo aktywny na rynku transferowym. W bramce Sambę zastąpi sprawdzony na najwyższym poziomie Dean Henderson, a wahadła Spence – Lowe/Colback już mają swoją wersję 2.0 w postaci Omara Richardsa z Bayernu Monachium oraz Neco Williamsa z Liverpoolu. Richards w Bundeslidze zagrał zaledwie 12 spotkań, ale wcześniejsze wypożyczenie do Reading pozwoliło mu zdobyć spore doświadczenie na zapleczu Premier League. O Williamsie można napisać podobnie. Najważniejsze dla niego było ostatnie pół roku w Fulham. To podstawowy prawy obrońca reprezentacji Walii, który szukał gry w kontekście wyjazdu na Mundial. W Liverpoolu byłby z tym problem, tutaj powinien wygryźć ze składu swoich rywali.

Poza nimi dokonano jeszcze trzech transferów. Z Troyes przyszedł obunożny obrońca Gulian Biancone, który może grać praktycznie na każdej pozycji w defensywie. Pewniakiem do składu wydaje się także Moussa Niakhate, który został kupiony z Mainz. 26-letni środkowy defensor na poziomie Bundesligi zagrał w ponad 100 meczach i wbił 9 goli. Największe pieniądze wydano dotychczas na Taiwo Awoniyiego z Unionu Berlin. Klub ze stolicy Niemiec rok temu zapłacił Liverpoolowi za nigeryjskiego napastnika 8 milionów, dziś zyskując 20. Ceny tym razem nikt nie może tłumaczyć tylko inflacją – Awoniyi w minionym sezonie zdobył 15 bramek w 31 spotkaniach.

Tylko Fulham i Bournemouth zdobyli więcej goli w ubiegłym sezonie Championship. I tylko Bournemouth straciło mniej. Co ciekawe jeśli chodzi o liczbę oddawanych strzałów na mecz, Forest byli dopiero na 6. miejscu w tabeli z wynikiem 12,6 uderzeń. Charakterystykę gry zespołu opisuje natomiast średnia liczba dryblingów na mecz – najwyższa w lidze. Gra 1 na 1 zwłaszcza na skrzydłach to coś, czego możemy widzieć całkiem sporo w nadchodzącym sezonie. Mimo szerokiego ustawienia, zwłaszcza Yates i Zinckernagel często próbowali także uderzeń zza pola karnego. Tylko Fulham szukało w ten sposób szczęścia częściej (4,8 vs 5,1).

Football Win GIF by Nottingham Forest - Find & Share on GIPHY

Ich gra zmieniła się nieco w drugiej części sezonu po wypożyczeniu z Villi Keinana Davisa. Wtedy tworzył on często duet napastników z Johnsonem, a formacja przypominała ustawienie 3-4-1-2. W pozycję Davisa prawdopodobnie wejdzie teraz Awoniyi i będzie tym bardziej centralnie ustawionym strzelcem, natomiast bardziej mobilny Johnson może pojawiać się na bokach boiska. Ważne pytanie brzmi co z pozycją numer „10”, na której występował Zinckernagel. Jego umiejętność wchodzenia zarówno między linię pomocy (Yates, Garner) oraz ataku, pozwalała na płynne przeniesienie gry z defensywy do ofensywy. Duńczyk aktualnie dołączył do… Olympiakosu. Prawdopodobnie możemy spodziewać się transferowych ruchów na tę pozycję.

Trudno wyrokować nad stylem zespołu, który zmieni się niemal lub ponad w połowie. Ostatni beniaminkowie, którzy zaliczali bardzo solidne debiutanckie sezony – Wolves i Leeds – nie dokonywały aż takiej rewolucji w składzie. Pocieszenia można szukać w historii. Z ostatnich 5 zwycięzców play-off, tylko Fulham wracało na zaplecze już po jednym sezonie. Nie da się jednak ukryć, że były to heroiczne (Huddersfield), szczęśliwie (Aston Villa) lub naznaczone wybitnym transferem (Brentford) historie. 

Poza awansem do Premier League, warto także pamiętać o świetnej serii zespołu w FA Cup. Wygrana z Arsenalem oraz efektowny wiktoria z Leicester (4:1), zaprowadziły Forest aż do ćwierćfinału. Ostatecznie Liverpool wygrał jedną bramką, ale odpadnięcie z tryumfatorem rozgrywek nie przynosi wstydu. Należy jednak odnotować, że wszystkie trzy mecze z zespołami z ligi wyżej rozgrywali oni u siebie.

“Zawodnicy przegrywają mecze, a nie taktyka. Tyle jest bzdur opowiadanych o taktyce przez ludzi, którzy niezbyt wiedzą nawet, jak wygrać w domino.” – mawiał legendarny Clough. Jeśli 42-letni Cooper będzie czerpał z podejścia swojego poprzednika, to możemy spodziewać się dalszej gry szerokim ustawieniem 3-4-1-2 (lub 3-4-2-1) z nowymi wykonawcami. 

Reprezentacja środkowej Anglii w Premier League dawno nie wyglądała tak licznie. Wolves, Villa i Leicester to drużyny, do jakich fani angielskiej piłki na najwyższym poziomie już dawno przywykli. Teraz czas na Forest. Na jeden z najstarszych obiektów w kraju – City Ground, wielka piłka zawita w drugiej kolejce. Przyjadą Ci, którzy od niedawna grają na jednym z nowszych. Nottingham podejmie West Ham United.