Najlepsi defensorzy FPLa wszech czasów

0

   Ten tekst początkowo miał rozprawiać o coraz częstszym graniu taktyką 4-4-2 zamiast 3-4-3, a z którego ostatecznie wyszła dłuższa rozprawka i wspominanie najlepszych defensorów Fantasy Premier League. Usiądźcie głęboko w fotelach!

   W przeszłości w świecie FPL zawsze królowało ustawienie 3-4-3. Tak było odkąd pamiętam. W grze fantasy chodzi głównie przecież o bramki i asysty. Każdy kto chciał zaistnieć w grze i zrobić dobry wynik szukał graczy, potrafiących wykręcić najlepsze wyniki w tej kwestii. Dawniej zawsze skupiano się na snajperach lub najofensywniejszych pomocnikach. W zasadzie dalej tak jest, bo to oni kręcą największe liczby w całym sezonie i to ich rozważamy praktycznie zawsze na kapitanów. Cała Premier League jednak ewoluowała. Ten proces następuje cały czas. To normalne. Obecnie już prawie żadna drużyna nie gra na typowych dwóch napastników (pozdrawiam Sean’a Dyche’a w tym miejscu i jego żelazne 4-4-2!). Zazwyczaj widzimy jednak drużyny zbudowane z jednego napastnika. Czasami widzimy na papierze dwóch, ale w rzeczywistości drugi to ofensywny pomocnik/skrzydłowy/dziesiątka. Coraz trudniej w tych czasach o odpowiednią ilość dobrych, bramkostrzelnych napastników. Wielu z nich stara się pełnić rolę „cofniętej dziewiątki”, przez co staje się mało użyteczny w FPL, jak chociażby Firmino ostatnimi czasy. Robi on zazwyczaj po prostu miejsce dla Salaha i Mane.

   W tym sezonie (jak w żadnym innym wcześniejszym) gracze FPL’a wydali na atak bardzo mało. Gdzie te przesunięcie? Ostatni sezon  przyniósł przykładowo sporo zmian w spojrzeniu na defensorów. Obrońcy, którzy do tej pory byli raczej „uzupełnieniem” na slotach 4-5, niekiedy nawet 3-5, obecnie stali się bardzo gorącym towarem. Nastąpiło pewne przesilenie i zmiana tendencyjna.

   To właśnie w minionej kampanii po raz pierwszy w historii obrońcy byli wstanie zdobyć ponad 200 punktów. Dokonali tego Robertson (213pkt.) 0 Goli, 12 Asyst, 21 Clean Sheet’ów, a także Virgil Van Dijk (208 pkt.) 4G, 4A i 20CSów. Rewelacyjne wyniki wykręcili też Trent Alexander-Arnold (185pkt.) 1G,13A i 16CSów, a także  Laporte (177pkt.) 3G, 3A i 18 CSów. Każdy też na pewno pamięta z zeszłego roku świetnych, mega ofensywnych bocznych obrońców jak Doherty czy Digne. Sezon 2018/2019 jak nigdy wcześniej stał obrońcami. W przeszłości aż tak dobrze nie było nigdy. Sezon defensorów. Na potwierdzenie tego statuetka dla gracza roku dla Van Dijka.

   A jak było wcześniej? Z reguły wyniki 100-140 punktów to było max na co mogliśmy liczyć ze strony obrońców.

   A teraz przenieśmy trochę się w czasie. Zapraszam w krótką podróż do „wspomnień o najlepszych defensorach FPL”.

   Ciężko odnaleźć dane z lat 2002-2011 kiedy to fantasy dopiero raczkowało i nabierało globalnego znaczenia. Jeżeli ktoś dysponuje danymi z tych lat to zapraszam do podzielenia się w komentarzach. Wiele się zmieniło dopiero od sezonu 2011/2012 kiedy to gra drastycznie zmieniła szatę graficzną i mogła się pochwalić już ponad 2 milionową liczbą graczy. Do tego czasu obrońcy jednak nie odgrywali, aż tak ważnych ról w ofensywie, a samymi CSami nie da się wykręcić super wyników (czyżby? później wrócę do tego wątku). Tak na dobrą sprawę wszystko zaczęło się zmieniać dopiero w ostatnich sezonach, co początkowo potwierdzały tylko pojedyncze odstępstwa.

 

   Każdy pamięta rewelacyjnego Leightona Bainesa i jego rzuty wolne + karne. W najlepszym sezonie 12/13 udało mu się zgromadzić (177pkt.) przy 5 bramkach, 7 asystach i  11 CSach. To był nowy rekord defensora w FPL (?). Później przez wiele sezonów był regularnie w top5 najlepszych obrońców FPL. Dzisiaj Leighton Baines uchodzi już za postać legendarną i kultową w tym środowisku. Rok później w sezonie 13/14 jego rekord poprawił kolega z drużyny Seamus Coleman (180pkt.) przy 6 golach, 2 asystach i 15 CS’ach. To wszystko zrobił bez karnych i bez wolnych. Był po prostu nieziemsko ofensywnym i skutecznym bocznym obrońcą. Do dziś jest opcją. Sezon rozpoczął z 3,5% posiadaniem w FPLu. Na pewno zaskoczy jeszcze nie raz.

 

   Świetne liczby zawsze robili też gracze Chelsea słynący z najlepszej defensywy od czasów pierwszego pobytu na Stamford Bridge Jose Mourinho. Wśród nich regularnie w topie byli: Terry i Ivanović. Nie dość, że co sezon dostarczali mnóstwo CSów, to jeszcze w sporym stopniu stanowili o ofensywie drużyny. W mistrzowskim sezonie Chelsea z Mourinho – 14/15 – Ivanović dał (179pkt.) przy 4 golach, 6 asystach i 17 CSach. John Terry w tym samym sezonie dorzucił (177pkt.) przy 5 golach i 17 CSach. Rok wcześniej obaj należeli również do top5 najlepszych defensorów FPL’a dając odpowiednio (159 i 172 pkt.).

   W sezonie 15/16 najlepszy wynik wykręcił Bellerin (172pkt.), 1G, 6A, i aż 18CS (mówię „aż” bo Arsenal jakoś nigdy nie kojarzył mi się z super defensywą. Rok temu mieli problem by uzyskać 1 CS na wyjeździe np.). Drugi rezultat wykręcił Alderweireld (166pkt.), 4G, 3A, 13CS. Najlepszym defensorem mistrzowskiego Leicaster w sezonie 15/16 był Fuchs (150pkt.) 0G, 4A, 15CS.

   Rok później (16/17) TOPkę defensorów ponownie zdominowała Chelsea w mistrzowskim sezonie Antonio Conte. Całe podium stanowiła trójka „The Blues”: Cahill (180pkt.), Alonso (177pkt.) i Azpilicueta (170pkt.), czwarty Walker zdobył już tylko (142pkt.), a piąty Baines (135pkt.). To był ten sezon w którym Alonso zaczął seryjnie zdobywać punkty w ofensywie. Od tego czasu każdy z trzech ostatnich sezonów kończył jako jeden z topowych obrońców FPL

 

   Spore rozbieżności pomiędzy najlepszymi defensorami FPL’a, a tymi słabszymi nie zachęcały do zmiany ustawienia z 3-4-3 na inną. Wystarczyło wziąć 2 graczy premium, przykładowo (ktoś z Chelsea + Baines/Coleman), a resztę zapchać tanimi opcjami, które wcale nie punktowały gorzej od reszty droższych obrońców jak McAuley, Daniels, Huth/Morgan, Fonte, Van Aanholt czy Jose Enrique, gracze do dziś wspominani przez graczy FPL.

   Sezon 2017/2018 to powtarzający się schemat. Tym razem na szczycie punktowym dwóch graczy „The Blues” Azpilicueta (175pkt.) – i jego słynne powtarzające się wrzutki na głowę Moraty, a także Alonso (165 pkt.) – drugi sezon z rzędu, kiedy został drugim najlepszym obrońcą… w grze oczywiście (i to tylko z nazwy), bo jak wyglądało jego bronienie to każdy chyba dobrze wie 🙂

   Ostatnie sezony przyniosły jednak przede wszystkim diametralną zmianę myślenia o pozycji bocznych obrońców. Nadeszły czasy ultra ofensywnych bocznych obrońców/wahadłowych, którzy na HEAT MAPACH grają niekiedy nawet wyżej niż skrzydłowy (ci schodzą do środka, robiąc miejsce na skrzydle wahadłowym). To wszystko sprawia, że coraz chętniej na nich spoglądamy. A nasze taktyki to już nie tylko 3-4-3, ale także 4-4-2.

   Zrobiłem swoje własne badania na grupie docelowej mini-ligi PPFL, które prowadzę. Tak oto przedstawiał się rozkład taktyczny managerów na GW1 w ligach PPFL w sezonie 2019/2020:

             PPFL Premium             PPFL  Pretendenci

3-4-3                          7                                        5

3-5-2                          9                                       10

4-3-3                          6                                        5

4-4-2                          25                                     30

5-4-1                          3                                        –

   68% w Premium i 70% w Pretendentach stanowi taktyka z graniem 4-4-2/4-3-3 lub nawet w 3 przypadkach 5-4-1 na otwarcie. Z czego granie 5 obrońcami było albo wymuszone (pozdrawiam tych przykładowo z Trossardem w GW1) albo ze względów taktycznych był to strzał na jedną rundę: niektórzy postawili chociażby na RICO (Home vs SHF) względem choćby Wesley’a (Away vs TOT).

   32% i 30% stanowili natomiast Ci, którzy sezon zaczęli z zaledwie 3 obrońcami w wyjściowym składzie. Jak to wyglądało w praktyce? Dominowało ustawienie z podwojoną obroną Liverpoolu, defensorem Man.City i uzupełnieniem na 4 slocie często Lucasem Digne lub kimś za 5,0 jak KWP/Zouma, rzadziej ktoś za 4,5. Na ostatnim slocie próbowano szczęścia z Rico, Lundstramem lub Kellym. Mnóstwo graczy przystąpiło do gry z czterema obrońcami kosztem taniego zestawu bramkarzy (4,5+4,0), tanich napastników (np: 6,5+6,5+4,0) no i rzecz jasna 5 pomocnikiem (4,5).

   Wracając jeszcze do głównego tematu postu czyli defensorów.

   W pierwszych zdaniach powiedziałem, że wrócę do tematu CSów. Na pewno pamiętacie/znacie historię sezonu 2004/2005 kiedy to Chelsea zdobyła mistrzostwo. Udało się to zrobić drużynie Mourinho przy zdumiewającej liczbie 25 clean sheetów i ledwo 15 straconych bramkach w całym sezonie. Nie bez powodu postawiłem znak zapytania przy rekordzie Leightona Bainesa z przełomu „ciemnych wieków FPL „, gdzie danych z gry jeszcze nie zapisywano. Zastanawiam się ile punktów mógł zdobyć John Terry w sezonie 2004/2005 przy 3 golach, 1 asyscie i 25 csach? Rozegrał wtedy 36 meczy i dostał 7 żółtych kartek, dwukrotnie stracił tylko 2 bramki w jednym meczu. Nie było wtedy bodajże bonusów…lecz nawet bez tego wychodzi mi że mógł zdobyć na podstawie wyżej wymienionych statystyki 184 punkty. Gdyby wówczas przyznawano bonusy z pewnością pękło by 200. W minionym sezonie Robertson zdobył (29 pkt. bonusowych), VVD (22 pkt.), a TAA (25pkt.). Także ten temat „pierwszego rekordu” Leightona Baines’a  w sezonie 12/13 mam nadzieję, że każdy bierze z przymrużeniem oka. Dysponuję danymi od sezonu 2012/2013. Zresztą sam Leighton Baines w sezonie 2010/2011  również mógł zrobić lepszy rezultat. Miał wtedy 5G, 10A i 9CS. Tylko czy wtedy były już punkty bonusowe? Chyba nie. Doszukałem się danych jakoby po tamtym sezonie (10/11) Leightona Baines’a i Nemanję Vidicia wyceniono na 8,0. To znak, że obaj musieli dać grube punkty! Byli to też najdrożsi defensorzy w historii FPLa. Not bad Nemanja! Nawet dziś po rewelacyjnym sezonie 18/19 nikt takiej ceny nie dostał.

 

A tak prezentuje się lista najlepszych wyników obrońców FPL biorąc pod uwagę dane od sezonu 2012/2013 którymi dysponuję:

 

   A wy? Jakich defensorów najlepiej wspominacie z waszych historii z gry? Kogo warto byłoby dodać do tego zestawienia? Macie swoich ulubieńców i związane z nimi wspomnienia?

   Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji!