Co słychać w lidze bez TOP6?

0

Przez niektórych zapomniana, a przez innych uwielbiana z uwagi na luźne podejście do ryzykownych transferów. Gdzie jak nie tam, z czystym sumieniem kupujesz w ciemno Deulofeu, mimo że posiada go łącznie 17 menedżerów w całej grze? Bez Hazardów, Salahów i Aguerów życie płynie wolniej, ale pamiętajcie, że czołowa trójka naszej ligi zgarnia dawkę solidnej literatury!

Miniony sezon był popisem Salaha i Kane’a, dlatego ekipy bez zawodników z zespołów TOP6 nie miały żadnych szans na punktowe sukcesy w ogólnym rankingu. Ten sezon gdzieś do 8 kolejki był zdecydowanie spokojniejszy – z graczy premium, regularne solidne punkty robił tylko Eden Hazard. Poza nim, spokojnie dało się pokryć najlepszych, tymi w teorii słabszymi – Doherty gonił w punktacji Alonso, Mitrović i Arnautović strzelali równie często co Aguero, a przecież każdy sukcesywnie zdobywał „oczka” dzięki ofensywie Bournemouth. Swoje dokładali Pereyra, Maddison, czy – szczególnie ostatnio – Matt Ryan. Gdyby spojrzeć na punktowe osiągnięcia, można z łatwością znaleźć tańsze alternatywy na wysokich pozycjach.

W defensywie prym wiodą oczywiście piłkarze Liverpoolu i Manchesteru City. Ederson i Alisson po 10. kolejce są na szczycie bramkarskiej piramidy, aczkolwiek tylko golkiper Guardioli wyraźnie uciekł reszcie stawki. Wyniki pokazują, że cena 4,5 miliona za bramkarza w tym sezonie wyjątkowo się opłaca. Poza wspomnianą dwójką i Kepą, bardzo podobne zdobycze osiągnęli Ryan, Patricio, czy Pickford. Kontuzje i rotacje w bramkach Arsenalu i Tottenhamu oczywiście bardzo tu pomogły, ale najważniejszą różnicą jest fakt, że dopiero 16. (!) miejsce zajmuje najlepszy piłkołap ubiegłego sezonu – David De Gea.

Okej, chwaliłem Doherty’ego, ale patrząc na różnice pośród klasycznymi ligami, a tą bez piłkarzy z klubów TOP6 jest zdecydowanie ranking obrońców. Mylne jest wrażenie, że FPL wygrywa się siłą ognia. Ten sezon to wyraźny znak, że lepiej dofinansować obronę premium. Posiadanie Alonso, Mendy’ego i Robertsona w tym roku może być gwarancją pokonania rywali w prywatnej rozgrywce.

Wśród pomocników również mamy delikatną przewagę pomocników premium, ale nie jest ona jednak tak wyraźna jak w obronie. Hazard, Mane, Salah (głównie po GW9 i GW10) są na szczycie, ale wspomniani piłkarze Evertonu, Leicester i Watfordu pokazują, że spokojnie można zmontować bardzo dobrą drugą linię. Na szczycie uwielbienia oczywiście Ryan Fraser – najlepiej punktujący w rywalizacji bez TOP6.

Wreszcie dochodzimy do napastników. Formacji, w której żniwo w ostatnich latach zbierał Harry Kane. Napastnik Spurs w tym roku również jest wysoko, ale kiedy spojrzeć na przełożenie punktów do ceny, doskonale można zauważyć, że napastnicy premium po prostu się nie opłacają. Czy zaczniemy niedługo widzieć ofensywne formacje złożone np. z Wilsona, Arnautovicia i Mitrovicia? Jest to spore ryzyko, ale rankingi punktowe pokazują, że perfekcyjny zespół na ten moment to taki, w którym lwią część budżetu kierujemy na obronę. Alonso, Mendy, Robertson, Salah i Hazard to w tym momencie najbardziej opłacalny kwintet w grze, natomiast nasza liga bez TOP6 idealnie pokazuje, że w tym sezonie dość łatwo dobrać głębię składu, bo wybór jest ogromny.

Liderem naszej rozgrywki jest obecnie Adam Wargowski, który zgromadził 576 punktów. Wierzę, że w rankingu ogólnym jesteście wysoko przed nim, aczkolwiek mimo nieposiadania w teorii najlepszych, wyprzedza on obecnie ponad 5 milionów menedżerów. Skład Adama poniżej:

Jak Wam idzie ta hipsterska rozgrywka?

Kilku graczy bez TOP6 na przyszłość znajdziecie w polecanych różnicach na GW11!