Wnioski po GW1: SKS w opcji must have

0

Pierwsze łzy, pierwsze wyzwiska, pierwsze rozbite piloty od telewizorów, ale też pierwsze sukcesy, pierwsze stupunktowe wyniki i satysfakcja z zespołu. W której jesteście grupie po kolejce numer 1 i co warto wiedzieć o jej bohaterach?

SKS on fire

Salah, Kane, Sterling. Od momentu ogłoszenia cen zastanawialiśmy się, czy da się mieć ich trzech w składzie i na jak duże ustępstwa trzeba iść. Już po pierwszym meczu wiemy, że posiadanie całego trio to must have. Sterling nie zagrał nawet super wybitnego meczu (4 strzały, jeden udany drybling, 0 key passes), a i tak zanotował hat-tricka. Salah oddał tylko 2 strzały, ale wystarczyło do zdobycia gola – dodatkowo Egipcjanin wykonał aż 7 kornerów. Szalony Kane to aż osiem strzałów i jeśli ktoś ze Spurs, to właśnie Pan Harold. Macie ich, czy  dopiero będziecie próbowali upchnąć?

Everton i Bournemouth zawiodły

Nieskazitelny terminarz, dobre wspomnienia z ubiegłego roku i racjonalne ceny zachęcały do ofensywnych graczy The Toffees i Wisienek. W rezultacie spotkał nas ogromny zawód, bo Everton nie potrafił strzelić gola słabemu Crystal Palace (szczególnie Sigurdsson wyglądał słabo), a Bournemouth ledwie zremisowało z Sheffield. W rezultacie blanki Richarlisona, Siggy’ego, Frasera i Kinga – tylko Wilson poratował się asystą. Jeśli gra ofensywna obu tych zespołów dalej będzie wyglądała w ten sposób, to szybko będzie trzeba szukać alternatyw.

Chelsea to pułapka

Potencjalnie Chelsea jest w tym sezonie krainą mlekiem i miodem płynącą dla menadżerów FPL – najlepszych zawodników ekipy z top3 ubiegłego sezonu można mieć za niespełna 8 milionów. Tylko co z tego, skoro na ten moment nie bardzo wiadomo, kogo brać? Zouma był dziś beznadziejny, ciężko coś dobrego powiedzieć o Mouncie i Abrahamie, a Barkley zszedł przed 60 minutą. The Blues będą szansą na uzupełnienie składu, ale najpierw musimy zobaczyć, jaki pomysł ma Lampard i kto będzie dobrze odnajdował się w taktyce Franka.

Gdy strzelasz trzy gole, a masz poniżej 1,0 expected goals

Zarówno Burnley, jak i Brighton pokazały, że na krótką metę statystyki da się oszukać. Według nich oba zespoły powinny strzelić maksymalnie po jednym golu, a skończyło się na trzech. Barnes jak zawsze wiedział gdzie i kiedy dołożyć nogę, a w Brighton dobre zmiany dali Andone i Maupay. Przy okazji czyste konta Pope’a i Ryana przyniosły wiele radości menadżerom FPL. Na drugim biegunie – Femenia mógł mieć trzy asysty, dobrze grał Redmond, na uwadze warto mieć też Ingsa. Szukanie opcji zaczyna się na dobre.

Statystyki oszukał także Manchester United. Widać, że ekipa Solskjeara planuje raczej bazować na przyspieszeniu Martiala i Rashforda niż na kombinacyjnych atakach, opierających się na dominacji w środku pola. Na ten moment wydaje się, że przynajmniej jeden z duetu napastników Czerwonych Diabłów jest must have. Na pierwszy rzut oka widać też, że Maguire i Wan-Bissaka wniosą dużo jakości do ekipy United i tylko 7 czystych kont z ubiegłego sezonu się już nie powtórzy. Do obserwacji.

Mocne powitanie beniaminków

Choć żaden z beniaminków nie wygrał, to każdy pokazał się z co najmniej przyzwoitej strony. W Norwich pod obserwację trafiają Pukki (gol) i Buendia (asysta). Aston Villa to McGinn, Wesley, Mings i Grealish. Z kolei w Sheffield uwagę zwrócić mogą obrońcy, którzy grają bardzo wysoko. I to nie tylko wahadłowi, ale też stoperzy, których trener zachęca do ofensywnego grania. Po pierwszej kolejce nie ma wątpliwości, że każdy z beniaminków ma wiele do zaoferowania i pokazania w najwyższej klasie rozgrykowej.

Nic nie wiemy o Arsenalu

Mecz z Newcastle trzeba było wygrać i tyle. Leno dowiózł czyste konto, Aubameyang gola, ale ciężko powiedzieć coś o Kanonierach, gdy ci rozbici są kontuzjami, presezonem i transferami na ostatnią chwilę. Dlatego o realnej sile ekipy Emery’ego będziemy mogli wyklarować sobie opinię dopiero wtedy, gdy Pepe, Lacazette, Auba czy Tierney zagrają razem w pierwszym składzie. Na ten moment to tajemnica, która może dryfować w obie strony.

Jeszcze jedna uwaga na koniec od doświadczonego gracza – start sezonu jest trudny, bo mało wiemy o formie poszczególnych zespołów czy nawet o docelowych składach. Dlatego łatwo iść za tłumem i wpaść w jakąś pułapkę, ala zbiorowe rzucenie się na jakiegoś Andone’a. To moment, kiedy trzeba zachować spokój i z jednej strony mieć na uwadze budowanie team value oraz kontrolowanie cen, a z drugiej zimną głowę i wiarę w swój zespół. Szczególnie, gdy w środku tygodnia Liverpool gra z Chelsea i wiele rzeczy może się wydarzyć, wliczając w to kontuzje lub inne tragedie.

Przeczytajcie naszą zapowiedź sezonu!