Szalone spojrzenie przed GW13: Palace na radarze

2

„W tym szaleństwie jest metoda” – powiedział wewnętrzny głos, kiedy spojrzał w rozkład nadchodzącej kolejki. Nie sposób nie myśleć o niej w kontekście dwutygodniowym. Trzy rozdania odbędą się na przestrzeni 10 dni. Rotacja, kontuzje, zawieszenia – to wszystko będzie kłuć nasze serca, więc pewnie wielu z Was odpuści ryzyko kosztem minimalizowania strat. Dla tych, którzy jednak są trochę niżej w swoich prywatnych ligach i cierpliwość zżera ich od środka, mamy kilka ciekawych typów z kategorii legendarnego „differential”.

Duet kryształowy

Zaczynamy z wysokiego C, no bo przecież jakim prawem można polecać piłkarzy Crystal Palace. A jednak, kiedy posiadanie Zahy stale rośnie, ale inni budżetowi pomocnicy (Choupo-Moting, Gross, Richarlison) nie wychodzą z formy, może warto ich zostawić i rozejrzeć się za tanią opcją w linii ataku? Wracający po kontuzji Christian Benteke w ostatni kwadrans oddał tyle strzałów, co sympatyczny Wilfried przez 90 minut (aż 2), a kosztuje zaledwie 7,6 miliona. Dwuprocentowe posiadanie to przede wszystkim konta widmo, które nie zmieniły się od GW1, kiedy to w Palace rządził jeszcze Frank de Boer. W kalendarzu: STK – bha – wba – BOU – WAT, umówmy się, jeśli stołeczny zespół chce się utrzymać, to właśnie w listopadzie/grudniu powinien ruszyć na łowy.

Uwaga: Ekipa „Orłów” jeszcze ani razu w tym sezonie nie zachowała czystego konta, ale jeśli ktoś lubi hipsteriadę, to powyższy terminarz i cena mogą spowodować kuszenie Steve’a Danna (4,7; 0,4%). Statystyka wspierająca: od sezonu 14/15, Dann w FPL zanotował 10 goli i 7 asyst.

Szerszeń nie z faweli

To Will Grigg był do tego czasu „on fire”, ale skoro jesteś „tak dobry jak twój ostatni mecz”, to zdecydowanie można stwierdzić, że przeróbka „Freed from Desire” pasuje i do Willa Hughesa. Były gracz Derby od niepamiętnych czasów był uważany za wielki talent, ale jego wejście do Premier League co roku odkładało się na później. Mecz z beznadziejnym WHU był dopiero jego drugim w tym sezonie w pełnym wymiarze czasowym (wcześniej tylko 10 minut ze Stoke) i pokazał jak duże drzemią w nim umiejętności. Przy zesłaniu na ławkę Toma Carrolla przez Paula Clementa, Hughes stał się drugim po RLC taniutkim pewniakiem do gry. 4,6 miliona i 0,2% posiadania na pewno skuszą niejednego, nawet mimo kalendarza: new – MUN – TOT – bur – cry. Z resztą pamiętajmy, że kiedy podopieczni Marco Silvy mieli w swoim kalendarzu mecze po sobie z Chelsea i Arsenalem, to kończyli je wynikami 2:4 i 2:1, a wcześniej zremisowali z Liverpoolem 3:3.

Uwaga: Dużo szumu zrobiło się wokół Adriana Mariappy. Obrońca za 4 bańki zagrał z „Młotami” w pierwszym składzie, ale Sebastian Prodl jest już podobny zdrowy i pewnie wróci do wyjściowej XI. Z resztą pomimo walorów w ofensywie, to nie jest terminarz na zakup defensora.

Obrońcy na za chwilę

Nie da się ukryć, że hitem tej kolejki będzie starcie Liverpoolu z Chelsea. Od sezonu 10/11, kiedy to „The Reds” pokonali „The Blues” dwukrotnie (2:0 i 1:0), tylko raz zdarzyło się, że w ich meczu w Premier League, któraś z drużyn nie zdobyła gola – było to pamiętne 0:2 na Anfield ze Stevenem Gerrardem w roli głównej. Oznacza to mniej więcej tyle, że można spodziewać się goli Salaha i Moraty. Patrząc niedaleką przyszłość, oba zespoły mają zielony terminarz – Jurgenpool zagra później: stk – bha – EVE – WBA, a Chelsea: SWA – NEW – whu – hud. I tak jak kiedyś nie wypadało polecać nikogo z defensywy Kloppa i spółki, tak coraz bardziej rozsądny wydaje się transfer Alberto Moreno. Posiadany przez 4,4% graczy, warty 4,6 miliona jest chyba najpewniejszym obrońcą Liverpoolu, który przecież większą część meczu spędza na połowie rywala.

 

Wracając do Chelsea, z której sporo menadżerów czerpie w postaci Azpilicuety i Alonso, to chyba ciągle dobry moment na monitorowanie Andreasa Christensena. Duńczyk miał stracić skład na rzecz Davida Luiza, rzekomo pogodzonego z Antonio Conte, ale to właśnie były gracz Borussii Moenchengladbach zdobył czyste konto w meczu z WBA. 5,4 miliona za 0,5% posiadania w obronie klubu ze Stamford Bridge wygląda jak promocja – pamiętajmy jednak, że Christensena nie możemy jeszcze nazywać pewniakiem do gry od pierwszej minuty.

  1. […] Starcie Liverpoolu z Chelsea z jednej strony powinno ostudzić nasze zapędy w sprowadzaniu ofensywnych graczy obu zespołów, ale z drugiej strony – czego tu się bać? Liverpool strzela w zasadzie zawsze, a przy okazji ma tak słabą obronę, że pewnie coś straci. Tak więc jeśli nie macie kogoś z trio Salah (9 goli) – Morata (8 goli) – Hazard (18-3-11 w ostatnich trzech kolejkach), to to jest ten moment, by działać. Można też myśleć o Christensenie, o którym więcej tutaj. […]

Comments are closed.