Wnioski po GW1 – vol. 2

0

Niedzielne emocje za nami, pierwsza kolejka oficjalnie zakończona, więc pora wyciągnąć wnioski z kolejnych spotkań. Co wiemy pod kątem Fantasy Premier League?

Jest moc na Anfield

Nie było falstartu i efektownego wywalenia się na ryj ze strony Liverpoolu – tym razem wszystko zagrało jak należy, a ci, którzy mieli punktować, zapunktowali. The Reds od pierwszej minuty wyglądali jak drużyna o klasę lepsza i zwycięstwo Jurgenpoolu nawet przez moment nie stało pod znakiem zapytania. Błysnął Mane, o którego dobrej formie pisaliśmy już w presezonie – nic się w tej kwestii nie zmienia. Wahadła, Mane, Fir, Salah – chyba nie ma się zbytnio czego bać w potrojeniu Liverpoolu.

liverpool expected goals fpl fantasy premier league

Z kolei West Ham był beznadziejny i w sumie jedynym piłkarzem, który zasłużył na laurkę, był Fabiański. Bez Polaka na bramce, The Reds zbliżaliby się niebezpiecznie szybko do dwucyfrówki. Anderson zawiódł, Arnautovic szybko zszedł (chyba drobny uraz), Wilshere nie dał zupełnie nic. Jednak z West Hamem lepiej poczekać na ciekawszy terminarz, bo Pellegrini może mieć bardzo trudny początek, dopóki cała ekipa Młotów się ze sobą nie zgra.

Klasyczne 0-0

Soton i Burnley zrobiły to, z czego ich znamy – zagrały na klasyczne 0-0. Spełnienie marzeń wielu graczy FPL, którzy z przyjemnością wrzucili do składu Tarkowskiego czy innego Bertranda. Oczywiście pod znakiem zapytania stanęły ofensywy obu ekip, ale to raczej nic nowego – ani Święci, ani The Clarets raczej nie słyną z ofensywnego stylu gry. Aha, Hughes opluł niesamowicie zmieniając Cedrica przed 60 minutą – to powinien być jednak jednorazowy wylew ze strony walijskiego szkoleniowca.

Wykolejony hypetrain Arsenalu

Szybko stworzył się hype train Arsenalu, w jednym z pierwszych draftów sam miałem trzech kasztanów z tej ekipy (Ramsey, Kolas, Aubameyang), ale entuzjazm szybko opadł. City wyglądało, jakby grało na pół gwizdka, a i tak jakością kilkukrotnie przewyższało swojego rywala. Duet Sokratis-Mustafi, nieogarnięty Cech, brak lewego obrońcy i doświadczenia w środku pola – to się nie mogło udać. Przed transferowaniem Kanonierów „in” radzimy wstrzymać się do trzeciej kolejki – wtedy w terminarzu ekipy Emery’ego rozpocznie się zielona fala.

Aha, jedna rada – jeśli kupiliście Aubameyanga od początku, to musieliście zdawać sobie sprawę, że Gabończyk zaczyna sezon meczami z City i Chelsea. Jeśli zamierzacie go sprzedać po jednym nieudanym meczu, to będzie to top głupich decyzji sezonu.

Na drugim biegunie City, które wygrało łatwo i przyjemnie. Must have szybko stał się Mendy, który biega wyżej niż Marcos Alonso, a to duże osiągnięcie jak na defensora z czteroosobowego bloku obronnego. Bernardo ma szansę stać się Davidem Silvą z ubiegłego sezonu – dysponuje podobnymi atutami i może wyrosnąć na ulubieńca Pepa. Słabo zagrali Aguero i Mahrez, beznadziejną zmianę dał Jesus. Na kogo w przyszłej kolejce wypadnie w maszynie losującej Guardioli? Nie wiadomo. W każdym razie warto mieć co najmniej dwóch grajków City, nawet jeśli będą grać tylko dwa na trzy mecze.

ben mendy heatmap
Heatmap Mendy’ego

Sprawdźcie nasz kompletny skarb kibica!

Sprawdźcie też wnioski z wczoraj